Moje listy do…. 

Połowa sierpnia. Wkrótce minie rok od twojego od nas odejścia. Z pewną nieśmiałością wyciągnęłam swoje pamiętniki sprzed blisko 40 lat. Zaczęłam czytać, niepotrzebnie. („Istnieje taka czułość, która przychodzi do człowieka od wszystkiego co daremne.”- E. Canetti) Wpadłam w ciężki dół na parę dni. Po raz kolejny przekonałam się, że ze wspomnieniami, zwłaszcza z tobą w tle zupełnie sobie nie radzę.

Spalę te pamiętniki przy najbliższej okazji i przyznam się do tchórzostwa.

(„Tchórzem, prawdziwym tchórzem jest tylko ten, kto boi się własnych wspomnień”- to też Canetti).

Wakacje to na ogół czas tzw. ogórkowy, więc dziennikarze wymyślają różne niesamowite historie od potworów w jeziorach poprzez epidemie, ptasie grypy i wściekłe krowy. Wszystko po to, aby zwiększyć atrakcyjność mediów, którym służą. W tym roku nie ma takiej potrzeby.

Prasa i TV pękają od nadmiaru sensacyjnych, a dokładnie wojennych wiadomości. Wojna w Gruzji i przy okazji wojna medialna. Rosjanie twierdzą, że wreszcie nauczyli moresu bezczelnych Gruzinów, a Gruzini z kolei próbują udowodnić, że to oni po raz pierwszy od 1921 roku odnieśli zwycięstwo nad Rosją i ocalili swoją niepodległość. W tym wszystkim nasz prezydent wygłasza na międzynarodowym forum płomienne przemówienie, z którego tezami zgadza się pewnie większość wrażliwych ludzi tylko, że on jest prezydentem i parafrazując :” Co wolno tobie smrodzie tego nie wolno wojewodzie.” Druga wojenna wiadomość to informacja o instalacji w Polsce bazy tarczy antyrakietowej. Wszystko, co trzeba bardzo ważne osoby podpisały, a gorące dyskusje za i przeciw na razie się nie kończą. Jak zapewne wiesz trwa olimpiada w Pekinie z protestującym Tybetem w tle. No cóż, nasi sportowcy  walczą jak lwy, ale padają jak muchy. Nieliczni wygrani witani są w kraju jak zwycięzcy, a przegrani usilnie szukają winnych swoich porażek. To jeszcze nie koniec wojennych wieści. Przyroda nam się zbuntowała i nawiedziły Polskę niespotykane dotychczas trąby powietrzne i nawałnice. Straty olbrzymie i niesamowite ludzkie dramaty. W tej wojnie niestety człowiek nie ma żadnych szans. Jak widzisz „atrakcyjnych” tematów na lato nie  brakuje. Nasycenie mediów sensacją jest wystarczające zwłaszcza, że każda z tych sytuacji maglowana jest na tysiąc sposobów: kto jest za, kto przeciw, kto winien, a kto nie itd. I nic z tego nie wynika, bo  wydyskutowana konkluzja, zdawałoby się oczywista zostaje i tak po pewnym czasie zweryfikowana.

A ta nasza piękna ziemia znosi to wszystko z coraz większym trudem, coraz częściej się buntuje i daje znaki i ostrzega, że jak tak dalej pójdzie to sobie ludzkość strzeli takiego samobója, że… E tam. Nic nie będzie. Przecież jesteśmy geniuszami i najlepiej wiemy, czego naszej matce – ziemi trzeba no nie?

Póki co, trzymaj kciuki za nasze BLT. Jest ciężko, ale nie beznadziejnie.

                                                                                  Twoja E.
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka