Piękna Dusza - Piękny Koncert
Delikatny głos, piękna muzyka i głębokie przesłanie tekstów, tak
można by krótko podsumować występ artystki światowej klasy Sue
Rinaldi, która 15 kwietnia o 19.00 w sali widowiskowej BOK
„Panorama”, dała nieodpłatny koncert mieszkańcom Barlinka.
Następnego dnia młodzież ucząca się w ZSP nr 1 miała możliwość wziąć
udział w drugim koncercie multimedialnym, który tak samo jak
poprzedni, urozmaicony obrazami wyświetlanymi z projektora oraz
słowami artystki sprawił, że na chwilę byliśmy w innym świecie, a
nasze problemy egzystencjalne wydały się być niczym w porównaniu do
tych, które ma ludność miast i wiosek w krajach Afryki czy Azji.

Obok
Parafii św. Bonifacego drugim współfinansującym organizatorem
koncertów była Szkoła Językowa „THE BEST”, gdzie dwie godziny przed
wtorkowym występem artystki miało miejsce wspaniałe wydarzenie. W
ramach spotkania z żywym językiem mogliśmy samodzielnie
przeprowadzić wywiad z gwiazdą tego wieczoru, Sue, która odpowiadała
na nasze poważne i te nieco zabawne pytania. A oto relacja z naszego
spotkania.
IZ: Miło nam powitać Panią
w naszej szkole, czy napije się Pani kawy, herbaty…
Sue: Kawy, czarną
proszę.
IŻ: Na pewno nie herbaty,
już prawie pora na typową angielską herbatkę
Sue: O nie, proszę
kawę, popołudniowa herbata to raczej jeden ze stereotypów
dotyczących zwyczajów Brytyjczyków, nasze społeczeństwo jednak
bardzo się zmieniło przez ostatnie 20 lat. Zanim zaczniemy
przepraszam, że będę mówić cicho, niestety ostatnio przeszłam
poważną infekcje ucha, a obecnie moje gardło nie jest w najlepszej
kondycji i muszę je oszczędzać
IZ: Nie boi się Pani o
koncert?
Sue: Owszem, dlatego
wybaczcie mi, z braku pełnej dyspozycji będę mówiła cicho, ale na
koncercie dam z siebie wszystko, zaśpiewam najlepiej jak potrafię
US: Co dla Pani oznacza
szczęście?
Sue: widzę, że
zaczynacie od poważnych tematów. Szczęście, dla mnie nie oznacza
przedmiotów czy rzeczy, nie jest to coś materialnego czy pieniądze.
Szczęście to mój pokój wewnętrzny, oraz świadomość obecności w mym
życiu Stwórcy- to dla mnie oznacza szczęście.
US: Kto i kiedy zachęcił
panią do rozpoczęcia kariery piosenkarki?
Sue: Gdy miałam 8
lat oglądałam często pewien kanał muzyczny przyglądając się artystom
w nim występującym i siedząc tak w fotelu przed telewizorem
postanowiłam, że to jest właśnie to co chcę robić w życiu, i
przyrzekłam sobie że kiedyś sama tam wystąpię. Przekonałam moich
rodziców by kupili mi gitarę i zaczęłam ćwiczyć oraz zaczęłam
tworzyć, komponować własne piosenki. Następnie występowałam wszędzie
gdzie było można, nagrałam płytę CD i zaczęłam koncertować. Potem
studiowałam księgowość, ponieważ chciałam w życiu zarabiać
pieniądze, lecz po siedmiu latach rzuciłam tą pracę dla muzyki,
która od 24 lat stanowi jedyne źródło mojego utrzymania. To był dla
mnie skok wiary, nie chciałam spędzić reszty swego życia za
biurkiem, ponieważ zawsze pociągało mnie kreatywne tworzenie,
podróżowanie, a muzyka zawsze była moją pasją, tamten moment wydawał
się być właściwym na zmianę. Jednak zmiana ta dokonana była wraz z
modlitwą.
US: Skąd czerpie Pani
inspirację do tworzenia muzyki?
Sue: Nie wiem. To
jest po prostu we mnie, to jest coś co Pan Bóg wkłada w moje
wnętrze. Kocham muzykę, kocham prawie wszystkie jej gatunki,
uwielbiam je ze sobą łączyć, jak i bawić się dźwiękami, które
pozornie do siebie nie pasują, ale w sumie tworzą piękne harmonie.
Mogę też powiedzieć, że twórczość kilku artystów wywarło na mnie
pewien wpływ.
US: Jak się Pani czuje
występując na scenie?
Sue:
Wspaniale! Czuję się na niej jak we własnym salonie.
Uwielbiam kontakt z widownią, przekazywanie pewnych treści.
Uwielbiam muzykę, którą opowiadam różne historie zaczerpnięte z
życia, i choć nie SA to historie z mojego życia to jednak są one
prawdziwe, wzięte z życia innych osób, ale mogą dotyczyć także
każdego z was. Uwielbiam muzykę, ponieważ ona daje mi szansę
doświadczać z publicznością, przeżywać to, o czym śpiewam, melodia,
rytm, słowa piosenek, dają niepowtarzalne emocje, które możemy ze
sobą dzielić podczas koncertu.
US: Skąd biorą się pomysły
na piosenki?
Sue: Z życia, czasem
spotykam ludzi, którzy czegoś doświadczyli, czasem coś się wydarza,
gdy podróżuję, np. będąc w Kanadzie widziałam ogromny wodospad
Niagara i patrząc na niego podziwiałam cud stworzenia, ale także
obrazy rzeczywistości w innych krajach, jak w Brazylii, Ugandzie,
Wenezueli. Będąc tam widzisz głód, ubóstwo, AIDS, śmierć i to cię
porusza, to stanowi inspirację.
US: Czy gra pani tylko na
gitarze?
Sue: Tak, choć gdy
tworzę lubię mieć w pobliżu muzyka grającego na keyboardzie, pomaga
mi w sytuacjach, gdy nie idzie mi układanie akordów w muzyczną
całość, choć będąc nastolatka uczyłam się też gry na perkusji.
RK: A co Pani sądzi o
Polakach? Nie jest to przecież Pani pierwsza wizyta w Polsce.
Sue: To prawda,
przyjechałam tu już po raz dziewiąty, i to wspaniałe, że można
obserwować jak wasz kraj się zmienia, wpływ „Zachodu” jest tu bardzo
widoczny, co można stwierdzić choćby po budynkach i wygładzie
sklepów. Bardzo lubię Polaków. Mam dużo znajomych pochodzących z
Polski, a u nas w Anglii jesteście trzecią, co do wielkości
mniejszością narodową. No i jeździcie jak szaleńcy, Gdy przyjechałam
do Polski pierwszy raz, byłam przerażana sposobem, w jaki się tu
jeździ.
IZ: To są takie atrakcję
dla odwiedzających nas gości zza granicy…
Sue: Lubię tez
kuchnię polską, czerwony barszcz
US: Jakie wartości Pani
zdaniem powinny być dla nas ważne w życiu?
Sue: W świecie
współczesnym tak bardzo skoncentrowanym na własnym „Ja”, czyli „moje
rzeczy”, „moja kariera”, „moje potrzeby” uważam, że stawianie innych
osób ponad własne „ego” jest wielką i jedną z najważniejszych zalet.
Zamiast egoizmu i samolubstwa, bycie współczującym, okazywanie
szacunku innym i troska o nich, ważne jest by czynić innym to, co
chcielibyśmy by nam czyniono.
US: A co oznacza dla Pani
wiara?
Sue: Wiara to coś
więcej niż chodzenie do kościoła, to sposób, w jaki żyjesz. W moim
przypadku, urodziłam się i wychowałam w rodzinie gdzie nie chodzi
się do kościoła, moje nawrócenie się do Boga było zaskoczeniem nawet
dla mnie samej, ponieważ nie szukałam Boga ani wiary. Chciałam by
Bóg zmienił moje życie, więc nie interesowało mnie „zaliczenie” swą
obecnością niedzielnego nabożeństwa. Pragnęłam pomocy Bożej i
głębokiej przemiany z Jego udziałem, a potem żebym może i ja mogła
coś w tym świecie zmienić.
Następnie Sue odpowiadała nam na pytania typu czy woli jeździć prawą
czy lewą stroną jezdni, a także, kogo podziwia i szanuje wśród
artystów muzyków. Dowiedzieliśmy się, jakie dania preferuje, jakie
są jej ulubione sporty, zespoły, wokaliści i aktorzy. Sue opowiadała
również o występie w ulubionym programie muzycznym i spełnieniu się
jej dziecięcych marzeń, a z relacji z jej licznych podróży mogliśmy
się dowiedzieć o skrajnych warunkach życia w różnych zakątkach
świata. Na koniec nie mogliśmy pominąć tematu chodzenia do szkoły,
ulubionych przedmiotów i ocen, jak też nauki języków obcych.
W
podsumowaniu tego spotkania Sue w kilku słowach przekazała nam, iż
należy mieć własne marzenia i dążyć do ich realizacji. Podkreśliła,
iż osoby z naszego otoczenia często mają wiele pomysłów jak nam
ułożyć życie i kim powinnyśmy być. Zawsze jednak należy spojrzeć na
osobiste wewnętrzne pragnienia, które według Sue Pan Bóg wkłada
człowiekowi w serce. Trzeba realizować to, co jest w nas gdyż,
realizacja tych marzeń stanowi klucz do szczęścia i zadowolenia z
siebie.
US.
|