25-lecie Parafii : Barlinek - miasto wspomnień : Barlinek w fotografii : Dzień w kłopocie : Festiwal Drogą Andrzeja : Kryminałki : Kultura : Kurort sie odradza : Listy : Miejsca i ludzie - Kino Stolica : Moja loża : Ogłoszenia drobne : Pomnik-kotwica : Proza życia : Przewodniczący RM zostaje : Rewolaryzacja staromiejskiego Rynku : Rozmaitości z miasta : Rynek do zabudowy - domy czy drzewa : Sport : Spotkanie z Courrieres : Turniej kobiet w Moczkowie : Usc : Wiadomości wędkarskie : Wywiad z Królową Puszczy Barlineckiej : XI Lato Teatralne : Z lamusa raptusa : Zgrzyta we wsplnocie : Złoty Medal dla Szaraka :


Rozmowa z Królową Puszczy

 

Naszą redakcję odwiedziła Janina Baran – pierwsza Królowa Puszczy Barlineckiej. Była więc doskonała okazja zapytać się o jej wrażenia z konkursu, a także jak będzie wyglądać jej roczne panowanie. Zachęcamy do przeczytania zapisu tej rozmowy, a szczególnie dziewczęta, które zamierzają w przyszłym roku ubiegać się o koronę Królowej.

-          Proszę przedstawić się naszym Czytelnikom.

-          Janina Baran, lat 19, absolwentka Liceum Ogólnokształcącego nr 2 w Gorzowie. Obecnie zdałam egzaminy na Instytut Wychowania Fizycznego w Gorzowie na kierunek trenerski. Uprawiam lekkoatletykę, z małymi sukcesami i chciałabym związać się z tą dyscypliną.

-          Co spowodowało, że zdecydowałaś się kandydować do tytułu Królowej Puszczy Barlineckiej?

-          Przede wszystkim zwykła ciekawość. Jestem osobą ciekawską, a wydawało mi się, że konkurs ogłoszony przez Bibliotekę Publiczną będzie czymś innym od standardowych konkursów na wybór miss. Pomyślałam więc, że najpierw dowiem się czegoś o tym konkursie. Panie w bibliotece ugościły mnie bardzo ciepło, dały mi od razu formularz w rękę, żeby go wypełnić. Powiedziały mi wtedy, że nie będzie żadnych strojów kąpielowych, że będą obowiązywać własne stroje. Ale przede wszystkim dla komisji nie będzie najważniejsze to, co “na zewnątrz” prezentują dziewczyny. I to mnie już bardzo zaintrygowało, chociaż do końca nie znałam kryteriów, jakie będą obowiązywać. Co ciekawe, tych kryteriów, jakimi miała kierować się komisja konkursowa nie znały także panie organizatorki z biblioteki.

-          No właśnie. Na konkurs szłaś “w ciemno”. I co się stało w trakcie przesłuchań? Czy te kryteria były dla ciebie zaskoczeniem?

-          Komisja brała przede wszystkim pod uwagę moją wiedzę o Barlinku. To jest bardzo ważne, bowiem jeżeli tutaj się mieszka a nic o tym mieście nie potrafi się powiedzieć, to wydaje mi się, że fakt ten już skreśla taką osobę. Jeżeli trzeba będzie reprezentować Barlinek, promować jego uroki i walory, to trzeba coś na ten temat wiedzieć. Na pewno trzeba znać język obcy i chyba też dobrze wyglądać. Pytania wydaje mi się były bardzo trafne. Lecz kilka mnie zaskoczyło, na przykład pytanie burmistrza, czy zdecydowałabym się na zmianę swojego wizerunku. Każda z kandydatek powinna przejść przez taki egzamin z pytaniami np. na zasadzie testu z zakresu znajomości historii Barlinka czy osobistości.

-          A co jest takiego najbardziej cennego dla ciebie w Barlinku?

-          Nie rozgraniczam tutaj tego, co jest bardziej cenne, a co mniej. Ja to miejsce od razu pokochałam. Fascynowałam się historią miasta, odkrywaniem jego legend. To było dla mnie wprost niebywałe. Przyjechałam do Barlinka mając trzy lata. Wcześniej mieszkałam z rodzicami w małym uzdrowisku koło Dzierżoniowa i całe moje dzieciństwo kręciło się wokół szpitala i uzdrowiska, gdzie pracowali moi rodzice. Gdy tu przyjechaliśmy, to Barlinek wydawał mi się olbrzymim miastem. Proszę sobie wyobrazić, że pamiętam swoje dzieciństwo z tamtych czasów, pamiętam takie rzeczy kiedy miałam nawet roczek.

-          Czy jako Królowa masz już jakieś obowiązki, które musisz wypełniać?

-          Właściwie tak do końca jeszcze się orientuję, co będę musiała robić. Nikt mi takiej listy obowiązków nie przedstawił, nikt konkretnie ze mną jeszcze nie rozmawiał. Rozmawiałam na przykład z dyrektorem Ośrodka Kultury Brygidą Liśkiewicz. Dowiedziałam się, że 30 lipca razem z delegacją z Barlinka wyjeżdżam na Dni Barlinka do Eksjo w Szwecji. Będę tam miała krótkie wystąpienie o Barlinku, będę witać gości. Wolałabym już teraz wiedzieć coś bardziej konkretnego.

-          Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś pierwszą Królową, że właściwie wszyscy się chyba uczą, w jaki sposób wykorzystać ten niewątpliwie zaszczytny twój tytuł do promocji Barlinka. Jesteś pierwszą królową – i ma to swoje wielkie walory, ale także i, nazwijmy to niedogodności.

-          Na pewno ma pan rację. Mogę tylko powiedzieć, że moim główny zadaniem jest promowanie miasta i okolic oraz, co jest oczywiste, reprezentowanie Barlinka i tutaj w Polsce i za granicą na oficjalnych uroczystościach.

-          Wiem, że już wkrótce staniesz do bardzo ciekawej konfrontacji. Do Barlinka na Lato Teatralne przyjedzie ze Schneverdingen Królowa Wrzosów.

-          Tak to wszyscy nazywają, konfrontacją. Ja to bardziej odbieram jako spotkanie i możliwość wymiany opinii o swoim miejscu. Przecież nikt nie będzie wybierał spośród nas tej lepszej czy tej ładniejszej.

-          A ja jestem przekonany, że ludzie będą porównywać i wybierać.

-          Tak? No to zobaczymy. Ja w każdym razie bardzo się cieszę z tego spotkania i liczę na to, że po tak zwanych “godzinach urzędowych” usiądziemy sobie i porozmawiamy.

-          Co powiedziałabyś kandydatkom, które zdecydują się wziąć udział w przyszłych latach w konkursie na Królową Puszczy Barlineckiej? Czy warto być Królową?

-          Przede wszystkim chciałabym im poradzić, żeby były sobą. Już teraz słyszę takie opinie o sobie – No to teraz jak już jesteś Królową, to wysoko głowę nosisz. Ale to proszę mi wierzyć, to jest nieprawda. To często samo otoczenie wytwarza taką aurę, a osoba w środku zupełnie się nie zmienia. Ja w każdym razie służę dziewczynom pomocą, a jeżeli któraś miałaby jakieś wątpliwości czy pytania do mnie, mogę im o tym wszystkim powiedzieć.

-          Powiedz, jak to być osobą znaną, byłaś przecież na okładce Echa, twoje fotografie znalazły się innej w prasie.

-          To jest bardzo miłe, nowe doświadczenie. Świetne są reakcje ludzi, których spotykam na mieście. Gdy wróciłam z egzaminów sprawnościowych z Gorzowa, byłam jeszcze w dresie i szłam przez miasto, dwóch młodych chłopców szło naprzeciw mnie i jeden mówi do drugiego: Patrz, królowa idzie. A ten drugi odpowiada: Nieee, przecież ona jest w dresie... Do tej pory w prasie moje nazwisko ukazywało się tylko w rubrykach sportowych. Czyli jesteś już rozpoznawana?

-          O tak, nawet na przystanku autobusowym panie widząc mnie miały temat do rozmowy. To jest naprawdę miłe. Sąsiedzi przychodzili do mnie z gratulacjami i pytali się, jak mają się teraz do mnie zwracać, czy po imieniu, czy... Wasza Wysokość?

-          Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Krzysztof Kędzior