Co w trawie piszczy...
1.
czerwca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka. A prasa i telewizja
coraz częściej grzmią nam o tragicznych wydarzeniach, których
ofiarami są dzieci i to coraz częściej te najmniejsze, najbardziej
bezbronne. Mnie uczono, że do macierzyństwa trzeba dorosnąć
społecznie, fizycznie i psychicznie. Jak pokazują ostatnie wypadki
wiele jest takich rodziców, którzy psychicznie nie dorośli do roli
rodziców. Tylko nie wiem, co jest przyjemnego w katowaniu dziecka
tym bardziej niemowlaka...to już raczej nie brak dojrzałości
psychicznej ale jakieś „upośledzenie” albo choroba psychiczna. Jak
można krzywdzić dzieci, a szczególnie własne, przecież to jest
cząstka nas samych. Straszna jest również znieczulica społeczna,
nasz sąsiad bije dziecko a my nie reagujemy, bo...nie chcemy robić
sobie kłopotów, nie mamy czasu czyli aprobujemy takie zachowanie i
nieświadomie wyrażamy na nie zgodę. A przecież jest tyle możliwości,
aby udzielić pomocy. Można zrobić to anonimowo, jeden telefon a
można uratować komuś życie albo ocalić zdrowie. W Barlinku też na
pewno są zjawiska przemocy na dzieciach, bo w każdym społeczeństwie
znajdują się takie „bestie”, które nie mogą sobie poradzić same z
sobą i rozładowują złości i frustrację na słabszych.
My
jako społeczeństwo nie możemy być głusi ani ślepi na takie
wydarzenia, tylko szybko reagować.
Ciężki
temat ale wart przemyślenia, bo nikt nie zasługuje na życie w
cierpieniu, strachu i bólu, a przede wszystkim te najmniejsze,
najbardziej bezbronne istoty jakimi są dzieci.
ulf
|