Barlinek
w fotografii : Szmagier
07 zgłosił się w Barlinku : ODWIEDZIŁ
NAS ŚWIĘTY MIKOŁAJ : Orkiestra
zagrała : Ratujmy
kasztanowce :
Słonecznikowe JASEŁKA : Wiadomości
kulturalne : Wiadomosci
z oswiaty : Złote
Barlineckie Gęsiarki rozdane : 25-lecie
parafii w. Bonifacego : Barlinek
mysli o turystach : Co
dalej z Pogonia : Co
w budynku po kinie : Gminna
w statystyka : Gwiazdka
w domu dziecka : Komu
Czarna Perła w Osinie : KONKURS
parkowy : Kryminałki
: LISTA
ZŁOTYCH I SREBNYCH JUBILATÓW : Lokalna
Organizacja Turystyczna : Moja
loża : Ogólniak
do likwidacji : Płonno
tworzy Centrum : Proza
życia : Rozmaitosci
z miasta : SIATKÓWKA
: SPORTOWA
GALA 2004 : Spółka
Wodna Płonia : Spór
o wycięte jesiony : Światowy
Dzień Cukrzycy : Unia
co dalej : USC
: Wspomnienia
niemieckich uczniów : Z
lamusa Raptusa : Zwiazek
Emerytów działa :
Integracyjna
Choinka dla dzieci należących do Kół
Polskiego Związku Niewidomych i Diabetyków w Barlinku
Dnia 30 grudnia
2003 zgodnie z przyjętym zwyczajem dzieci należące do Koła Polskiego Związku
Niewidomych i Koła Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków zostały zaproszone
wraz z rodzeństwem i rodzicami na spotkanie z okazji Nowego Roku. W miarę
posiadanych środków organizatorzy uroczystości przygotowali przyjęcie
z niespodziankami, na które dzieci niecierpliwie czekają i przychodzą
z wielką ochotą.
Spotkanie rozpoczęło się śpiewaniem kolęd, popisami wokalnymi, grą na
pianinie i recytacją wierszyków. Dużą niespodzianką była loteria fantowa,
na którą nagrody podarowała mgr Mirosława Gaweł kierownik apteki przy
ul. Niepodległości. Przygotowano również poczęstunek dla wszystkich uczestników
składający się z ciasta, herbaty, kawy, napoi chłodzących i południowych
owoców. Na zakończenie imprezy dzieci otrzymały paczki ze słodyczami.
Regina Wnuk
Przewodnicząca Zarządu
Koła PZN w Barlinku
Siłaczka
Całym życiem służyła innym, nie bacząc na cenę, jaką można zapłacić. W
czasie wojny Maria Flukowska wolontariuszka PCK, dostarczała żołnierzom
żywność i papierosy, opiekowała się nimi. Los ją rzucał (przeważnie z
rozkazu) od Warszawy do Lwowa i Tarnopola, gdzie pracowała jako siostra
miłosierdzia w szpitalach wojskowych (za co została odznaczona Krzyżem
Walecznych). Po powrocie do Warszawy organizuje w zniszczonym domu konspiracyjny
szpitalik, w którym ukrywano i leczono rannych żołnierzy AK. W czasie
powstania szpital, który miał już salę operacyjną, wypożyczał również
potrzebującym narzędzia chirurgiczne, środki opatrunkowe, pościel, koce.
Wraz z córką Haliną działają w Szarych Szeregach, kopią rowy przeciwlotnicze,
uczęszczają na tajne kursy.
Osobny rozdział w życiu wojennym Marii to kontakty z pisarzami i intelektualistami,
których broni przed aresztowaniem lub różnymi sposobami wyciąga z aresztu,
sama się narażając. Z tego powodu musiała po aresztowaniu Broniewskiego
uciekać ze Lwowa do Tarnopola. W czasie tej ucieczki straciła walizkę
z listami Jerzego Liberta, Tomasza Manna, Stefana Flukowskiego, zdjęcia
Piłsudskiego i inne cenne pamiątki, które starała się ocalić. Ratowała
i ukrywała dzieci żydowskie, załatwiając im fałszywe metryki, karmiąc
je i opiekując się nimi. Tej historii towarzyszyło wiele ucieczek, niebezpieczeństw,
wybiegów, szukania kryjówek. Część dzieci żydowskich udało się przewieźć
do Zakopanego i ulokować u rodziny i znajomych. Tam z córką Haliną zakładają
szpitalik dla rannych powstańców. Po wojnie Marię aresztowano i osadzono
w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. To tylko kilka epizodów
z życia Marii Flikowskiej. Osobna karta to jej bardzo skomplikowana i
tragiczne życie osobiste, na które jednak nigdy nie narzekała.
8 stycznia 2004 minęła 100 rocznica urodzin Marii Flukowskiej. Z tej okazji
Książnica Pomorska zorganizowała w Muzeum Stefana Flukowskiego spotkanie
poświęcone Marii. Również radio szczecińskie przygotowało audycję o Marii,
a do opowieści o niej zaproszono również mnie, ponieważ przyjaźniłam się
z Marią mimo dużej różnicy wieku i podczas jej pobytów w Barlinku wiele
czasu z nią spędziłam, słuchając opowieści i Dunikowskim, Witkacym, Kasprowiczach,
Gałczyńskich, Libercie i innych. W latach 70, po śmierci męża często bywała
w Barlinku, gdzie chciała stworzyć muzeum Stefana Flukowskiego, które
ostatecznie znalazło siedzibę przy Książnicy Pomorskiej w Szczecinie.
Maria i Stefan Flukowscy byli członkami Towarzystwa Miłośników Barlinka
i wiele dla nas zdziałali. Stefan wyciszony i zamyślony; Maria to
źródło energii dla działań wielu osób. Ona organizowała tu wiele spotkań
i sprowadzała ciekawych i znanych ludzi z całej niemal Polski. Dzięki
niej przyjeżdżali znani pisarze, malarze, poeci. Książnica Pomorska zebrawszy
potrzebne dokumenty poczyniła starania o przyznanie Marii Odznaczenia
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Cecylia Judek zafascynowana osobowością
i heroizmem Marii przygotowuje do wydania książkę Maria Flukowska kobieta
niezwykła. To zbiór dokumentów i wspomnień różnych ludzi, szczególnie
tych uratowanych, do których trudno jest dotrzeć, bo bądź porozrzucani
są po świecie, bądź już nie żyją. Niewielu pozostało tych, którzy znali
Marię osobiście czerpali wiedzę z jej mądrości, uczyli się od niej życia
dla innych, pokazywania trudności i pogody ducha.
Romana Kaszczyc
Kącik
czytelnika
- Może warto poświęcić parę słów wybitnemu człowiekowi, humaniście, księdzu
marianicie Adamowi Bonieckiemu. Sylwetkę tego niezwykłego człowieka oddają
bardzo dobrze, choć by takie opinie Smutne, że w Polsce nie jest uważany
za normalnego, ksiądz dobrze wykształcony, otwarty na teraźniejszość,
który ma odwagę powiedzieć swoje zdanie, inne niż ma większość jego kolegów
i przełożonych...Sam mówi potrzeba w Kościele więcej przyjaciół Boga,
mniej funkcjonariuszy. Zaprzyjaźniony z rodziną Turowiczów, u której
mieszkał, był ich kapelanem. Jako redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego
opublikował tekst pt. Zbyt długie milczenie o sprawie biskupa Juliusza
Paetza, za co niektórzy okrzykują go Żydem. Fredro i syn hrabianki
w powołaniu i służbie Bogu znajdował swoją wolność i mozliwość niesienia
pomocy biednym, opuszczonym i chorym. Jego autorytetem stał się XX wieczny
biskup wileński Jerzy Matulewicz i słowa Idź tam, gdzie Chrystus jest
najmniej znany i gdzie nikt nie chce iść w habicie albo po cywilnemu we
wspólnocie albo w pojedynkę. Marianin Ojciec Boniecki zawsze żył poza
wspólnotą. Jakby na swój rachunek. Taki styl życia wymagał odwagi i ciągłej
pracy. Jego książka Notes przedstawia czytelnikowi poszukiwanie Boga
oddalanie i znajdowanie Stwórcy.
- Z lektury lżejszej i bardzo sympatycznej polecam Małgorzaty Szubert
Leksykon rzeczy minionych i przemijających. Już sam tytuł sugeruje zawartość
treściową; to świetne czytadło, w którym poszczególne hasła np. melonik,
magnetofon szpulowy itp. napisane są lekkim felietonem. W książce zachowana
została równowaga pomiędzy białymi rękawiczkami i spluwaczkami, gdyż autorka
sięgnęła do źródeł różnych środowisk społecznych.
- Proszę też nie przegapić możliwości kupienia książki (jeśli będziecie
za granicą) Lynne Truss Eats Shoots & Leaves: The Zero Tolerance
Approach to Punctuation poświęconej poprawnej pisowni i interpunkcji,
do których autorka podchodzi z humorem. Z pewnością do popularności utworu
przyczyniała się nie tylko okładka z wizerunkiem pandy, ale i styl, w
jakim utwór został napisany. To ciekawy bestseller!
Urszula Berlińska
P.S. Paszport Polityki za r. 2003 w dziedzinie literatury otrzymał Wojciech
Kuczok za powieść Gnój.
O
łabędzie pióro
Sądzę, że nikt nie spodziewał się takiego odzewu na ogłoszony konkurs.
Wielu ludzi pisze z potrzeby, nie ujawniając się z różnych względów; niektórzy
próbują publikować z różnym skutkiem. Barlinecki Ośrodek Kultury ogłosił
konkurs literacki dla poetów nieprofesjonalnych O Łabędzie Pióro, nie
wyznaczając granic wiekowych, ani terytorialnych. Twórcy mogli składać
prace do końca roku 2003. 36 autorów złożyło zestawy wierszy i prozy i
choć regulamin przewidywał po 3 utwory, wpłynęło ich dużo więcej z Barlinka,
Dębna, Choszczna, Przelewic, Drawska Pomorskiego, Pełczyc, Recza, Karska,
Nowogródka, Gorzowa, Pyrzyc, Skwierzyny, Lutówka. Komentarz o potrzebie
takich konkursów jest chyba zbędny. Wiem, że osób piszących jest o wiele
więcej. Być może następne konkursy zmobilizują ich, choć 36 osób to i
tak bogactwo, jak na pierwszy konkurs. Utwory zostały dostarczone jurorom,
by mogli je spokojnie przeanalizować, zastanowić się i wybrać swoje typy.
Przewodniczącym jury jest pan Piotr Michałowski, którego chcę pokrótce
przedstawić, bo być może to początek współpracy. Piotr Michałowski poeta,
eseista, krytyk literacki i teatralny, teoretyk literatury. Urodzony w
Bydgoszczy (1955), absolwent polonistyki na U.A.M w Poznaniu, mieszka
w Szczecinie, gdzie jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Szczecińskiego.
Prezes Szczecińskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, współzałożyciel
i współredaktor dwumiesięcznika kulturalnego Pogranicza. Publikuje w
prasie kulturalnej, literackiej i naukowej. Autor tomików poetyckich,
rozpraw naukowych, szkiców i recenzji drukowanych w różnych czasopismach.
7 i 8 lutego 2004, piszący będą mogli skorzystać z warsztatów i uwag p.
Piotra Michałowskiego, a dzień wcześniej 6 lutego (piątek) BOK zaprasza
wszystkich zainteresowanych do udziału w uroczystości ogłoszenia wyników
i wręczenia nagród wyróżnionym w konkursie O Łabędzie Pióro, o godz.
18.00 w Panoramie. Uroczystość połączona będzie z koncertem szczecińskiego
zespołu Sklep z Ptasimi Piórami. Miłośnicy piosenki poetyckiej znają
ten zespół z koncertów w telewizji i nie tylko. Można ich było zobaczyć
i usłyszeć w zmniejszonym składzie u nas, w czasie koncertu Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy.
RK
|