35-lecie Sztormu : Barlinek w fotografii : Benefis Romany : IV liga w nowym sezonie : Lions Club w Barlinku : Listy do redakcji : Program i historia Lata Teatralnego : Słoneczna gala : Spotkanie na szlaku : Warsztaty we młynie : Wiadomości wędkarskie: X Festiwal Szachowy pamięci Laskera : Blokowisko - Górny Taras : Kryminałki : Młynówka czy kanał : Moczydlo - komarzy gród : Moczydło - letniskoNauka poszukiwania pracy : Nowy oddział szpitala : Pogoń po i przed sezonem : Program Dni Eksjo w Barlinku  : Proza życia : Rozmaitości : Rozmowa z trenerem Burzawą : Rozmowy o Barlinku : Sesja Rady Miejskiej : Usc : Uśmiechy w Kielcach : Wakacje na ścieżce : Z dnia na dzieńZ lamusa Raptusa :


 

X Międzynarodowy
Festiwal Szachowy
pamięci Emanuela Laskera
Barlinek 17 - 27 lipca 2002
 
Ponad 200 szachistów z sześciu krajów Europy grało we wszystkich turniejach Festiwalu szachowego pamięci Emanuela Laskera rozegranego pod honorowym patronatem Marszałka Senatu prof. Longina Pastusiaka.

 

 

W czterech turniejach głównych wystrtowało 135 szachistów z Polski, Niemiec, Szwecji, Danii, Ukrainy i Rosji. W turnieju arcymistrzowskim grało 8 arcymistrzów, w tym ubiegłoroczny zwycięzca Festiwalu Stanisław Wojciechowski z Rosji, Bartosz Soćko z Poloni Plus GSM Warszawa- reprezentant Polski na Olimpiadę Szachową, jego żona Monika Soćko, Włodzimierz Schmidt z Pocztowca Poznań, wielokrotni mistrzowie Ukrainy Władimir Małaniuk, Michaił Brodski i Spartak Wysoczin oraz Ewgenij Glejzerow - bardzo silny rosyjski szachista. Samodzielnym liderem po V rundzie został Władimir Małaniuk, który mimo wściekłego pościgu Bartosza Soćki zdołał utrzymać do końca prowadzenie w turnieju, chociaż w ostatniej rundzie Soćko zrównał się z nim punktami. Na trzecim miejscu turniej zakończył Glejzerow. Na kolejnych pięciu miejscach uplasowali się szachiści z Ukrainy, którzy przyjechali do Barlinka bardzo liczną grupą. Część z nich, jak mówili pozostali gracze, utworzyli tak zwaną „spółdzielnię”, aby zgarnąć jak największą ilość nagród pieniężnych. A ich wysokość była nie byle jaka, na zwycięzcę bowiem czekało 8 tys. zł.  Jednak czołowa trójka oparła się ich atakom, pokazując wysoką klasę i  zajmując pierwsze trzy miejsce. W grupie mistrzowskiej (Open B) Faworytem był Rafael Pierzak z Rybnika, który do Barlinka przyjechał opromieniony sławą zwycięzcy Festiwalu w Świdnicy z niewiarygodnym wynikiem 9,5 pkt z 10 partii.  W Barlinku wygrał pierwsze 7 partii, w ósmej zremisował i dopiero w dziewiątej rundzie zostal pokonany przez Ukraińca Kowalczuka. Wystarczyło to jednak do wygrania tego openu i zainkasowania 2,5 tys. zł. W turnieju amatorskim (Open C) wystartowało 52 szachistów,  w tym ośmioro z Barlinka. Przez pierwsze sześć rund bardzo dobrze spisywał się nasz mistrz Barlinka Jerzy Klimaszewski, który walczył cały czas w czołówce turniejowej. Jednak trzy ostatnie partie będą mu się śnić bardzo długo, bowiem nie zdołał w nich zdobyć nawet pół punktu. Niespodziewanie bardzo dobrze w tym turnieju spisał się nasz junior 15-letni Piotr Niciński, dla którego był to pierwszy w życiu tak poważny turniej. Chociaż początek turnieju nie był zbyt dla niego pomyślny, jednak w koncówce zagrał tak skutecznie, że w łącznej klasyfikacji z 6 punktami zajął bardzo wysokie 9 miejsce i zdobył nagrodę (200 zł) dla najlepszego gracza z Barlinka. Przy okazji wypełnił normę na drugą kategorię szachowę. Taką samą normę uzyskał także nasz Łukasz Jaroszonek, który przypomniał sobie w końcu, że potrafi dobrze grać w szachy. Władysław Królik ukończył turniej na 12 miejscu, Konrad Krawczyk na 20, Ryszard Kałużny na 25 a Jerzy Klmaszewski niestety dopiero na 28. W turnieju dziecięcym do lat 16 bardzo dobrze spisał się Beniamin Mrówczyński, który z 5 puktami zajął 9 miejsce i zdobył puchar za najlepszy wynik zawodnika bez kategorii. Marek Kałużny spisał się trochę gorzej, kończąc turniej na 13 pozycji. Obaj oni zdobyli normę na V kategorię szachową. To tyle wyniki z turniejów, które były prezentowane na bierząco w GazecieLubuskiej oraz Kurierze Szeciński. Oprócz turniejów, które odbywały się w sali widowiskowej Panorama, mieszkańcy Barlinka mieli okazję uczestniczyć także w dwóch plenerowych festynach. W trakcie nich były organizowane konkursy z wiedzy szachowej ale nie tylko, można było zgrać zn Przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Krzysztofem Kędziorem w szachy plenerowe (wygrał pojedynek z grupą mieszkańców i turystów), po raz pierwszy była także przeprowadzona prezentacja arcymistrzów biorących udział w Festiwalu. Można było zrobić sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie i uzyskać autograf. Prezentacja cieszyła się sporym zainteresowaniem, a arcymistrzowie rozdali dziesiątki autografów, nie kryjąc przy tym zadowolenia i satysfakcji.
 
 
W ósmym dniu rozgrywania zawodów do sędziego głównego Kajetana Przysieckiego wpłynął protest od kilku zawodników grających w grupie mistrzowskiej, jakoby jeden z graczy korzysta w trakcie gry z niedozwolonej pomocy za pośrednictwem „środków elektronicznych”. Czyli w skrócie mówiąc korzystał z podsłuchu z zewnątrz, gdzie partia analizowana była przez komputer z programem szachowym. Przemawiały za tym przynajmniej dwa fakty. Pierwszy, to dłoń trzymana cały czas przy uchu w trakcie gry, a drugi to po przeanalizowaniu zapisów partii okazało się, że zawodnik wykonuje posunięcia identyczne z posunięciami proponowanymi przez program szachowy Fritz 6. Sędzia dyskretnie poprosił gracza do swojego pomieszczenia, gdzie przeprowadził rewizję - bo takie ma on prawo. Okazało się, że oprócz telefonu komórkowego gracz nie miał przy sobie nic, co mogłoby wzbudzić jakieś podejrzenia. W uchu też sędzia nic nie zobaczył. Cóż miał robić, oczywiście przeprosił zawodnika, jednak mimo to nie był do końca przekonany, że wrobił wszystko, co do niego należało. Nawiasem mówiąc podejrzewany zawodnik w tej partii zremisował, a ostatniej grał jak ostatni amator przegrywając po 15 posunięciach. W ósmej rundzie zasiedli na przeciw siebie dwaj giganci: Żenia Glejzerow i Bartosz Soćko. Partia zakończyła się remisem po 19 ruchach. Glejzerow swoim zwyczajem, po partii poprosił  przeciwnika na krótką analizę, którą przeprowadzał zwykle pod parasolami i z piwem w ręku, bowiem płyn ten uwielbia (w ograniczonej ilości oczywiście). Nie inaczej było i tym razem, Soćko usiadł przy stoliku a Żenia wszedł do kawiarni i bardzo poprawną polszczyzną, lecz z rosyjskim akcentem dokonał zamówienia: poproszę piwko z „soćkiem”. Wszyscy będący wówczas w kawiarni ryknęli śmiechem, a skonfudowany Żenia nie bardzo rozumiał dlaczego. Za chwilę jednak spojrzał przez szyby kawiarni na swojego niedawnego przeciwnika, który oczekiwał na analizę i zrozumiał całą grę słówek. Wszyscy od tej chwili pili już piwko a`la Gleizerow - z „Soćkiem”.