Barlinek w fotografii : Bezpieczne miasto : BHP Squad : Bitwa o LO : Co w Domu Dziecka : Gmina w statystyce : Goździk dla Ewy : Historia - Statek ms Barlinek : Kryminałki : List otwarty Poradni : Listy do redakcji : Mistrzostwa Polski w warcabach : Otwarcie NETTO : Poeci w Maxi - Musik : Pogoń przed sezonem : Proza życia : Przegląd PARA : Roma w Kanie : Rozmaitości o mieście : Salonik poetycki : Sport : Spotkanie TMB : Studniówka w LO : To był bal : USC : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wywiad z prymusem : Z lamusa Raptusa : Zimowisko w Zakopanem


Z lamusa raptusa

         Wiem, że życie nie składa się z samych alei usianych różami. Wiem, że nasza krótka życiowa droga składa się z różnej jakości nawierzchni, wzniesień, depresji. To jest naturalne. Zawsze myślałem, że idąc tą drogą rozsądek nakazuje omijać wyboje, wręcz zasypywać je, aby inni łatwiej mogli podążać do celu, a szczyty zdobywać nie po to aby z nich spadać, lecz po to by widzieć ostrzej, sięgać wzrokiem dalej, szerzej. Tak mi się wydawało. Rzeczywistość jest jednak inna.

Obserwując to co dzieje się wokół nas zaczynam wątpić czy komukolwiek zależy, aby nasze życie było łatwiejsze, prostsze w zrozumieniu. Robimy wszystko, aby je sobie skomplikować, wzajemnie utrudnić i tak zakręcić, żeby nie odnaleźć właściwego kierunku. Ciągłe rozwody koalicyjne, mącenie w umysłach zwykłych ludzi, którzy naiwnie wierzą, że ich liderzy wskażą im jakieś szanse, jakąś nadzieję na lepszą przyszłość doprowadziły do tego, że nikt nikomu już nie wierzy, a „politycy” tańczą w zapamiętaniu swój chocholi taniec w rytm melodii - im gorzej tym lepiej.

To prawda, że każda opozycja ma prawo do wyrażania swojego zdania i dobrze jest jeśli ono wnosi coś twórczego do sprawy, ale rozkoszować się swoją opozycyjnością, negować zasady dla samej potrzeby negowania - graniczy z paranoją. Politycy zapamiętani w tym tańcu szkieletów z przeszłości nie zauważają, że orkiestra gra coraz wolniej, coraz ciszej, że nikt jej już właściwie nie słucha, jeszcze tylko bębny wybijają jakiś rytm kłócący się z otaczającą nas ciszą nadziei. Na parkiecie pozostaną wkrótce zmęczeni tancerze.

Quo vadis Polsko? - chciałoby się zapytać, bo z takim stanem rzeczy jaki trwa obecnie w naszym kraju, w Unii Europejskiej nie mamy co szukać. Proszę się przyjrzeć panowie posłowie, senatorzy, radni - jak to się stało, że ta UE tak dobrze funkcjonuje? Czy osiągnęłaby to co osiągnęła, a co my pragniemy również osiągnąć, gdyby tam rzucano sobie pod nogi takie kłody jak to my potrafimy robić? Raz wysłano na plenarne posiedzenie Parlamentu Europejskiego „zestaw” naszych polityków i już nie tylko Europa, ale cały świat miał ubaw po pachy. Po co ma nam psuć opinię jakiś prezydent, minister z kraju „serdecznie” z nami zaprzyjaźnionego, skoro my sami potrafimy robić to doskonale. W pogoni za „sprawiedliwością” wyszukujemy różne powody, aby podważyć wypracowane korzyści tylko dlatego, że to nie ta opcja, a ta brzydka opcja właśnie coś korzystnego proponuje. Co tam tradycja szkoły, co jej renoma osiągnięta w skali regionu, jeśli można to spaprać, a przy tym zyskać jakiś choćby ciasny, ale własny fotelik? Miał swoje zdanie jakiś nasz kolega, a my już się obrażamy jak panienka w stylu Maryśki, której gdy Antek (z szacunkiem dla wszystkich Antków) proponuje (to co wszyscy rozumiemy), ona odpowiada:

  • Kiej nie moge Antoś.

  • Dlo cego nie mozez?

  • Po pirse - to cnote trza zachować do ślubu, po drugie - to grzych, po trzecie -  matuś nie kazali, a po czwarte - to po tym zawsze tak mnie głowa boli, że coś okropecnego.

Proszę mi wybaczyć ten nieprzyzwoity dowcip, ale przyglądając się niektórym zjawiskom na najbliższej nam arenie politycznej nie mogłem się oprzeć sformułowaniu tego w inny sposób.

Polityka to trudny zawód. To również trudna misja, dla której trzeba się wyrzec prywaty, a my tego niestety nie potrafimy, bo zawsze w nas zwycięży egoistyczny charakter „psa ogrodnika”.

Raptus