Barlinek w fotografii : Baśniowe spotkanie w TMB : Bezdomny z wyboru : Co w Domu Dziecka : Co z BOMETEM : Czasy i obyczaje : Fotoplastikon : Gmina w statystyce : Konferencja nauczycieli : Konkurs Barlinek ma 725 lat : Listy do redakcji : Miejskie gody : Miejskie rozmaitości : Nowe władze Pogoni : Noworoczne TMB : Obelisk pionierom Barlinka : Ogłoszenia drobne : Orkiestra zagrała : Picasso - nieśmiertelna potęga sztuki : Poznajemy parki krajobrazowe : Program Mistrzostw Polski w Warcabach : Proza życia : Relacja z sesji Rady Miejskiej : Rola i etos radnego : Sport : Szkolne koło TMB : Trudny budżet gminy : Usc : W trosce o umiejętności uczniów : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wspomnienie Edwarda Kowalka : Z lamusa Raptusa:


BEZDOMNY Z WYBORU

 Tułał się po mieście przez prawie trzy miesiące. Ludzie są dobrzy - mówi. Czasami coś dadzą do zjedzenia, a ja nazbieram złomu kolorowego i sprzedam.

 W największe mrozy, jakie były w połowie grudnia spał po klatkach schodowych na jednym z osiedli. Przychodził tu późnym wieczorem, rozkładał sobie wycieraczki i tak spał do rana. Bywało, że lokatorzy go przeganiali. Prosił wtedy, żeby tylko nie dzwonić na policję. Przenosił się na inną klatkę. Z tym nie ma problemu, bo domofony są popsute. Mieszka w jednej z wsi koło Barlinka, lecz jak mówi nie mógł się dogadać z matką i siostrą. I z tego powodu poszedł sobie z domu. Trzy lata temu miał wypadek. Jechał rowerem i zderzył się czołowo z volkswagenem. Miał wtedy pogruchotaną nogę i dlatego do dzisiaj kuleje. Dlatego też dostaje niewiele ponad 300 zł zasiłku. Spotkało go teraz nieszczęście, bo zgubił wszystkie pieniądze.

Spotkałem go któregoś wieczora na jednej z klatek. Na dworze było minus 15 stopni. Siedział na gorącym kaloryferze. Wcześniej dostał od kogoś gorącą herbatę w termosie i parę kromek chleba. Czasami, jak ma jakąś konserwę, to zdzwoni do drzwi i poprosi aby mu ją otworzyć. Pytam go, jak sobie dalej poradzi, przecież jest zima i nie może ciągle tak spać po klatkach. Mówi, że autobus kosztuje 3,60 zł i nie ma za co wrócić do domu. Po zjedzeniu kanapek wyciąga z kieszeni paczkę papierosów. To jak to jest, pytam, na autobus nie masz, a na papierosy to masz? Bo papierosy są u niego na pierwszym miejscu. A jeść wcale nie musi dużo, raz dziennie wystarczy.

Teraz ma 29 lat. Skończył OHP, ma zawód i przez kilka lat pracował, aż do wypadku. Patrzę na jego zarośniętą twarz. Radzę, żeby poszedł do OPS, tam mu na pewno pomogą. Może nawet znajdą jakiś pokój, dostanie jedzenie. Nie chciał jednak o tym słyszeć. Jakoś da sobie radę i zobaczymy co będzie dalej. Najgorzej to będzie teraz - mówi, bo zbliżają się święta.

Pół godziny po północy zapukał do jakichś drzwi. Czy może dostać zapałki, bo mu się skończyły. Następnego dnia rano przyjechała radiowozem policja i go zabrali. Pewnie ktoś z lokatorów miał już dosyć nieproszonego gościa i zadzwonił gdzie trzeba.

KRZYSZTOF KĘDZIOR

 

Foto: Krzysztof Kędzior