Barlinek w fotografii : Biuro Carrefour : Dni Eksjo : Francuski partner : Listy do redakcji : Minister gospodarki w Barlinku : Regaty rodzinne : Sport : X Festiwal Szachowy pamięci Laskera : X Lato Teatralne : Żużlowcy na barlineckim stadionie : 40-lecie Romany Kaszczyc : Aktywni emeryci : Bezpieczeństwo w mieście : Kobiety w działaniu : Kryminałki : Miasto dla rowerów : Nowe inicjatywy młynarzy : Odpowiedzialność czy hipokryzja : Ogłoszenia drobne : Pomysły dla nowej kadencji : Poszły konie przed wyborami : Proza życia : Replika staroście : Rozmaitości : Spacerkiem po mieścieSzkolna statystyka : Śmieciowe abecadło : USC : Wdzięczność prezesowi Pogoni : Wiadomości wędkarskie : Wizja przyszłości gminy : Z dnia na dzień : Z lamusa Raptusa : Zakorkowane miasto : Żegnamy wakacje :


 

Pomysły dla nowej kadencji

 

Jest w naszym mieście wiele miejsc, w których chcielibyśmy przebywać, bądź to w samotności lub w gronie przyjaciół, czy bliskich nam osób, a przed krewnymi którzy nas odwiedzili w te wakacyjne dni gdzieś z centralnej Polski pochwalić się swoim miasteczkiem, którego może nam pozazdroszczą. Wierzcie mi wcale to nie jest takie proste.

 

Lubisz czasem przejść się spacerkiem o różnej porze dnia rankiem Deltą Młynówki obok zabytkowych murów w stronę otwartej przestrzeni ul. Jeziornej i Wodnej, gdzie miasto styka się w jedynym bodajże punkcie z jeziorem, nazwanym przez naszego kolegę p. St. Opatowicza „Bulwarem Zachodzącego Słońca” (patrz art. „EB” z 1998 r. Nr 11). Nie będę powtarzać pomysłów Zarządu Miasta i Gminy, dat  remontu rozsypującego się już nabrzeża betonowego z tego okresu i innych świetlanych planów. Faktem jest, że zawsze w tym miejscu jest gwarno, dużo spacerujących i turystów, upodobali sobie to miejsce podobnie jak ja, chociaż nie bardzo wiem dlaczego lubię to miejsce.

Wybraliśmy się z krewnymi i 5-cio letnią Olą nad ten „Bulwar” by popatrzeć na łabędzie i inne pląsające ptactwo wodne oraz na falującą wodę, aż hen po horyzont Puszczy Barlineckiej , to uspakaja i wprawia w zadowolenie. Dziecku w pewnej chwili zachciało się siusiu, trzeba było szukać ustronnego miejsca na załatwienie potrzeby (dorośli po piwku załatwiają się pod zabytkowym murem). Sprawę mógłby rozwiązać nawet jeden przenośny estetyczny ustęp typu TOI-TOI. Przykład następny, który mnie zastanawia, w miejscu gdzie kiedyś miał powstać duży hotel z możliwością połączeń wodnych z plażą etc. wybudowano mały pomost zakończony dwoma altankami, owszem ładny estetyczny, tylko proszę o informację dla kogo?. Ludzi tam nie ma, gdyż brak ławek, a i te które są na skwerku przy dobrej pogodzie zawsze są zajęte. Murek oporowy i betonowy obok chodnik jest w tak złym stanie, że nasza mała Ola zaczepiła nóżką o nierówności w betonie i to tak nieszczęśliwie, że potrzebna była interwencja chirurga, gdyż spadła na kamienie znajdujące się w wodzie. Czytałem ostatni art. kol. Wł. Kmiecika p.t. Rozmowy o Barlinku”, w którym pan burmistrz Z. Siarkiewicz wypowiada się, że cały ten rejon objęty jest nadzorem konserwatorskim i dalej, że miasto nawiązało współpracę z firmą, która obecnie wykonuje roboty projektowe w Kostrzyniu, później w Stargardzie Szczecińskim, a jeszcze później zajmie się Barlinkiem, to można przyjąć jako pewnik, że sprawa nie ruszy z miejsca. Może i dobrze, bo ile wyśmienitych projektów i planów znajduje się na „półkach” archiwum miasta nie niezrealizowanych?, że wspomnę: 1 projekt umocnienia nabrzeża jeziora lata 60-70, 2 projekt budowa cmentarza komunalnego na Jaromierkach, 3 - budowa 200 km dróg rowerowych, to ostatnie przedsięwzięcie podaje za art. członka Rady p. St. Opatowicza z „EB” Nr 6 z 1998 r. p.t „Rowerowe Trasy”. Wymieniłem tylko niektóre z nich. Wszyscy doskonale wiemy, że nie realizowane projekty po trzech latach są de aktualizowane, a jakoś przyjął się u nas taki brzydki zwyczaj, że jeśli np. wybory samorządowe wygra lewica tj. SLD, to nie będzie realizowała projektów miasta prawicy (przykład cmentarza) i tak na dobrych projektach sprawa się kończy, a że dokumentacja projektowa dużo kosztuje podatników, kogo to obchodzi skoro nikogo z takich rzeczy nie rozliczają, bo liczą się dobre chęci i ciągle nowe pomysły, a że nie realizowane, to cóż to szkodzi. Burmistrz Nowego Yorku np. miał pomysł, że za swoją pracę na tym stanowisku nie będzie brał nędznego wynagrodzenia jakie mu proponowano. Wystarcza mu sama przyjemność rządzenia i słowa dotrzymuje. Z dobrze poinformowanych źródeł donoszą nam, że w kolejce do fotela burmistrza MiG Barlinka jest kilku kandydatów (ośmiu poważnych), którzy mają pomysły na rozwój miasta i gminy. Życzymy Im tego, by zwyciężył najlepszy, a że sedno sprawy tkwi w Nas wyborcach, to zapowiada się ciekawa zabawa w „berka”.

Tomek