Barlinek w fotografii : Ciężkie czasy dla księgarni : Dom Dziecka : Dzieci Wojny : Dzień Seniora - Złota sobota : Festyn w Dziedzicach : Finał konkursu fotograficznego : Fotoplastikon : Kryminałki : Lekcja historii regionalnej : Lekkoatletyka - po sezonie : Listy do redakcji : Ogłoszenia drobne : Otwarcie boisk : Piast zmienia statut : Powyborcze informacje : Proza życia : Rozmaitości : Sen o potędze - BTBS : Sesja Rady Miejskiej : Sport : Stypendyści Premiera : Szpital - dosyć narzekania : Tuzinkowa rocznica EB : Usc : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wyborcze Pleple : Wywiad z dyr. LO I : Z lamusa Raptusa


Ciężkie czasy dla księgarni

 

Anna Meisinger pracuje w księgarni już od 27 lat. A od wielu lat samodzielnie prowadzi ją w Barlinku. Jeszcze nie tak dawno ruch był tak duży, że zatrudniała trzy osoby. Teraz pracuje sama i pomaga jej mąż, który jest na emeryturze.

 

Mimo, że konkurencja w Barlinku jest mała, to nie można sobie przypomnieć czasów, żeby było tak ciężko jak teraz. Ludzie nie mają pieniędzy, a książki nie są takie tanie. Ale nie tylko. Brak jest zainteresowania utrzymaniem placówki w mieście - mówi pani Ania. Ludzie jeżdżą na zakupy do supermarketów do Gorzowa, gdzie potworzono stoiska księgarskie z tanimi książkami. Trudno nam z nimi konkurować.

Do sklepu wchodzą dwie młode dziewczyny.

- Czy jest Ekonomika przedsiębiorstw?

- Tak, jest.

- Ale to nie ten autor.

Jeszcze chwilę przeglądają książki na półkach i wychodzą.

Ruch jest w zasadzie tylko przez dwa-trzy miesiące w roku. Reszta, to tylko przetrwanie. Trzeba więc było rozszerzyć asortyment. Teraz w księgarni jest duży dział z artykułami biurowymi, zeszytami oraz zabawki, który zajmuje prawie połowę powierzchni. Jest także spory wybór widokówek Barlinka, kartek okolicznościowych.

Teraz nawet podręczniki szkolne rozprowadzają same szkoły. A zdarza się tak, że sprowadzają je z innych miejscowości. Biblioteki także nie kupują u nas. Rodzynkiem mogą tu Przelewice, które co roku dokonują tutaj zakupu dla swoich placówek. Także nasze szkolne biblioteki chyba zapomniały o księgarni, za wyjątkiem Ekonomika, który w tym roku wybrał u nas sporo pozycji - żali się pani Ania. Na przykład bogaty księgozbiór ma jeszcze Mechanik, to dzięki pani Urszuli Feldman, która przeszła już na emeryturę.

- Wielu naszych stałych i dobrych klientów niestety zmarło.

Starsza pani, która przed chwilą weszła pyta o kalendarze ścienne na 2003 rok. Anna Meisinger pokazuje jej bardzo duży i atrakcyjny wybór. Klientka wybiera jeden, płaci.

- Nowością są u nas kasety z filmami oraz płyty CD. Wprowadziliśmy je dosłownie parę tygodni temu.

W międzyczasie przeglądam kilka pozycji stojących na półkach. Interesują mnie albumy zdjęciowe. Pięknie wydana „Polska” Pawła Jaroszewskiego kosztuje 87 zł. Sięgam po „Watykan od środka” z fotografią naszego papieża na okładce - cena 148 zł, Wielki Atlas Świata - 89 zł, „Pianista” Władysława Szpilmana, na podstawie której Roman Polański zrobił głośny film kosztuje 26 zł.

Z tak zwanych regionalizmów są kasety z filmem reklamowym o Barlinku i miejskie informatory. Jest także najnowsza książka Romany Kaszczyc „Kiedy kruk był biały”.

- Towar do księgarni trzeba kupować za gotówkę. Nie jest tak, że płaci się dostawcy dopiero po sprzedaży. Ciągle więc trzeba inwestować. Teraz w komputerze można zobaczyć w każdej chwili, jak wychodzi się na tym interesie. Kiedyś to można się było tylko domyślać.

- Czy nie myśli pani, aby to zostawić?

- Do emerytury wytrzymam.

Krzysztof Kędzior