Barlinek w fotografii : Bezpieczne miasto : BHP Squad : Bitwa o LO : Co w Domu Dziecka : Gmina w statystyce : Goździk dla Ewy : Historia - Statek ms Barlinek : Kryminałki : List otwarty Poradni : Listy do redakcji : Mistrzostwa Polski w warcabach : Otwarcie NETTO : Poeci w Maxi - Musik : Pogoń przed sezonem : Proza życia : Przegląd PARA : Roma w Kanie : Rozmaitości o mieście : Salonik poetycki : Sport : Spotkanie TMB : Studniówka w LO : To był bal : USC : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wywiad z prymusem : Z lamusa Raptusa : Zimowisko w Zakopanem


Zimowisko w Zakopanym

 Ferie zimowe to nie tylko kilkanaście dni wolnych od zajęć szkolnych. Uczeń zdany na własną inwencję siada najczęściej przed telewizorem i uparcie poszukuje rozrywki. Za oknem pogoda, nie sprzyja wyprawom krajoznawczym.

 I tak po dwóch tygodniach nudy z ulgą powrót do „budy” - tam przynajmniej cos się dzieje, Czy tak musi być zawsze? Otóż nie, a doskonałym przykładem potwierdzającym fakt, że barlineckie dzieciaki nie popadły w stan „śpiączki” było nasze wspólne szaleństwo na zimowisku w Murzasichlu (8 km od Zakopanego).

Pod opieką M. Sieniawskiego, D. Tomiałojć, B. Rudnickiej, M. Mariańskiej, M. Jakubowicz 50 osobowa grupa dzieci z SP-1 i Gimnazjum nr 2 w Barlinku wyruszyła przygodzie.

Pociągiem z Choszczna 31 stycznia 2003 r. wyjechaliśmy, by przez 7 dni podziwiać piękno Tatr. Będąc pod wrażeniem sukcesów Małysza, spróbowaliśmy swych sił na stoku. Pod czynnym okiem instruktora „toczyliśmy walkę” z nartami i snowboardem.

Kolejnym etapem wyprawy była Gubałówka i Polana Szymoszkowa, z której mieliśmy okazję zjechać wyciągiem najnowszej generacji. Na wielu twarzach zagościł strach spowodowany dużą wysokością. W promieniach słońca wspinaliśmy się na Wiktorówki. Prowadził nas przewodnik tatrzański p. Jerzy Grzeszczak. Doskonale zna góry i historię każdego zakątka. W niebywały sposób potrafi opowiadać, „wyciskach” siódme poty. Po tych wyczynach poznaliśmy obyczaje góralskie przy skocznej muzyce i kiełbaskach w szałasie regionalnym. Wracaliśmy pod osłoną nocy z pochodniami i śpiewem na ustach. Znaleźliśmy oczywiście czas na zakup pamiątek. Krupówki „były nasze”!

Mówią czasem w Zakopanem o Pęksowym Brzyszku i my również postanowiliśmy oglądać miejsce spoczynku Kornela Makuszyńskiego. Dziesiątki tarcz szkolnych przynoszonych przez dzieci, które ciągle jeszcze śmieją się z przygód Koziołka, wzruszają Awanturą o Basię, podziwiają spryt szatana z siódmej klasy.

Atmosfera polskich gór udzieliła się nam całkowicie, ale niestety czas wracać do domu. Cała nasza zwariowana gromada, nasycona „smakiem” przygody, wróciła do Barlinka. Szykujemy już buty na przyszły rok, bo nie ma to jak aktywny odpoczynek i chwilowe oderwanie od szkolnej egzystencji w górach.

Małgorzata Jakubowicz