|
25-lecie Parafii : Barlinek - miasto wspomnień : Barlinek w fotografii : Dzień w kłopocie : Festiwal Drogą Andrzeja : Kryminałki : Kultura : Kurort sie odradza : Listy : Miejsca i ludzie - Kino Stolica : Moja loża : Ogłoszenia drobne : Pomnik-kotwica : Proza życia : Przewodniczący RM zostaje : Rewolaryzacja staromiejskiego Rynku : Rozmaitości z miasta : Rynek do zabudowy - domy czy drzewa : Sport : Spotkanie z Courrieres : Turniej kobiet w Moczkowie : Usc : Wiadomości wędkarskie : Wywiad z Królową Puszczy Barlineckiej : XI Lato Teatralne : Z lamusa raptusa : Zgrzyta we wsplnocie : Złoty Medal dla Szaraka :
Do kina chodzili wszyscy, albo prawie wszyscy. Telewizorów nie było. No może kilka czarno-białych, a z kinem wypadałoby być na bieżąco, bo o filmach dyskutowało się w różnych kręgach. Dla dzieci były filmowe „poranki”. Mniejsze chodziły na poranek z rodzicami, starsze z koleżeństwem. Były też organizowane w kinie tzw. szkolne poranki (zależnie od klas, bajki lub lektury). Dorośli tłumnie szli do kina w sobotnie i niedzielne wieczory. Małżeństwa wymieniały się „dyżurami” opieki nad dziećmi, by każdy mógł pójść do kina.
Kino Stolica” wybudowane w czynie społecznym było dumą mieszkańców i jednoczyło ludzi. Zaprzyjaźnione małżeństwa wysyłały delegata kilka godzin wcześniej po bilety, których często przed seansem już brakowało. Wtedy można było liczyć już tylko na zakup biletów u „koników” po zawyżonej cenie. Znajomi spotykali się przed seansem w kawiarence w holu kina. Bufet był niewielki, ale nieźle zaopatrzony. Była kawa, napoje i tak popularne w tamtych czasach (lata 60-70) desery do kawy. Obowiązkowo też trzeba było kupić cukierki lub ciastka, które podjadało się w czasie oglądania filmu. Kawiarenka była skromna, ale zadbana. Mnóstwo doniczkowej zieleni, wśród której przeważały paprotki ustawione na pniach brzozowych i na metalowych kwietnikach, a wśród nich stoliki i fotele dla czekających. Potem odgłos odsuwanych kotar i otwarcie drzwi do sali kinowej oznajmiały, że można już wejść i usadowić się w czerwonych fotelach. Seans zaczynał się Polską Kroniką Filmową, potem jeszcze bywały slajdy z reklamami, podczas których rozjaśniło się światło i wpuszczano spóźnialskich. Filmy bywały różne, ale chodziło się prawie na wszystkie, bo na drugi dzień omawiało się filmy w domu, w pracy, na ulicy. Kino było też pretekstem do spotkań i rozmów ludzi młodych, bo poznaną dziewczynę wypadało zaprosić do kina. Dziś mówimy o magii kina, ale myślimy, że to już trochę coś innego znaczy.
Romana Kaszczyc