Rodzinna tradycja
Pasja przejęta po dziadkach
Lody
pana Boratyna znane są nie tylko w Barlinku, ale i w całej okolicy.
Turyści jak i rodowici Barlinianie zajadają się nimi i nie ma się co
dziwić, bo są naprawdę pyszne i robione według starej receptury,
która jest rodzinną tajemnicą. Czas płynie a smak lodów nie zmienia
się. Pałeczkę po dziadach przejął wnuczek Pan Patryk Brusilewicz,
który starannie pielęgnuje tradycję przekazaną przez dziadków.
Pilnuje receptury i dba aby lody miały taki smak jak za „panowania”
w lodziarni państwa Aliny i Bronisława. Postanowiłam porozmawiać z
nowym właścicielem i zadać mu kilka pytań.

Witaj. Przejąłeś interes po dziadkach z wieloletnią tradycją. To
duża odpowiedzialność.
Racja.
Ciężko jest przejąć interes, który ma tak długą tradycję. Jest to
duża odpowiedzialność, dlatego staram się zachować całą tradycję
produkcji lodów dziadka. Mój dziadek przekazał mi pewną wiedzę,
której nie ma w żadnej fachowej literaturze cukierniczej. Jest to
wiedza pielęgnowana przez 45 lat – a to zobowiązuje.

Urozmaiciłeś trochę ofertę?
Tak
chcę połączyć tradycję z nowoczesnością. Urozmaiciłem trochę ofertę
wprowadziłem lody jogurtowe, slush, gofry, rurki z bita śmietaną,
shake. Myślę, że to się przyjmie w Barlinku.
A
czy zdradzisz naszym czytelnikom tajemnicę receptury lodów.
To nie
jest sprawa tajemnicy, to jest kwestia doświadczenia. Powiem tylko,
że nasze lody są robione z polskich, naturalnych produktów. Mleko
bierzemy od gospodarzy, dzięki temu smak lodów jest uniwersalny i
ponadczasowy. Ja przejąłem punkt dziadków i zgodnie z ich
wcześniejszymi planami mam tylko lody tradycyjne, czyli trzy smaki.
Natomiast w punkcie moich rodziców obok są lody o różnych smakach.
Mają bardzo urozmaicony asortyment.

Reasumując
Zmienił się właściciel, biznes przeszedł na młodsze pokolenia.
Receptura pozostała bez zmian, czyli smak jak sprzed lat.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Z
wnukiem mistrza dziadka Bronisława Boratyna Patrykiem Brusilewiczem
rozmawiała Urszula Filipińska
|