|
Październik 2002 Barlinek w fotografii : Dzień bez samochodu : Fair Play dla Barlinka : Festyn - Zakończenie lata : Fotoplastikon : Kryminałki : Kto w wyborach : Listy do redakcji : Nie zaśmiecać wąwozu : Niechciane prezenty : Ogłoszenia drobne : Okiem pacjenta : Pożegnanie z Barlinkiem : Puchar LOP w Barlinku : Replika na pomysły : Rozmaitości : Skarby w piasku : Sport : Stypendium im. A. Ligockiego : Śmierć superintendenta : Święto Słonecznika : Święty spokój : Tour de Pologne i nie tylko : Uliczna informacja : Usc : Wywiad z Janem Peszkiem : Wywiad z marszałkiem województwa : Wywiad z Romą Kaszczyc : Wzorowe działki : X Lato Teatralne : XX lat Młyństwa : Z dnia na dzień : Z lamusa Raptusa : Z lamusa Raptusa Scena wyborcza rozjarzyła się pełnymi jupiterami. Plejada gwiazd mających wytyczać drogę samorządności zajaśniała na horyzoncie traktu wyborczego. Słyszy się tu i ówdzie o ambicjach naszych kandydatów co do pozycji na listach wyborczych w swoich komitetach, które - szczerze mówiąc - nie zawsze idą w parze z wiedzą praktyczną w dziedzinie znawstwa prawa administracyjnego w ogóle, a samorządowego w szczególności. Jak byśmy sobie nie zdawali sprawy z tego, iż przyjdzie nam w ramach tego prawa poruszać się, decydować o przyszłych losach społeczeństwa stanowiącego gminę, lub inny szczebel administracji samorządowej. Dlaczego tak sądzę? Jeśli zamierzam przejść rzekę, to niewątpliwie chcę wiedzieć jaka jest głęboka; jeśli wchodzę do nieznanego mi pomieszczenia, staram się zapoznać z jego rozkładem, aby coś nie spadło mi na głowę. Możnaby przytaczać wiele przykładów mających świadczyć o przezorności człowieka wkraczającego na nieznaną ścieżkę, ale po co? Przecież wszyscy (!?) wiedzą co i jak. Znajomość pola na którym się będą poruszać przyszli rajcowie gminy, powiatu itd. jest tak doskonale im znana, że nikt z nowo ubiegających się o mandat nie wysilił się, aby rozpoznać obszar na którym przyjdzie im działać. Nikogo dotąd nie interesowało np. jak działa nasza Rada Miejska, jak budowany jest budżet gminy, jakimi środkami będzie w przyszłości dysponować ta rada, lub jakie przepisy prawne determinują jej działalność. Szkoda. Widocznie wcale im nie chodzi o poznanie możliwości twórczych rady, o obszar jej działania, a tylko kieruje nimi chęć wkroczenia na ścieżkę władzy. Żałosne. Z dotychczasowych obserwacji sceny wyborczej wiem, że większość kandydatów na radnych sądzi iż uda im się wytargować coś dla swojego środowiska nie zdając sobie sprawy, że musi dbać nie tylko o swoje maleńkie podwórko, lecz o całokształt problemów społeczeństwa tworzącego gminę, powiat. Już widzę jak radni budują drogi, układają chodniki, utylizują śmieci, ciepłą rączką wypłacają zasiłki dla ubogich rodzin, dokarmiają głodne dzieci w szkołach, radośnie wspomagają chorych za pieniądze, których w budżecie nie ma itd. itd. No cóż - szczęść im Boże, oby się nie rozczarowali w tym twórczym pędzie. Gdzieś swego czasu czytałem o jakichś zwierzętach, które cyklicznie, co kilka lat pędziły masowo ku morzu, żeby się w nim utopić, gdyż następujące nowe ławy ich pobratymców nie widząc wody spychały je w czeluść oceanu. Pozostawały tylko ostatnie szeregi, które zdołały się zatrzymać na widok olbrzymiej wody. Te, które ocalały powiększały wyszczerbioną populację, żeby za kilka lat znów pędzić do morza. Kiedy się skończy pęd po władzę? Pyta się Raptus
|