Akcja - Rajd : Barlinek - ludzie i miejsca : Barlinek w fotografii : Boje o drogi : Duchy w TMB : Festiwal Piosenki : Finał konkursu w Osinie : Historia - 725 lat Barlinka : Ile kosztuje oświata : Karnawał w Dusseldorfie : Kryminałki : Kultura : Nowe TMB : Nowi sołtysi : Od pierwszych kroków : Ogłoszenia Drobne : Prezentacje - Metpol : Proza Życia : Punkt Informacji Unii Europejskiej : Relacje z sesji Rady : Rodzina ponad wszystko : Rozmaitości z Barlinka : Rozmowy o Barlinku : Sport : Tenisowe Mistrzostwa Barlinka : USC : Walne Emerytów : Wiadomości wędkarskie : Wiadomości ze szkół : Wspieranie przedsiębiorczości : Wywiad z prymusem : Zabytki, nasze zabytki : Znaki zapytania LO


Barlinek przed 725-ciu laty

 Geneza, fakty, hipotezy

 

Miasto spod znaku Wodnika

Takim nadtytułem red. Elżbieta Lipińska opatrzyła swój artykuł zamieszczony 29 stycznia na łamach „Głosu Szczecińskiego”. Informowała w nim o miłej mieszkańcom Barlinka uroczystości, jaka miała miejsce w ostatnią sobota stycznia. Niżej można było przeczytać, że zgromadzeni w sali „Panoramy” mieszkańcy oraz przedstawiciele władz wszystkich szczebli mogli zobaczyć wyświetlany na. rzutniku reprint łacińskiego dokumentu spisanego na pergaminie oraz usłyszeć wszystko to, o czym „mówił historyk Kazimierz Hoffmann”.

Co to za dokument? Jaka okazja zgromadziła tak szacowne gremium w ów nadzwyczaj uroczysty wieczór?

Ostatnia sobota stycznia przypadła tego roku w dniu dla Barlinka szczególnym. Był to 25 stycznia. Niezwykłość tej daty bierze swój początek w odległych czasach, tj, wtedy, kiedy w źródłach pisanych po raz pierwszy padła nazwa naszego miasta. Fakt ten - jak na ogół wiadomo - miał miejsce 25 stycznia 1278 roku i utrwalony został w pięknym języku łacińskim w postaci przywileju zwanego też aktem lokacyjnym. Wspomniany w cytowanym artykule reprint tego aktu oglądali uczestnicy inauguracji roku jubileuszowego w Barlinku. Jak trafnie zauważyła to także szczecińska dziennikarka Barlinek, istotnie, „urodził się” pod znakiem Wodnika.

 Na początku było słowo

„Założenie naszego miasta Nowy Berlin powierzamy” - tak brzmią słowa, od których rozpoczął sic proces tworzenia miasta. Stanowią one kwintesencję przywileju lokacyjnego Barlinka. Dokument ów sporządzono przed 725-ciu laty a słowa w nim zawarte przelał na pergamin osobisty sekretarz margrabiów - ks. kanonik Bertold. Uczynił to na polecenie margrabiów z młodszej linii askańskiej,

Ksiądz Bertold, występujący tutaj w charakterze notariusza akt ten wcale nie pisał w zaciszu swej komnaty. Nic podobnego. Dokumenty tego rodzaju sporządzano zazwyczaj publicznie, w obecności i w otoczeniu licznych dostojników państwowych jako świadków wydarzenia. Dostojnicy ci byli zarazem gwarantami dyktowanej notariuszowi treści przywileju. Rola ks. notariusza sprowadzała się do zapisania w formie aktu prawnego przekazywanej mu ustnie woli władców.

Wola ta dotyczyła sprawy nadania praw miejskich pewnemu miejscu położonemu na północ od Gorzowa. Tajemnicze do dziś siedlisko usadowiło się nie wiadomo od kiedy na dnie malowniczej kotliny i przy brzegu równie malowniczego jeziora. Nie wiemy jak się ono wówczas nazywało, ale miało pewnie jakąś nazwę. Wiemy natomiast, że owo nieznane z nazwy ale zamieszkane przez ludzi miejsce leżało w pobliżu ówczesnej granicy z księstwem pomorskim. Granicę tę tworzył pierwotnie górny bieg rzeki Płoni, a w 1278 r. stanowił ją - jak się zdaje - ciągnący się nieco dalej ku wschodowi (od Sarnika) pas bagnistych rozpadlin terenowych. Co zaważyło o tym, by sielską kotlinę podnieść do rangi miasta?

Od dłuższego czasu kotlina barlinecka leżała w strefie przygranicznej, więc sielskość miejsca miała tutaj charakter raczej pozorny. W interesującym nas okresie stosunki pomiędzy margrabiami brandenburskimi a książętami pomorskimi nie zawsze układały się po myśli obydwu stron. W dodatku nie opodal za wspomnianą granicą najeżonymi ostrokołami szczerzył zęby pomorski gród znany dziś pod nazwą Pełczyc. Należało więc stworzyć mu tutaj odpowiednią przeciwwagę. Osada leżąca w kotlinie niemal przy samej granicy nadawała się do tej roli w sam raz. Trzeba było ją tylko nieco przekształcić, a przede wszystkim umocnić. Ufortyfikowana już miejscowość z powodzeniem mogła posłużyć za strategiczny punkt. Za coś w rodzaju przyczółka lub strażnicy północnych rubieży państwa. Zabezpieczając się od tej niebezpiecznej wówczas strony, ale też patrząc perspektywicznie, margrabiowie postanowili erygować tutaj warowne miasto. Lokacja miała niewątpliwie również związek z realizowaną sukcesywnie kolonizacją stosunkowo świeżo opanowanych terenów.

                                                   Decyzja zapadła. Stosowny akt w tej sprawie, po sporządzeniu go i opieczętowaniu nabrał mocy prawnej. Oto treść tego dokumentu w wolnym tłumaczeniu na język polski:

„My, Otto i Albrecht, z Bożej Łaski margrabiowie Brandenburgii orzekamy i potwierdzamy niniejszym pismem, iż My, Henrykowi zwanemu Toyte założenie Naszego miasta Nowy Berlin (nova Berlyn) powierzamy. I dlatego przekazujemy mu trzeci denar, tj. trzecią cześć tego, co wpłynie z sądów, podatków, z młynów, z ratusza i domu kupieckiego (theatro) oraz z wszystkich zabudowań, które do użytku gmina miejska wniesie. Dalej (zaś), co wpłynie z chmielników i z wszystkich innych ogrodów. Ta trzecia cześć pod nazwą dzierżawy powinna być jego własnością.

Jedynie z młyna, który tamże już przed założeniem miasta wymieniony jest, powinien Henryk podatki i czynsze jak poprzednicy jako lenno od Nas posiadać.

Dla uwierzytelnienia tego pisma naszą pieczęć przywieszamy.

Świadkami powyższego są rycerze: Henryk Nasz Marszałek, Otto von Winnige, Jan de Perwenitz, Teodor de Dossa, Teodor de Levendal, Hermann Botel i Gerhard de Wrech i wielu innych.

Dan (datum) w Gorzowie (nova Landsberg), przez Naszego notariusza Bertolda w Roku Pańskim 1278 w 25 stycznia”.

                                                            _____________   .   ____________

Dokument ten przetrwał wszystkie burze dziejowe, a jego oryginał (czy aby na pewno oryginał ?) przechowywany jest obecnie w Centralnym Archiwum Zakonu Krzyżackiego w Wiedniu.

Czytając go uważnie słowo po słowie nasuwa się na myśl szereg wniosków, ale też i znaków zapytania. Pierwsze wymagają interpretacji - drugie napraszają się o wyjaśnienie. Ponieważ szczegółowsza analiza uwarunkowań i wnikliwsze omówienie aktu przekraczają ramy niniejszego artykułu, zajmiemy się więc tylko niektórymi z nich.

 Nowy Berlin wśród pierwszych

Balansując pomiędzy faktami a hipotezami bezsporne jest jedno; to mianowicie, że owego zimowego dnia Barlinek, nazwany tu Nowym Berlinem (w odróżnieniu od swego starszego brata - Berlina n.Sprewą) uzyskał prawa miejskie. Stawia go to w nobilitującym rzędzie miast, które swoje prawa miejskie uzyskały około tej daty. Nieodległy stąd np. Gorzów Wlkp., a zwłaszcza bliski wszystkim Polakom Kraków, prawa miejskie otrzymały zaledwie 21 lat wcześniej niż Barlinek. Obydwa w 1257 roku, ale stołeczna Warszawa legitymuje się prawami miejskim o ponad sto lat późniejszymi od barlineckich. Nie oznacza to wcale, że tamte miasta - zwłaszcza dwa ostatnie - przedtem nie istniały. Wręcz przeciwnie. Jedynie Gorzów założono, jak się zdaje, w roku lokacji jako przeciwwagę, dla silnie wówczas umocnionego grodu w pobliskim mu Santoku.

Zasadny wydaje się pogląd, że decyzji o założeniu Barlinka towarzyszyły podobne uwarunkowania polityczno-militarne jak w przypadku Gorzowa. Tam, nad Wartą, zdobytym ale i nabytym ziemiom zagrażał potężny Santok - tutaj (jak już wcześniej powiedziano) margrabiom zależało na stworzeniu strefy buforowej a pewnie i wypadowej przeciwko pomorskim jeszcze wtedy Pełczycom. Drugie z tych przypuszczeń wydaje się być bardziej prawdopodobne. Umacnia je dodatkowo fakt, że oskrzydlana stopniowo pomorska enklawa Pełczyc dziwnie szybko, bo już w dwa lata po lokacji Barlinka (ok, 1280 r.) została opanowana przez Brandenburczyków. Czy i jaką w tym rolę odegrał ów wymieniony w dyplomie Nowy Berlin, oczywiście nic konkretnego nie wiadomo. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że jego lokacja pod nosem Pełczyc i w sąsiedztwie wciskających się klinem w Marchię ziem pomorskich była celem samym w sobie i ku uciesze Henryka Toyte.

Powszechnie twierdzi się, że Barlinek powstał w wyniku akcji kolonizacyjnej i procesu zagospodarowywania przygranicznych obszarów. Z pewnością tak, ale czy tylko? W pytaniu tym nożna doszukać się także i odpowiedzi. Niemniej, w wyniku odsunięcia się granic dalej na północ, znaczenie Barlinka jako przyczółka zaczepno-obronnego na jakiś czas zapewne zmalało.

 Hipotetyczny pra-Barlinek

Nierozstrzygnięta jest kwestia, czy Barlinek założony został na tzw. surowym korzeniu, czy też na dzisiejszym jego obszarze istniało już jakieś osadnictwo przedlokacyjne. Wobec braku przekazów źródłowych, a zwłaszcza braku podstawowych badań archeologicznych wszelkie rozważania na temat przedlokacyjnej osady pozostać muszą w sferze hipotez. Przypadkowe, niestety nieprzebadane, znaleziska i odkrycia archeologiczne zdają się wskazywać na to, że kotlina, w której założono później miasto była przedtem chętnie zamieszkiwana przez ludzi różnych epok. Być może, iż decydowały o tym znakomite warunki obronne miejsca i obfitość wody. Różniąca się mocno od dzisiejszej dawna topografia terenu zapewniała wręcz wysoką obronność a zarazem bezpieczeństwo, zaś lasy i jeziora bez wątpienia ułatwiały zdobycie pożywienia. Ponadto istnieją przesłanki, że w okolicy kwitło także rolnictwo.

Według niepotwierdzonych niczym wersji miała to być pierwotnie osada rybacka. Opinia ta jest w pewnym stopniu zasadna, pod warunkiem, że rybactwo było tutaj jednym z elementów większej całości, podobnie jak to miało miejsce w czasach po lokacji.

Jednak już przedwojenni (a także powojenni) badacze wysuwali przypuszczenia o istnieniu w obrębie dzisiejszego miasta pradawnego przedlokacyjnego grodu. Jedni upatrywali go w miejscu kościoła, drudzy wskazywali na Żydowską Górę. Żadnego z tych wariantów nie można zlekceważyć ani wykluczyć - obydwa są prawdopodobne. Kwestią otwartą pozostaje zagadka, czy grody te istniały obok siebie równocześnie, czy każdy z nich funkcjonował w innym czasie(?). Rozstrzygnięcie tego problemu przynieść mogą tylko badania archeologiczne.

Tezie, że Barlinek założony został na surowym korzeniu, oprócz paru innych przesłanek przeczy także sam przywilej lokacyjny. Mowa jest w nim przecież o istnieniu młyna „...który tamże już przed założeniem miasta wymieniony jest”. Mamy więc tu do czynienia już nie z mglistymi przypuszczeniami lecz z twardym dowodem. Co więcej, tutejszy znakomity przedwojenny historyk - Paul Krause, po długich wahaniach odważył się w końcu na stwierdzenie, że w okresie okołolokacyjnym oprócz młyna wymienionego w akcie, w obszarze dzisiejszego starego miasta działały jeszcze dwa inne młyny. Podał nawet ich prastare nazwy.

Młyny nigdzie nie działały w pustce. Zawsze towarzyszył im jakiś stan rzeczy, lub raczej one wchodziły w skład jakiegoś systemu. Jeśli więc przed lokacją był tutaj młyn - a jest on niezbicie potwierdzony - musiała też istnieć określona grupa producentów oraz konsumentów zboża i produktów zbożowych. Jednej i drugiej grupie towarzyszyć musiała konkretna infrastruktura. Pośrednio dochodzimy zatem do wniosku, że w roku lokacji była tu już jakaś osada. A jeśli Krause miał rację, to ta osada musiała być wcale nie taka mała.

 Przedlokacyjna społeczność

Decydując się na lokację miasta margrabiowie brali zapewne pod uwagę także potencjał ludnościowy miejsca. W bezludnym terenie ich decyzja nie miała by większego sensu wobec ogromu zadań związanych z budową nowego miasta (lub raczej rozbudową zgodną z kanonami prawa magdeburskiego). Chodziło przecież nie tylko o substancję miejską, ale przede wszystkim o szybkie utworzenie systemu zaczepno-obronnego. Systemu stanowiącego główny cel polityczny. Do jego zrealizowania potrzebne były ludzkie ręce. Dużo rąk.

Koloniści z zachodu, o jakich się zwykle przy tej okazji mówi, jeśli byli, to byli jeszcze w drodze. Zasadźcy - Henrykowi Toyte, oprócz uposażenia (niemałego) postawiono być może w zamian jakieś nie cierpiące zwłoki terminy. Nic wprawdzie o nich oficjalnie nie wiadomo, ale uporządkowanie napiętych stosunków granicznych z Pomorzem było z pewnością dla margrabiów naglące. Nadane Toytemu lenno z zwyczajowym, ale korzystnym dlań przywilejem (ca 33% wpływów) musiało być czymś uwarunkowane. Zasada „coś za coś” obowiązywała od zawsze. Tym czymś mogła być nie tylko zaszczytna oraz dochodowa funkcja, ale też i terminy wykonawcze.

Zakładając, że była już tutaj osada założyć należy, że jej mieszkańcy stanowili w większości element etnicznie obcy warstwie rządzącej. Rdzenna ludność tych ziem miała bez wątpienia rodowód słowiański. Oprócz ogólnej wiedzy historycznej świadczą choćby o tym niektóre nazwy własne, jakie od tamtych czasów w nieco zmienionej postaci (i pisowni) przetrwały nawet do dziś. W jakim stopniu ludność ta została podporządkowana nowej władzy, trudno zgadnąć. W każdym razie nic nie słychać o oporze czy buntach, poza tym Henryk Toyte gospodarzył tu już od pewnego czasu, założyć więc można, że wzajemne stosunki miedzy nim a rdzennymi mieszkańcami ułożyły się bezkonfliktowo. Później, w następstwie postępującej kolonizacji ludność ta została zapewne przemieszana, i uległa stopniowej asymilacji.

Jednak w roku lokacji, kiedy natychmiast trzeba było zakasać rękawy do pracy, ludność ta stanowiła cenną siłę roboczą. A kto wie, może nie tylko roboczą ? W każdym razie siłę pozwalającą na rozpoczęcie niejako z marszu budowę miasta (głównie jego pierwszych umocnień). A ponieważ, jak ciągle przypuszczamy, czas naglił, był to jedyny sposób na przyspieszenie realizacji zadania i dotrzymania kroku postępującemu rozwojowi wydarzeń, od których aż roi się w historiografii tamtego okresu. Prace mogły więc ruszyć z miejsca zanim werbowani dopiero i sukcesywnie sprowadzani koloniści (przede wszystkim siły fachowe) byli w stanie tutaj dotrzeć.

Wobec braku świadectw pisanych na temat powstawania zrębów Barlinka opierać musimy się na domniemaniach, ale nakreślony przed chwilą scenariusz wydaje się być najbardziej prawdopodobny.

 Według prawa

W powyższym rozumowaniu dostrzec można, mimo wszystko pewną lukę. Czegoś tu. brakuje. Przedstawiony tok spraw i rzeczy stwarza wrażenie działania żywiołowego; operacji niczym nie poprzedzonych, wręcz nieprzemyślanych. Wiadomo, że każde zamierzenie, zwłaszcza takie zadanie jak organizacja i budowa ufortyfikowanego miasta musi być poprzedzone planem lub projektem. Conajmniej zgrubną wizją tego co ma powstać. Czyżby jej nie było?

Otóż projekt taki istniał już od pewnego czasu i znany jest pod nazwą prawa magdeburskiego. Dla Barlinka przyjęto ulepszony jego wariant wzorowany na mieście Straussbergu. Wystarczyło dostosować go do miejscowych warunków, a szczególnie do warunków topograficznych. Ktoś tylko musiał w oparciu o gotowy wzór umiejętnie pokierować całym przedsięwzięciem. Rola ta należała do zasadźcy działającego w imieniu margrabiów i poprzez wybranych przez siebie specjalistów.

W tym momencie nasuwa się pytanie, kim był założyciel Barlinka? Co to za postać?

(Dalszy ciąg rozważań na ten temat w następnym odcinku).

Kazimierz Hoffmann