Moje listy do….
Taki
piękny maj. I chwile zachwytu, króciutkie, ale jakież intensywne!
Anna Nehrebecka, aktorka, nazwała je „sekundowymi uniesieniami”.
Jeszcze bardziej ją polubiłam za tę wspólnotę odczuć. Wiosna ma coś
takiego w sobie jak pierwszy śnieg. Człowiek staje się jakiś lepszy,
chce polubić wszystko i wszystkich, chce się uśmiechać z
wzajemnością i kogoś czymś obdarować. I nawet pojedynczość staje się
odrobinę łatwiejsza. Przez cały miesiąc zbieram różne informacje i
robię notatki, żeby przekazać ci jak najwięcej aktualnych wieści z
naszego padołu.
Teraz
też je mam. O urzędnikach przyspawanych do stołków, którzy
wymyślają, albo egzekwują bezmyślnie niesprawiedliwe przepisy. O
ciężko chorych, których bliscy wożą na własny koszt na badania i
zabiegi, a lekarze wydzielają im empatię, której potrzebują bardziej
niż lekarstwa jak najdroższy specyfik. O filmach, które można by
kręcić w Polsce i zarabiać wielkie pieniądze, ale kręcą je za
miedzą, bo u nas absurdalnie wysokie podatki. O drzewie, które
dziadek zasadził pod swoim oknem,
ono
urosło i zasłoniło dziadkowi świat, więc syn je wyciął, a urzędnicy
wlepili mu taką karę…! O aktualnych sondażach, według których polscy
uczniowie są zdrowi, szczęśliwi, ale samotni. O zjawisku najnowszym,
tzw. „palikotyzacji”, która mi się podoba i tyle. O wojnie na górze
i na dole, o debatach bez debat, o Wałęsie, który znów jest „za a
nawet przeciw” (też bym była za takie pieniądze) Próbowano go
przecież rozliczać, podważać zasługi, a kiedy wyszedł przed
orkiestrę i gra po swojemu podniosło się larum: jak to, taka ikona,
taki symbol szkodzi wizerunkowi itd. A związki zawodowe, które
terroryzują społeczeństwo i za pomocą demagogicznych haseł i
palonych opon próbują wymusić to, z czym walczyli przed 20-toma
laty, to nie szkodzą? Piękna karta w naszej historii zaczyna się
mocno brudzić i nic dziwnego, że Unia Europejska wypuszcza w świat
spot o obaleniu komunizmu, w którym nas prawie nie ma. Wystarczy jak
na jeden miesiąc. Sam widzisz, jaka ta nasza ojczyzna nieobliczalna.
Zeromski przewraca się w grobie, a „szklane domy” wracają na swoje
miejsce, na półce z marzeniami. Romantyzm jest chyba w naszych
genach nie do odparcia i już do końca świata będziemy don Kichotem
Europy, co to ciągle musi z kimś, albo o coś walczyć. Szkoda, było
by lepiej, gdyby don Kichote pozostał w naszej pamięci tylko jako
nieszkodliwy, ale bardzo sympatyczny marzyciel.
Tadeusz Kantor, wielki romantyk, ale też i awangardzista w 1989 roku
powiedział: „Upadł mur i teraz muszę sobie wybudować nowy, bo bez
tego nie potrafię tworzyć.” Ot, polska dusza, ale on był
artystą.
Zwykłym zjadaczom chleba mury na ogół przeszkadzają, więc po co je
od nowa budować? Wróćmy do majowych uniesień, wcale nie
nastoletnich.
70-letnia Therese Clerk stworzyła w Montreuil we Francji Dom Kobiet,
komunę dziarskich staruszek w wieku od 70 do 90 lat. Takich, które
nie chcą luksusowych klatek w domach starców, ale chcą same
zarządzać swoja starością. Baby – Jagi, bo tak siebie nazywają,
spotykają się z licealistami, bo to obywatelski dialog pokoleń, uczą
się języków, biorą udział w debatach na uczelniach i
międzynarodowych konferencjach.
Swiat
się starzeje, a jego obecny model zawiódł; nie można tylko
konsumować i zaśmiecać planetę, a ponieważ one uważają, że
najbardziej twórczy są ludzie w przedziale wiekowym od 50 do 80 lat
dlatego biorą sprawy w swoje ręce. Niech żyją Baby – Jagi!
Na koniec ulubiony fragment z wiersza
Romana Sliwonika
„Są ludzie jak rany
są ludzie jak sumienia
i są jak rośliny
(……..)
Jest dużo ludzi tak tępych
jak kołki w płocie
gdyby im gwiazda spłynęła
na czoło
odpędziliby jak owada niewidzącym
gestem”
Nie odpędzajmy gwiazdy choćby tylko
wiosną. Pozdrawiam.
Pozdrawiam. Twoja E.
|