Poszukiwanie śladów
Minęło
ponad 64 lata od zakończenia II wojny światowej, a rodziny ofiar
wciąż szukają śladów swoich bliskich.
4
lipca 2009 roku przyjechała z Torunia do Dziedzic siostrzenica
Brunona Skowrońskiego-oficera, który w latach 1939-1944 był jeńcem
oflagu IIc Woldenberg (obecnie Dobiegniew). Przywiozła ze sobą
listy, jakie przysyłał raz w miesiącu z obozu. Ostatni z grudnia
1944. Pani Gizela-bo tak ma na imię siostrzenica szukająca śladów
swego wuja - pod koniec wojny miała 9 lat a on 30. Przywiozła jego
zdjęcie (dar dla Muzeum w Dziedzicach).

Na
pytanie p. Grażyny Leszkiewicz - prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół
Dziedzic - Dlaczego dopiero teraz zaczęła szukać? – odpowiedziała -
W 1945 r. dostaliśmy pismo z sądu, że zaginął w czasie ewakuacji
obozu. W poszukiwaniu na własną rękę dotarliśmy do świadka, który
też był w obozie i który przeżył, a po wojnie mieszkał w okolicach
Torunia. Stwierdził, że był naocznym świadkiem, jak Rosjanie go
zabrali popychając karabinem. Ten świadek już nie żyje. Nie wiemy
czy był wiarygodny. Mój wuj był bardzo zaangażowanym działaczem
podziemnej konspiracji w obozie. Dopiero teraz, kiedy obejrzałam w
Internecie stronę www.dziedzice.org zaczęłam szukać i drążyć sprawę.
Pani
Gizela S. po przyjeździe do Dziedzic spędziła wiele godzin na
studiowaniu dokumentów obozowych znajdujących się w tutejszym
Muzeum. Zapoznała się z książką „Oflag IIc” wydaną w latach 60 tych
przez byłych jeńców, przejrzała listę jeńców sporządzoną przez
współtowarzyszy drogi na zachód, czyli tych, którzy gnani z
Dobiegniewa dotarli do Dziedzic 30.01.1945r. Na liście widniało
nazwisko, że zaginął w Dziedzicach.

Na
mogile w Dziedzicach nie znalazła nazwiska swego wujka. Jego
nazwisko widnieje natomiast na zbiorowej mogile w Barlinku.(zdjęcie).
Noc
spędzona w Schronisku w Dziedzicach, wielogodzinne rozmowy z p.
Jadwigą Kresowiak, która najwięcej posiada wiadomości o
Waldenbergczykach i p. Grażyną Leszkiewicz - prezesem Stowarzyszenia
Przyjaciół Dziedzic, przyniosły rezultaty –spokój wewnętrzny i
znalezienie śladów.
U
proboszcza ks. Waldemara Szczurowskiego zamówiła mszę za spokój
duszy swego wujka. Obiecała, że po sporządzeniu kopii wszystkie
listy-oryginały przekaże Muzeum w Dziedzicach. Pragnie, aby z nich
poznawali historię uczniowie okolicznych szkół, żeby przetrwała
pamięć o tych, którzy zginęli.
Jadwiga Drwięga
(na
podstawie rozmowy z p. Prezes Grażyną Leszkiewicz)
P.S. W
zbiorach Muzeum Woldenberczyków w Dobiegniewie jest tylko jeden list
do Brunona Skowrońskiego od rodziny.
|