Barlinek w fotografii : Ciężkie czasy dla księgarni : Dom Dziecka : Dzieci Wojny : Dzień Seniora - Złota sobota : Festyn w Dziedzicach : Finał konkursu fotograficznego : Fotoplastikon : Kryminałki : Lekcja historii regionalnej : Lekkoatletyka - po sezonie : Listy do redakcji : Ogłoszenia drobne : Otwarcie boisk : Piast zmienia statut : Powyborcze informacje : Proza życia : Rozmaitości : Sen o potędze - BTBS : Sesja Rady Miejskiej : Sport : Stypendyści Premiera : Szpital - dosyć narzekania : Tuzinkowa rocznica EB : Usc : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wyborcze Pleple : Wywiad z dyr. LO I : Z lamusa Raptusa


SPÓŁDZIELCZE PARAGRAFY

 

W dniu 15 listopada br. odbyło się Nadzwyczajne Zebranie Przedstawicieli SM „Piast” . Zasadniczym punktem porządku dziennego było podjęcie uchwały w sprawie zatwierdzenia projektu Statutu Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast” w Barlinku. Obowiązek uchwalenia zmian w Statucie wynika z kolei ze zmian prawa spółdzielczego i kilku innych ustaw.

 

Każdy kolejny Sejm począwszy od I kadencji 1989 roku „majstruje” zawsze w prawie spółdzielczym. Stąd takie częste zmiany w statutach spółdzielczych. Pewnie i te nie będą ostatnie. Materia statutowa nie jest łatwa. Taki dokument jak statut spółdzielni mieszkaniowej liczy sobie kilkadziesiąt stron i zawiera ponad sto paragrafów. A do końca bieżącego roku spółdzielnie mają obowiązek zmiany w statutach uchwalić. Toteż Zarząd Spółdzielni poszedł po najmniejszej linii oporu (i trudno mu się dziwić) opracował projekt nowego statutu i taki „gotowiec” podesłał przedstawicielom wraz z  zaproszeniem na zebranie. Przedstawiciele  zdegustowani tym, że muszą uważnie przeczytać taki duży tekst napisany przy tym niełatwym prawniczym językiem przybyli na zebranie nastawieni bojowo. Gdy tylko doszło do dyskusji z miejsca rozpoczęli kwestionowanie poszczególnych zapisów statutu. Kontrowersje budziło kilka spraw zapisanych w projekcie statutu, a mianowicie sposób wyboru władz spółdzielni. Zapisy w § 12 mówiące o tym, że w sytuacjach określonych konkretna potrzebą administracja może wejść do mieszkania pod nieobecność lokatora. Oraz generalnie zapisy dotyczące rozłożenia kosztów i obowiązków pomiędzy spółdzielnię, a jej członków.

Bardzo mocno spierano się również o zapis mówiący o tworzeniu w spółdzielni funduszu kulturalno oświatowego. Zarząd przyjął tu zmasowaną krytykę po czym przyjął mądrą taktykę kung-fu i uchylił się przed ciosem powalającym go na parkiet oświadczając, że wobec tego traktuje to zebranie jako konsultacyjne i dalsze prace nad statutem będą kontynuowane. Poza tym niektóre zapisy kwestionowane przez przedstawicieli są przepisane bezpośrednio z odpowiednich ustaw, wobec czego i tak nie można ich zmienić, argumentował Zarząd.

Wróćmy wobec tego do zapisów, które budziły wątpliwości przedstawicieli. Często można było słyszeć na zebraniach przedstawicieli, że członkowie rady nadzorczej powinni być wybierani po jednym z każdego osiedla. Nie przewiduje tego statut, padała wtedy odpowiedź. I było tak aż do dzisiaj, kiedy to zarząd powiedział, chcieliście to macie. I wstawił do projektu statutu § 89 w brzmieniu: „Rada Nadzorcza składa się z siedmiu członków wybranych na okres trzech lat spośród członków Spółdzielni po jednym z każdej grupy  członkowskiej.”  A w § 108 ust. 1 pkt. 2 do uprawnień grupy członkowskiej zalicza: „wybieranie i odwoływanie członka Rady Nadzorczej”. Otóż ta konstrukcja prawna jest tyleż piękna, szlachetna i demokratyczna co niebezpieczna dla Spółdzielni, bo może sparaliżować jej działalność i przynieść niepowetowane straty.

Otóż wyobraźmy sobie sytuację – argumentują przeciwnicy tego zapisu – kiedy to wybrana w ten sposób rada jest skorumpowana, albo składa się z osobników nieodpowiedzialnych, którzy sprawują rządy w spółdzielni  nie w dobrze pojętym jej interesie i interesie członków, ale zupełnie dowolnie i woluntarystycznie, według własnych wyobrażeń. Np. odwołuje zarząd i w jego miejsce powołuje swoich kolesiów, którym dyktuje co mają robić.  W takiej sytuacji ktoś musi zareagować. Takim organem jest zebranie przedstawicieli. Radę trzeba odwołać, a mogą to zrobić zebrania grup członkowskich. Po kolei trzeba zwoływać siedem zebrań. Nie zrobi się tego w jeden, dwa dni. A nie oszukujmy się, na zebrania grup członkowskich przychodzi po kilka osób, dobrze jest jak przyjdzie kilkanaście.  I co, tych kilka osób ma decydować za wszystkich? Wybrać przedstawicieli, wybrać lub odwołać członka rady nadzorczej? A jak nie zechcą odwołać? Bo jest to szwagier jednego z obecnych, dobry kolega drugiego, trzeciemu jest obojętne, a czwartym jest sam zainteresowany.

To jest właśnie piekło spółdzielczej demokracji. Dlatego były wnioski aby zebrania grup członkowskich były prawomocne od jakiegoś minimalnego quorum określonego na co najmniej 10 do 15 osób. Poza tym postulat ten można zrealizować bez specjalnych zapisów w statucie. Wystarczy, że przedstawiciele umówią się, że każda grupa wystawia swojego kandydata do rady i na zebraniu solidarnie głosują tylko na uzgodnionych kandydatów. I wtedy nic nie pomoże. Wybiorą taki skład rady jaki będą chcieli. Ale przedstawiciele musieliby umieć i chcieć dokonać takich uzgodnień. Dlatego rozsądny jest głos przeciwników tej zmiany w statucie. Mówią oni:  nie przeszkadza nam to, że trzech członków rady jest z jednego osiedla, jeżeli są to ludzie odpowiedni (godni, mądrzy, uczciwi) tak jest lepiej niż gdybyśmy wybierali przypadkowych ludzi, byleby tylko każdy był z innego osiedla.

Wiele nieporozumień wywołała treść pkt. 11 w § 10, że członek spółdzielni jest obowiązany na żądanie  administracji Spółdzielni udostępnić lokal (...) ilekroć jest to niezbędne do przeprowadzenia przeglądu, konserwacji, remontu lub usunięcia awarii, wyposażenia w dodatkowe instalacje. W przypadku odmowy lub nieobecności członka przedstawiciele administracji  Spółdzielni mają prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariuszy Policji lub Straży (Miejskie) Pożarnej. Członek spółdzielni ma obowiązek pokryć koszty wynikające z udziału służb spoza administracji Spółdzielni. Niektórzy przedstawiciele próbowali przedstawić to jako zamach na wolność osobistą i prawa człowieka, i prawo nienaruszalności mieszkania, jednym słowem istny horror. Takie postawienie sprawy to gruba przesada, administracja Spółdzielni musi mieć możliwość wejścia do lokalu w sytuacjach awaryjnych, argumentował Zarząd. Jeżeli np. lokator przebywa za granicą a w mieszkaniu ulatnia się gaz, co grozi wybuchem i zniszczeniem bloku, to nie ma innego wyjścia, trzeba wejść. 

Niespodziewanie dużo emocji wzbudził bardzo niewinny z pozoru zapis w § 111 ust. 2 mówiący o tym, że Spółdzielnia tworzy następujące fundusze celowe: i w  pkt. 3) „fundusz społeczno-kulturalny tworzony z wpływów uzyskanych z najmu lokali użytkowych w wysokości ustalanej przez Radę Nadzorczą, wpłat sponsorów,”. Zapis ten miał wielu gorących przeciwników ale również zwolenników. Zarząd wyjaśniał, że fundusz ten byłby wykorzystany do organizowania zajęć dla dzieci i młodzieży w czasie wakacji, aby z kolei uniknąć przynajmniej części dewastacji przez nich powodowanej. Naprawa dewastacji kosztuje Spółdzielnię 200 tys. złotych rocznie, a fundusz społeczno- kulturalny to byłaby kwota rzędu 6 – 8 tys. zł. Znikomy procent od dewastacji. Przeciwnicy na to, że skoro na nic nas nie stać, nawet na płacenie czynszu, to na fundusz też. Są to stare socjalistyczne wymysły, itp.

Gwoli jasności sprawy należałoby wyjaśnić, że taki fundusz kulturalno-oświatowy to wymysł jak najbardziej kapitalistyczny. Znany w ponad 100-letniej historii spółdzielczości w Polsce i w innych krajach. Właśnie wtedy kilkadziesiąt lat temu w dzikim kapitalizmie początków 20 wieku spółdzielczość była jednym z prężniejszych organizatorów życia kulturalnego i sportowego, który finansowała z tego funduszu. To spółdzielnie w Polsce i w innych krajach  prowadziły i utrzymywały chóry, zespoły teatralne, taneczne, biblioteki,  zespoły piłkarskie i inne. Czy dzisiaj spółdzielczość stać chociażby na namiastkę takiej działalności w obecnym dzikim kapitalizmie i który kapitalizm był bardziej dziki, ten obecny czy przedwojenny, to można się spierać. Decyzję  o utrzymaniu lub skreśleniu funduszu podejmie zebranie przedstawicieli.  

Sporo miejsca w dyskusji zajęły takie tematy jak obowiązki spółdzielni i lokatorów w zakresie napraw zapisane w § 47 projektu statutu. Te sprawy też ostatecznie rozstrzygnie zebranie przedstawicieli. Zgłoszono w tym zakresie kilka poprawek.

W trakcie zebrania Zarząd omówił tryb postępowania w sprawach o ściąganie zaległych należności czynszowych. Przedstawiono również stan zadłużenia  w opłacaniu czynszu przez członków. Stan zadłużenia na dzień 30 października 2002r. Wynosił łącznie 230.951,36 zł. Na zadłużenie to „złożyło” się 549 członków na ogólną ich liczbę ok. 1700.   Zadłużenie do 1 miesiąca wynoszą 22.044 zł, do 2 miesięcy 26.779 zł, do 3 miesięcy 19.325 zł, do  4 miesięcy 19.343 zł. I powyżej 4 miesięcy 142.450,66 zł. Z tego 65 osób zalega na koty powyżej 1 tys. zł. Najwyższe zadłużenie jednej osoby wynosi 9.231 zł. Złożono wniosek o eksmisję.

Żadne zebranie przedstawicieli od kilku lat nie może się obyć bez odczytania pisma pana A.F., który regularnie i systematycznie zasypuje Radę, Zarząd i Zebrania Przedstawicieli swoimi pismami. Sprawa ta ma długą historię i pisaliśmy o niej już dawno temu.

Na zakończenie zebrania podjęto uchwałę o przerwaniu obrad celem opracowania i naniesienia przez Zarząd zgłoszonych  poprawek i odbycie drugiej części zebrania w terminie do  6 grudnia br.

K.B.