Spostrzeżenia po wyborach
samorządowych
Podczas minionych wyborów samorządowych miałem okazję przyjrzeć się
z bliska temu ważnemu dla demokracji, a więc i dla wszystkich
obywateli, wydarzeniu. Pełniłem funkcję członka obwodowej komisji
wyborczej nr 4 w Barlinku, a więc uczestniczyłem w specjalnym
szkoleniu, przygotowaniu lokalu wyborczego do głosowania, wydawaniu
kart oraz liczeniu głosów. W związku z tym zaobserwowałem kilka
rzeczy, o których być może część Czytelników nie wie.
Przede
wszystkim głosowanie nie kończy się z chwilą wrzucenia przez Państwo
karty do urny. Pozostaje jeszcze, czasami dość żmudny proces
liczenia kart, głosów oraz sprawdzania, czy odpowiednie sumy się
zgadzają. Trwa to kilka godzin, jeśli nie wystąpią nieprzewidziane
okoliczności – nieprzypadkowo wśród materiałów dla komisji
wyborczych znajdują się poza artykułami biurowymi także komplet
świeczek. W 2002 roku właśnie podczas wyborów samorządowych w
Barlinku nastąpiła przerwa w dostawie energii elektrycznej, co
spowodowało przedłużenie liczenia głosów nawet do godz. 12
następnego dnia, pomijając aspekt praktyczny, czyli trudności w
znalezieniu krzyżyków na kartach w słabym świetle.
W tych
wyborach obowiązywały nowe godziny otwarcia lokali wyborczych – od
godz. 8 do 22. Celem zmiany miało być dostosowanie tego czasu do
potrzeb wyborców, a więc zwiększenie frekwencji. Może zawiniło
niedoinformowanie o tej nowości, lecz po godz. 19:30 w obwodowej
komisji wyborczej nr 4 pojawiło się ledwie kilka osób. W wyniku tej
zmiany głosy zostały policzone 2 godziny później, niż w poprzednich
wyborach.
Frekwencja w gminie Barlinek wyniosła 47,72%, czyli nieco ponad
wartość ogólnopolską 47,16%. Jest to wynik nie najgorszy, prawie
połowa uprawnionych wzięła udział w głosowaniu, zatem uważamy, że
poprzez wybory mamy wpływ na nasze władze samorządowe. Analizując
frekwencję w poszczególnych powiatach w całej Polsce zauważyć można,
że najniższa wystąpiła w dużych miastach (np. w Opolu, Elblągu,
Gorzowie czy Szczecinie), natomiast w powiatach ziemskich
utrzymywała się ona zwykle powyżej 45%. Wynikać to może z tego, iż
mieszkańcy tych miast nie znają osobiście kandydatów, w
przeciwieństwie do mniejszych społeczności, które są w stanie więcej
wymóc na swoich przedstawicielach.
Wiele
zamieszania wprowadziła możliwość głosowania na dwóch kandydatów do
Rady Miejskiej (w okręgach nr 2, 4, 6, 7, 9). Wyborcy często
stawiali znak „X” tylko przy jednym nazwisku i raczej nie wynikało
to z niechęci do pozostałych kandydatów, tylko z obawy przed
oddaniem głosu nieważnego. Co prawda informacje o tym znajdowały się
na kartach i obwieszczeniach, a komisja wyborcza także udzielała
takich informacji, ale system głosowania nie jest tutaj aż tak
jasny, jak w przypadku innych wyborów.
Oddano
stosunkowo dużo głosów nieważnych: 3,3%. Najwięcej było świadomych
decyzji o niepoparciu żadnego z kandydatów (głosy puste lub z
zaznaczonymi wszystkimi nazwiskami, a także przekreślenie całej
karty). Prawem demokracji i uczestnictwa w głosowaniu jest możliwość
wstrzymania się od głosu. Niestety, zdarzały się też przypadki
błędnego zaznaczenia poparcia: niekrzyżujące się linie wewnątrz
kratki (np. znaki „V” lub „Y”), znaki „X” poza kratką albo
zagłosowanie na dwóch kandydatów na karcie, gdy istniała możliwość
wyboru tylko jednego.
Dlatego osoby słabowidzące powinny wziąć ze sobą własne okulary,
gdyż często napisy na kartach do głosowania nie są zbyt duże, a
członkowie komisji wyborczej nie mogą pomagać w stawianiu krzyżyka
na karcie. Nowością podczas tych wyborów była także możliwość
głosowania przez pełnomocnika, co w przypadku osób niepełnosprawnych
jest sporym ułatwieniem – trzeba tylko wcześniej pomyśleć o tym i
napisać przy pomocy Urzędu Miejskiego akt pełnomocnictwa.
Na
koniec przedstawię zasadę, która mnie osobiście bardzo zdziwiła
podczas lektury ordynacji wyborczej. W przypadku otrzymania równej
liczby głosów przez kandydatów na radnych bądź burmistrza, pod uwagę
bierze się który kandydat zwyciężył w większej liczbie obwodów
wyborczych. Gdyby jednak i ta liczba była równa, wtedy odpowiednia
komisja wyborcza przeprowadza... nie kolejną turę głosowania, lecz
losowanie! Nie posiadam jednak informacji o tym, że taka sytuacja
wystąpiła dotychczas w Polsce. Mimo to można pamiętać, iż czasem
oprócz poparcia społecznego, politykowi potrzeba też trochę
szczęścia.
Kuba Syroka
|