Kondycja polskiego szkolnictwa

Widać gołym okiem, że eksperyment, który zaproponowano w 1998 roku zwany reformą szkolnictwa zakończył się niepowodzeniem. Niektóre założenia, jak np. zewnętrzna matura, spełniają założenia, które przed nimi postawiono, ale sztandarowe dziecko reformy, czyli szkoła gimnazjalna, okazała się kompletnym niewypałem. Z własnego doświadczenia widzę, że poziom nauczania od roku 2002, kiedy trafiła do nas pierwsza klasa gim-nazjalna, to równia pochyła.  Co  rok wydaje się, że gorzej już być nie może. I we wrześniu, kiedy trafia kolejny nabór okazuje się, że jednak może. I nie zamierzam tutaj winić nauczycieli gimnazjum, ponieważ w zasadzie wypadałoby im współczuć. Szkoły gimnazjalne -  wskazują na to wszystkie badania, - są najbardziej narażone na najrozmaitsze patologie. Kiedy istniały 8-klasowe podstawówki najtrudniejszy okres dojrzewania młody człowiek przeżywał w ostatnich klasach podstawówki. Tutaj był doskonale znany uczniom oraz nauczycielom. Tymczasem idąc do gimnazjum jest kompletnie anonimowy, zanim się na dobre zadomowi, kończy już naukę. Podobnie w szkole średniej…trzy lata to stanowczo zbyt krótki okres, żeby można z całą odpowiedzialnością przygotować ucznia do dorosłego życia.

Inny aspekt życia szkolnego również budzi we mnie ogromne obawy. W 1998 roku rozpoczął się dziwny trend, który powoduje, że większość uczniów wybiera szkolnictwo ogólnokształcące. Nie mówię, że to jest źle. Poziom wykształcenia społeczeństwa jest wyznacznikiem dobrobytu. Moje obawy wynikają z faktu, że w Polsce kompletnie zaniedbano szkolnictwo zawodowe. Najwięcej absolwentów studiów wyższych  pochodzi z kierunków związanych z pedagogiką i marketingiem. Natomiast dramatycznie brakuje inżynierów i technologów. Już teraz widać, że jeżeli czegoś nie zmienimy w systemie nauczania za kilka lat grozi nam zapaść cywilizacyjna. Niewątpliwie rządzący w coraz większym stopniu zdają sobie  z tego sprawę. Widocznym tego efektem jest przywrócenie matury z matematyki. Obawiam się jednak, że to nie wystarczy, stąd też tak ważne jest utrzymanie już istniejącego szkolnictwa zawodowego. Dlatego musimy walczyć o nie tutaj na własnym podwórku.

                                                                        Andrzej Rudnicki

 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka