Aukcja ceramiki w Starej Galerii : Bal Lions Club : Barlinek w fotografii : Biały Kruk w Ossolineum : Ciasno w przedszkolach : Co nowego w Domu Dziecka : Czy będzie samorządowy pat : Etos dziennikarza : Fotoplastikon : Gminna Rada Zdrowia : Historia - Bombowy Sylwester : Kiermasz świąteczny w Muzeum : Kryminałki : Mistrzostwa Polski w warcabach : Nowa apteka : Ogłoszenia drobne : Oświatowe rozterki : Pionierzy Barlinka : Plener Piękno Ukryte - wernisaż : Relacja z sesji Rady Miejskiej : Rozmaitości : Spotkanie emerytowanych nauczycieli : Stowarzyszenie Art-Maxi : Styczniowe imprezy w Barlinku : Wiadomości z USC : Wiadomości ze szkół : Wigilijne wieczory : Wywiad z burmistrzem Barlinka : XXV lat parafii św. Bonifacego : Z lamusa Raptusa : Złote Gęsiarki 2002


 Z lamusa raptusa

Od kilku lat jeśli mówi (mówiło) się o wejściu Polski do Unii Europejskiej, to tematem wiodącym było rolnictwo i pytanie - ile dostanie rolnik?

Aby nie być posądzony o nastawienie antychłopskie z góry oświadczam, że moje dorosłe życie już w wieku 12 i pół

lat zaczynało się od ciężkiej pracy na roli, jak to się wówczas mówiło - u bambra. (Może nauczyciele historii wyjaśnią młodszemu pokoleniu, co znaczyła praca przymusowa w okresie okupacji i jakie miał wówczas prawa Polak, bez względu na wiek, bo ja nie mam na to ani czasu, ani chęci). Doskonale poznałem trud rolnika, później robotnika, a nawet górnika (na „dole”! tak, na ścianie, a jakże!), żeby nie umieć docenić wartości wysiłku tych zawodów. Mam więc niejako prawo zabrać głos, kiedy pewne sprawy już się wyjaśniły (Kopenhaga - 13.XII. br.). I nie żeby negować prawa chłopów do rekompensat, dopłat, limitów i tego wszystkiego co jest związane z losem, jak dotąd w ogonie wlekącej się za postępem wsi polskiej. Nic podobnego! Chodzi mi o coś absolutnie innego, o to mianowicie, czy potrafimy to przekształcić w prawdziwy zysk i wywindować wreszcie wieś w hierarchii społecznej na jakiś przyzwoity pułap, czy też nadal będziemy się „pięknie różnić” politycznie, a chłop jak dostawał po krzyżu, tak będzie nadal dostawał.  Cas pokazać też inne profity wynikające z przynależności do Unii Europejskiej - ile zyska na tym oświata, bo jakoś trzeba ten problem, jak na Unię Europejską przystało, w końcu rozwiązać, bo pewne struktury oświatowe to czysty obowiązek państwa, a nie samorządu, co u nas - niestety - postawiono „na głowie”; jak zamierzamy rozwiązać problem ochrony zdrowia, profilaktyki; jak to będzie z wyrównaniem cen i zarobków adekwatnie do norm obowiązujących w Unii itd. A może nadal będziemy prać się po pyskach za to, że za mało myśli się po katolicku, a więcej po ludzku i odwrotnie, - co znaczy dokładnie to samo - od czego nam dostatku raczej nie przybywa, a tylko nadwyręża nerwy. Żebyśmy się znów nie obudzili „z ręką w nocniku” zgodnie z delikatną definicją politykierstwa sformułowaną przez Jacka Kuronia, bo na takich bojach korzysta tylko ten trzeci, a my ze swoim... „zastaw się a postaw się” zbudzimy się nie tylko z ręką w tym zasłużonym historycznie naczyniu, ale wręcz w szambie rozpolitykowanej Europy. Oby nam się nie poprzewracało w głowie o nadmiaru oczekiwań z tytułu samej przynależności do tej UE, bo tak naprawdę to za darmo nic się nam nie należy. I gdy tak obserwuję naszą rzeczywistość, przypomina mi się pewien stary, nie zbyt wyszukany dowcip o dwóch „potrąconych” amatorach turystyki pokonujących nieznaną pustynię, którzy cudem tylko doczołgawszy się do oazy zgodnie zawołali: „Pić!!!” A gdy murzyńska piękność przy barze wycisnęła im z piersi po kubku mleka, bo tylko to miała za darmo, „turyści” spojrzeli po sobie, a jeden z nich powiada: „Antek, ale piwa to my już pić nie będziemy, co?” Nie muszę chyba dodawać jakiej narodowości byli turyści. Wniosek z tego prosty: Nie należy porywać się z motyką na słońce, lecz wziąć do pracy, zacząć myśleć realnie. I kreatywnie. Bo tylko raz się zdarzyło, że manna spadła z nieba, o czym dobrze poinformowani powinni pamiętać. Nie ma nic za darmo.

Raptus