NIE ZABIJAJMY ŁABĘDZI!
To, że
historia lubi się powtarzać wszyscy wiemy. Po trzyletniej przerwie
znów na jeziorze Barlineckim zabijane są łabędzie. Ostatnie takie
zdarzenie miało miejsce w styczniu 2003 roku. Tym razem kłusownicy
przybyli nad brzeg jeziora w nocy z 27.01 br. Z przerębli przy ulicy
Jeziornej tej nocy zniknęły 4 łabędzie (3 osobniki młodociane oraz 1
osobnik dorosły).
Dociekliwy czytelnik zapyta – skąd pan o tym wie? Łabędzie na naszym
jeziorze są codziennie dwukrotnie liczone – rano i popołudniu.
Ostatnie łabędzie odleciały z naszego akwenu przed nadejściem fali
mrozów czyli 20.01.W tym dniu odleciało ze stada liczącego 79
osobników, 11 łabędzi dorosłych oraz 5 młodocianych. Pozostało w
przerębli 49 łabędzi dorosłych oraz 14 młodocianych. Stan ten
utrzymywał się do godziny 16.00 27.01.

W
sobotę w bardzo mroźny poranek ok. godziny 8.00(28.01) poszedłem nad
jezioro policzyć i nakarmić „moje” ptaki. W przerębli pływało 48
łabędzi dorosłych oraz 11 młodocianych. Brakowało 4 łabędzi (1
dorosłego i 3 młodych). Początkowo myślałem, że ptaki odleciały.
Ponieważ 1 młodociany osobnik był przymarznięty zabrałem go do
mieszkania by odtajał.
Niestety po ok. 2 godzinach ptak zdechł. Ja wróciłem nad jezioro i
dokonałem makabrycznego odkrycia. W wodzie przy brzegu przerębli
pływała odrąbana głowa z szyją od dorosłego łabędzia a przy schodach
od jeziora na lodzie widniała duża plama krwi. Pomyślałem, że
łabędzia rozszarpał duży pies. Jednak po uczcie psa pozostają zawsze
pióra i pies zjadł by głowę (miałem już taki przypadek kilka lat
temu). Piór nie znalazłem.
Tymczasem ślady małych pojedynczych kropli krwi prowadziły po
schodach, po śniegu przez Deltę Młyńską aż do rogu ul. Strzeleckiej
przy kawiarni Parkowa. Tu ślady się urwały. Prawdopodobnie
kłusownicy nieśli ptaka z odrąbaną głową w worku. Tego dnia byłem
dwukrotnie na Komisariacie Policji w Barlinku zgłaszając zabicie
łabędzia. Policjanci złaszenie przyjęli ale ani w sobotę ani w
niedzielę nikt sprawą się nie zajął. Dopiero w poniedziałek ok.
16.30 przyjechał do mnie policjant celem przesłuchania i zapytania
czy mam dowód czyli odrąbaną głowę łabędzia. Oświadczyłem, że dowód
pozostawiłem w wodzie ale nasz fotograf p. Andrzej Ligenza był dla
mnie tak życzliwy iż w sobotę rano poszedł ze mną nad jezioro i
zrobił kilka zdjęć głowy łabędzia.
We wtorek rano jadąc do pracy zauważyłem w wodzie ową głowę martwego
łabędzia. Zabrałem ją do foliowego worka i zawiozłem na komisariat.
Niestety nie było policjanta prowadzącego sprawę. Jeśli nasza
policja jest tak dobra we wszystkich sprawach jak w tej to gratuluję
komendantowi takiej załogi. Szkoda, że nie podjęto chociaż próby
wytropienia kłusowników. Co stało się z 3 osobnikami młodocianymi –
odlecieć nie odleciały. Prawdopodobnie zostały zwabione na brzeg
przerębli następnie uduszone i w workach przetransportowane do ulicy
Strzeleckiej.
Mam
pewne informacje, iż w okolicach Barlinka szczególnie na niektórych
stawach rybnych łabędzie są zabijane do celów konsumpcyjnych przez
barlineckich meneli pod czas ich zakrapianych alkoholem imprez. Z
informacji od człowieka, który miał okazję jeść mięso łabędzia
dowiedziałem się, że mięso jest bardzo twarde i czuć je wiatrem.
Do
dnia 9 lutego w przerębli na jeziorze barlineckim przebywało 48
łabędzi dorosłych oraz 10 młodych. Teraz łabędzie rozlatują się po
okolicy, ponieważ nadeszła odwilż.
Piotr Adamiok -ornitolog
|