Barlinek w fotografii : Ciężkie czasy dla księgarni : Dom Dziecka : Dzieci Wojny : Dzień Seniora - Złota sobota : Festyn w Dziedzicach : Finał konkursu fotograficznego : Fotoplastikon : Kryminałki : Lekcja historii regionalnej : Lekkoatletyka - po sezonie : Listy do redakcji : Ogłoszenia drobne : Otwarcie boisk : Piast zmienia statut : Powyborcze informacje : Proza życia : Rozmaitości : Sen o potędze - BTBS : Sesja Rady Miejskiej : Sport : Stypendyści Premiera : Szpital - dosyć narzekania : Tuzinkowa rocznica EB : Usc : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wyborcze Pleple : Wywiad z dyr. LO I : Z lamusa Raptusa


Psi los

„Miarą naszego człowieczeństwa jest nasz stosunek do zwierząt” - nie ja to wymyśliłem, ale całym sercem popieram głęboką myśl tego zdania.

Część z nas - myślę o społeczeństwie, swoich sąsiadach - dba o swoich ( mniejszych braci ). Jest też część - zdecydowanie niewielka, ale jest - która zwierzę traktuje jako zło konieczne. Pies wg. takiego „obywatela” to pies - łańcuch, czasami nędzna buda i to praktycznie wszystko. Przychodzi wieczór, spuszcza się psa z łańcucha niech zadba o coś do jedzenia i picia. Krążą biedne zwierzaki, przewracają kubły ze śmieciami bo i co mają robić ?

Ostatnia ustawa o ochronie zwierząt dość dokładnie precyzuje obowiązki właścicieli wobec swoich zwierząt i nie tylko. Zobowiązuje też gminy a dokładnie ich zarządy do budowy schronisk dla zwierząt porzuconych. Ostatnie wypadki jakie wydarzyły się w kraju - mam na myśli zagryzienie kilkoro dzieci - niczego nas nie nauczyły. Mieszkam na osiedlu Moczkowo i widzę jakim zagrożeniem są duże wałęsające się psy - psy, które mają swoich właścicieli !

Inny problem to problem „zasrany” - tak ja go nazywam. Ci z nas, którzy dbają o swoje pieski, nie potrafią po nich posprzątać. Pół biedy kiedy taki piesek wypuszczony przez właściciela nawali kupę pod drzwi sąsiada i poprosi o papier ! Przeważnie jest inaczej - wieje, a biedny sąsiad sprząta no bo co ma zrobić ?

Europa - drodzy sąsiedzi - puka do was - lepiej do nie wchodzić z takimi manierami.

Inny - moim zdaniem - również ważny problem, to dokarmianie dzikiego ptactwa jakie na stałe zadomowiło się na jeziorze Barlineckim. Często chodzę na „Bulwar Wschodzącego Słońca” i martwię się ile z tych ptaków przeżyje kolejną zimę. Chleb - jakim są dokarmiane przez spacerowiczów - nie załatwia sprawy ! To w karmieniu dzikiego ptactwa powinien być margines, dodatek ! Nie wszyscy z nas o tym wiedzą, ale taki chleb - zbawienny dla człowieka - podawany w tak dużych ilościach ptactwu, dość skutecznie niszczy ich układy pokarmowe ! Dokarmianiem zabiliśmy w tych zwierzętach ich naturalny instynkt migracji w okresie zimy do ciepłych krajów. Łabędzie (i nie tylko) ledwo się urodzą od razu są prowadzone przez swoich rodziców i uczone żebrania wśród ludzi. Skoro już tak się stało i nic niestety nie jesteśmy w stanie zmienić w naturze tych zwierząt, to chociaż pomóżmy im, ale rozsądnie i bez szkody dla ich zdrowia.

I tu mój apel do Zarządu Gminy; nie będzie chyba wielkim problemem wyasygnowanie z budżetu gminy 4 do 5 tys. zł. na zakup zboża tzw. „pośladu”, na dokarmienie. 20 ton znakomicie w tym najtrudniejszym okresie (grudzień, styczeń, luty) załatwi sprawę życia albo nie życia ptaków, które tak bardzo cieszą nasze oczy i upiększają jezioro, i jego otoczenie. Zaznaczam z góry, że nie przyjmuję do wiadomości żadnego tłumaczenia Zarządu Gminy w rodzaju ( nie zaplanowane w budżecie, nie ma pieniędzy itp.”, ponieważ są to tak niewielkie pieniądze, że nie ma o czym mówić ! A jeżeli chodzi o techniczne rozwiązanie , to jestem do dyspozycji i służę podpowiedzią.

J.D