35-lecie Sztormu :
Barlinek w fotografii :
Benefis Romany :
IV liga w nowym sezonie :
Lions Club w Barlinku :
Listy do redakcji :
Program i historia
Lata Teatralnego : Słoneczna gala :
Spotkanie na szlaku :
Warsztaty we młynie :
Wiadomości wędkarskie:
X Festiwal Szachowy pamięci Laskera
: Blokowisko - Górny Taras :
Kryminałki :
Młynówka czy kanał :
Moczydlo
- komarzy gród : Moczydło - letnisko :
Nauka poszukiwania pracy :
Nowy
oddział szpitala : Pogoń po i przed sezonem :
Program Dni Eksjo w Barlinku
: Proza życia :
Rozmaitości :
Rozmowa z trenerem Burzawą :
Rozmowy o Barlinku :
Sesja Rady Miejskiej :
Usc : Uśmiechy w Kielcach :
Wakacje na ścieżce : Z dnia
na dzień : Z lamusa Raptusa :
Blokowisko
Wypalony słońcem trawnik, kilka połamanych drzewek,
kilka ławek, szare twarze, bloki. Obraz osiedla. Może to te obok, może inne,
lecz podobnie szare, nie licząc kolorowych maźnięć sprayem i napisów na
klatkach, które wszem i wobec głoszą chwałę idolom muzycznym i informują kto
kogo i gdzie. Taka mała proza życia. Gdzieniegdzie twarz w oknie „dobrze
poinformowanej” osoby, gdzieniegdzie otwarte okno zmuszające do wysłuchania
aktualnie modnej piosenki hiphopowej lub rapowej. Przed blokiem dzieci w
piaskownicy, na huśtawkach i na ławkach. Między nimi osiedlowy pies nie do końca
tak bezdomny.
Prawdziwe życie zaczyna się później, popołudniu lub wieczorem. Młodzież-
cokolwiek to znaczy. Bo czy młodzieżą są 14-letnie już nie dzieci? A może
30-letni jeszcze nie dorosły.
Łączy ich ta sama stagnacja, ta sama wizja przyszłości. Brak pracy, brak
nadziei, brak perspektyw. Stracone pokolenie. Prawo dżungli gdzie silniejszy
wygrywa a kasa robi kasę.
Pokolenie wychowane przez amerykańskie filmy i MTV, a teraz VIVE i reklamy.
Pokolenie zostawione same sobie, gdy rodzice pracowali próbując nadążyć za
inflacją i podwyżką czynszu, a później tej pracy szukali, bowiem bezrobocie
osiągnęło ok. 20%. Kłótnie w domu, wzajemne obwinianie się, brak zrozumienia.
Pokolenie bloków i kompleksów, nerwów i frustracji. Młodych ludzi szukających
zrozumienia we własnym gronie przy pomocy alkoholu zza wschodniej granicy lub
marihuany i amfetaminy rodzimej produkcji. Każdy z nich wie co gdzie kupić. Wie
o tym także wielu z nas. Lecz nie to jest dziwne. Bardziej zastanawia fakt, że
przy tak powszechnej wiedzy co u kogo, to nadal narasta zataczając coraz większe
kręgi niszcząc coraz więcej tej młodzieży. Dlaczego? Nie mówimy o tym, odwracamy
głowę, udajemy że nie wiemy. Przybywa tylko nekrologów, wiadomości kryminalnych
i dzieci, które rodzą dzieci. Wielu z was nie zgodzi się, mówiąc że ten lub
tamten przebił się, że wyrwał z tego kręgu, znalazł pracę itp.
Ale zapytam was ilu? Jaki to odsetek? Wybili się ci silni, ci zdolni albo ci co
po prostu mieli szczęście. Co zresztą? Co z tymi sprzed bloków? Co z tymi którzy
zamknęli się w domach? Jak wielu z nich to młodzi zdolni ludzie pełni
zniechęcenia bowiem nie mieli szansy, albo nikt nie powiedział im, nie pokazał
jak z tej szansy skorzystać.
Piszę o zwykłych szarych ludziach, bez bogatej rodziny, bez znajomych, którzy
ich lansują, którzy nie mają już sił ani wiary, czują się odrzuceni.
Piszę o środowisku, które to właśnie my stworzyliśmy poprzez własne działania, a
może z braku tychże działań. Nie oczekuję cudów.
Żyjemy może w nie najlepszym świecie, ale w jedynym który nam dano. Pytam tylko:
co można zrobić, aby chociaż część tej młodzieży poczuła się potrzebna i
wartościowa. Może dzięki temu na blokowiskach zakwitną kwiaty. Zapytacie może -
co ja właściwie wiem o tym. Nie wiem czy moja odpowiedź zadowoli was. Mam
dwadzieścia parę lat i jestem po części jednym z nich. To właśnie tu na
blokowisku dorastałem i kolejno traciłem swe marzenia.
|