Barlinek
w fotografii : Szmagier
07 zgłosił się w Barlinku : ODWIEDZIŁ
NAS ŚWIĘTY MIKOŁAJ : Orkiestra
zagrała : Ratujmy
kasztanowce :
Słonecznikowe JASEŁKA : Wiadomości
kulturalne : Wiadomosci
z oswiaty : Złote
Barlineckie Gęsiarki rozdane : 25-lecie
parafii w. Bonifacego : Barlinek
mysli o turystach : Co
dalej z Pogonia : Co
w budynku po kinie : Gminna
w statystyka : Gwiazdka
w domu dziecka : Komu
Czarna Perła w Osinie : KONKURS
parkowy : Kryminałki
: LISTA
ZŁOTYCH I SREBNYCH JUBILATÓW : Lokalna
Organizacja Turystyczna : Moja
loża : Ogólniak
do likwidacji : Płonno
tworzy Centrum : Proza
życia : Rozmaitosci
z miasta : SIATKÓWKA
: SPORTOWA
GALA 2004 : Spółka
Wodna Płonia : Spór
o wycięte jesiony : Światowy
Dzień Cukrzycy : Unia
co dalej : USC
: Wspomnienia
niemieckich uczniów : Z
lamusa Raptusa : Zwiazek
Emerytów działa :
Wspomnienia
niemieckich uczniów
Cz.II
Nasza szkoła została przekształcona w lazaret, gdyż szpitale były już
od dawna przepełnione. Dla nas dziewcząt było oczywiste, że często teraz
zaglądałyśmy do rannych, by kilkoma kwiatkami wnieść trochę radości w
ich przepełniony bólem dzień powszedni. Każdy zdawał sobie sprawę z tego,
że tam w naszych salach lekcyjnych mógł się znaleźć też ktoś z naszych
krewnych z odmrożonymi lub amputowanymi kończynami. Jednak, gdy wojna
powoli zbliżała się ku końcowi, około roku 1944, nasi chłopcy zostali
przeniesieni do sprzątania do Calau w okręgu Meseritz, gdzie jednak przebywali
przez krótki czas. My, którzy wówczas mieliśmy tylko po 14 lat, postrzegaliśmy
te wszystkie zmiany jako urozmaicenie szkolnego dnia powszedniego, gdyż
każda zmiana była przez nas mile widziana. Myślę, że w tych sprawach jesteśmy
podobni do dzisiejszej młodzieży, nawet jeśli nasze małe, niewinne radości
były wówczas trochę bardziej rozsądne.
Pod koniec roku 1944 dla nas uczniów piątej klasy nauka zbliżała się ku
końcowi. W pierwszych dniach stycznia 1945 roku przechodziło przez Barlinek
wiele tabunów ze wschodnich terenów, na przykład z ówczesnych prus wschodnich
i Wartegau. Ludzie ci byli często całkowicie wyczerpani. Zatrzymywali
się na rynku z ich furmankami, by nakarmić konie, często przy dwudziesto
stopniowym mrozie, a na wozach dzieci, niemowlęta i starsi ludzie. Każdy
z naszych kolegów szkolnych pomagał tam, gdzie to było potrzebne. Nasi
rodzice gotowali, jeśli sami mieli jeszcze coś do jedzenia lub parzyli
herbatę, by dać ludziom na wozach coś ciepłego. Od czasu do czasu spotykaliśmy
się jeszcze w szkole, ale tym zakończył się nasz wspólny czas szkolny,
na który tak często narzekaliśmy.
30 stycznia 1945 roku skończyło się nasze piękne dzieciństwo, gdyż nagle
i bez przejścia staliśmy się dorosłymi i musieliśmy znosić razem z rodzicami
ich biedę i cierpienie. To wymuszone pożegnanie, które rozdzieliło nas
z naszym Barlinkiem, było bardzo bolesne. Musieliśmy się przecież rozstać
ze wszystkimi ukochanymi ludźmi i naszą piękną ojczyzną. Jednak, jak stare
przysłowie mówi, czas leczy rany, i tak my, starzy barliniacy znaleźliśmy
nowy dom., porozrzucani we wszystkich zaułkach tej ziemi. Wielu z nas
odkryło również drogę do ich starej ojczyzny, by odświeżyć wspomnienia
o już dawno minionym.
Także my uczniowie byłej piątej klasy szkoły średniej spotkaliśmy się
znowu po prawie pięćdziesięciu latach.
Teraz jest nas 11 uczniów, których przyjaźń ma. ogromne znaczenie i którym
los każdego z nas leży na sercu. Już od dziesięciu lat spotykamy się corocznie
i ten sposób uratowaliśmy naszą dziecięcą przyjaźń. Do naszych corocznych
spotkań włączyliśmy również naszą starą ojczyznę i tak też jesteśmy tu
z naszymi kolegami szkolnymi i krewnymi, niestety bez znajomości języka
polskiego, już po raz drugi. Jesteśmy szczęśliwi, że zostaliśmy tu tak
przyjaźnie, bez jakichkolwiek uprzedzeń przyjęci. Pierwsze spotkanie tego
rodzaju miało miejsce w roku 2001.
Powitanie w naszej starej szkole przez ówczesną Panią Dyrektor było ciepłe
i serdecznie. Zostaliśmy poproszeni do pokoju nauczycielskiego, który
dla nas byłych uczniów był tematem tabu, a jeśli już mogliśmy do niego
wejść to jedynie po to by zostać skarconym. Z pomocą nauczycielki języka
niemieckiego ten pobyt był dla nas interesującą i nader przyjemną rozrywką.
Bardzo nas też wzruszyło to, że mogliśmy zwiedzić nasze sale lekcyjne.
Tablice, na których bardzo często musieliśmy udowadniać swą wiedzę lub
niewiedzę, przypomniały nam nasz miniony czas szkolny. W każdym razie
obiecaliśmy, że opiszemy nasze przeżycia z tamtych czasów, by przybliżyć
młodszym generacjom historię ostatniej niemieckiej klasy szkoły średniej.
Uczniom chcemy tą drogą przekazać, że wiedza zdobyta przez nich w szkole
zawsze będzie dla nich pomocą i nikt im tego odebrać nie może.
W każdym razie chciałbym na koniec mojej relacji powiedzieć, iż tutejsza
serdeczność i gościnność do głębi nas poruszyła, a my jeszcze po 58 latach
czujemy się bardzo związani z tą szkołą. Nasze podziękowania odnoszą się
również do ludzi, którzy mają teraz w Barlinku swój dom. Im życzymy z
całego serca, by Barlinek był na zawsze ich ojczyzną, i by pozostali połączeni
z nami przyjaźnią.
To co nas łączy to szacunek dla drugiego człowieka. To co nas dzieli,
to jedynie inny język. Jednak ufamy młodzieży, która w opanowaniu języków
nas wyprzedza.
Tłumaczenie
Małgorzata Blezień
Beata Wehlin
.
|