Benefis „Wiatraka”

Przywykliśmy do tego, że Międzynarodowy Dzień Teatru to w Barlinku uczta duchowa, w czasie której „Wiatrak” raczy nas premierami spektakli przygotowanymi wielkim nakładem pracy od miesięcy, bo naprzód są pomysły, potem praca nad scenariuszem, wreszcie próby i finał – czyli spektakle. Tym razem było nieco inaczej, chociaż i premiery były. W tym roku Dzień Teatru połączył nam się z benefisem z okazji srebrnych godów naszego teatru poezji.

31. marca w sali widowiskowej zebrał się tłum wielbicieli i wychowanków Wiatraka. Przybyli z Gorzowa, Szczecina i nie tylko. Adam Kuczyński przyjechał z Warszawy aby wystąpić w spektaklu, a Zbyszek Fuśniak z Niemiec, gdzie aktualnie zarabia na chleb. „Jakże mógłbym tutaj dzisiaj nie być” – oznajmił przy przywitaniu.

Wzruszająca była pierwsza część benefisu, będąca retrospekcją spektakli z 25 lat, z udziałem „starych” Wiatraków bądź ich głosów, aż do występu obecnych. Był też taki moment, kiedy słuchaliśmy fragmentów nagrań sprzed 20 lat, a wzruszona Ela Chudzik prezentowała ludzi, do których te głosy należały. Niegdyś dzieci, teraz o ponad 20 lat starsze. Co w nich zostało po tamtych latach? Dużo, bo poezja i atmosfera twórczej pracy ukształtowała ich sposób myślenia. Byli wśród nich: Ela Chochołowska, Kasia Burakowska, Magda Chudzik, Mariusz Mikołajczyk, Marek Pepliński, Michał Osiadacz i Dariusz Zieliński który talent i pasje przekazał córce Agacie występującej w Wiatrakach obecnie. Sam też nie odżegnał się od występów. Wszystkich nie wymienię, ale nie zapomnę ich wzruszenia. Ludzi związanych z Wiatrakiem są setki, a zaczynało się od czterech osób ...

W drugiej części benefisu Elę Chudzik ogłoszono Panią na Wiatraku i wprowadzono w otoczeniu wiatrakowej świty. Ochmistrzem mianowano Martę Zmarzlik, Zielonego (Tomka Peliwo) błaznem, a przy Wiatraku miejsce zajęła młynarka. Prowadzącymi byli Brygida Liśkiewicz i Janusz Sawicki, którzy też przebierali się, by dopasować się do sytuacji. Występy w tej części były dla beneficjentów niespodzianką – ukłonem w stronę Eli i Wiatraków. Muzycznie zaczął chór „Retro” piosenką o powstaniu wiatraka, napisaną specjalnie na tę okazję (słowa i muzyka) przez Władysława Kmiecika. Z poezją śpiewaną wystąpiła zaprzyjaźniona od zawsze Elżbieta Kuczyństa z Gorzowa, Janusz Sawicki i Zbigniew Fatyga. Mały chórek Ireneusza Zagaty oczarował fragmentem „Skrzypka na dachu”. Na saksofonie grał Andrzej Jędrzejak, a na koniec przyśpiewki „Mostkowianek” też specjalnie napisane na tę okazję. Nie zabrakło tańców: Marta Zmarzlik odtańczyła dla Eli „Teatr mój widzę”, a „Uśmiechy” piękne tango. Niespodzianką i zaskoczeniem był przygotowany przez Wiatraki w konspiracji kabaret, w którym udowodnili, że i to potrafią.

Niespodzianek było tak dużo, że prowadzący musieli improwizować, by podołać temu co się działo, a przecież ważne też było znalezienie w tym wszystkim miejsca na przypomnienie

25 – letnich osiągnięć beneficjentów.

Przyszedł wreszcie czas na nagrody, gratulacje, życzenia i prezenty, z którymi ustawiła się kolejka przez całą długość sali. Naprzód były te oficjalne, wcześniej ustalone, a więc nagroda Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, potem „Złoty żagiel” – nagroda Starosty Powiatu Myśliborskiego, dalej GBS, TMB, LOT i inne stowarzyszenia, organizacje, szkoły i osoby prywatne. Nie zapominano też o Marcie Zmarzlik współpracującej z Elą. Wiatraki uwijały się pomagając odbierać i układać kwiaty, listy, dyplomy, życzenia i upominki. Przemyślnych, pięknych, dowcipnych i wzruszających prezentów nie jestem w stanie wymienić ani opisać. Na końcu wjechał tort z petardami i słodycze od burmistrza, który jako gospodarz miasta z dumą mówił o Wiatraku. Wreszcie jak staropolska gościnność nakazuje, zaproszono gości na biesiadę, przygotowaną w międzyczasie za zasuniętą kurtyną przez Halinę Fiałkowską z zamysłem stworzenia staropolskiej spiżarni pełnej smakowitego jadła. Goście, nawet ci przyjezdni, nie kwapili się do opuszczenia miejsca świętowania, snując wspomnienia i prywatne rozmowy.

Nie mogę pominąć scenografii, nieodzownej dla stworzenia klimatu. Już od wejścia, w holu, goście poczuli atmosferę teatru. Z garderoby i rekwizytów znajdujących się na co dzień w „Wiatrakowie”, Halina Fiałkowska i Katarzyna Mielcarek stworzyły swoistą wystawę zaplecza scenicznego, z jego atmosferą, bogactwem i twórczym bałaganem. Była też kawiarenka „Teatralna”, gdzie można było przy świecach i kawie porozmawiać „na osobności”. W sali główną scenografią był stojący przed sceną wielki wiatrak, który również grał ważną rolę w czasie benefisu od czasu do czasu gadając i poruszając skrzydłami.

Tak w wielkim skrócie wyglądał benefis. Przed nami Barlineckie Lato Teatralne wymagające wielu przygotowań i zabiegów. Już z kilku krajów wpłynęły zgłoszenia wolontariuszy a i teatry z Polski deklarują swój udział. I znowu się będzie działo to, co widoczne dla nas, bo co niewidoczne, a więc praca, praca, praca, dzieje się przez cały czas.

Benefis był kulminacją roku jubileuszowego, ale nie zakończeniem. Będą jeszcze wspomnienia, uroczystości i spektakle, a my, mieszkańcy Barlinka powinniśmy wspierać „Wiatrak” na różne sposoby. Niech się kręci! 
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka