Solidarność 1980
 

W lipcu 1980 roku władza ludowa dokonała kolejnej podwyżki cen mięsa. Mięso w tamtym czasie zaliczane było do produktów strategicznych, stąd też decyzja o jego podwyżce zapaść musiała na szczytach władzy partyjnej. Efekt podwyżki był łatwy do przewidzenia podobnie jak w latach 1970, 1976 wybuchły strajki. W sierpniu ruszyło także wybrzeże, 14 sierpnia rozpoczął się strajk w Stoczni Gdańskiej i miał przełomowe znaczenie dla naszego kraju. 17 sierpnia powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z Lechem Wałęsą na czele. Powstanie MKS-u, który bardzo szybko skupił wokół siebie ponad 700 zakładów z całej Polski spowodowało ustępstwa ze strony władz. 21 sierpnia do Gdańska przybyła delegacja rządowa z wicepremierem Mieczysławem Jagielskim. Rozmowy doprowadziły do podpisania historycznych już porozumień sierpniowych- 30 sierpnia w Szczecinie oraz 31 sierpnia w Gdańsku. Efektem tych porozumień było powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Rozpoczął się „karnawał”, który trwał do 13 grudnia 1981.

 

Foto: A. Ligenza
 

Tyle tytułem przypomnienia wydarzeń, które miały miejsce 25 lat temu. Dla wielu tamte dni  wryły się głęboko w pamięć, ale ci, którzy urodzili się później  nie rozumieją  jak ważne dla nas wszystkich było powstanie „Solidarności”. Powstał ogromny ruch społeczny, który skupiał około 10 milionów ludzi, ludzi, którzy z dnia na dzień odzyskali swoją godność. Jak mogło dojść do tego, że naród upodlony i zastraszony zdobył się na odruch protestu? Przyczyn było kilka. Polityka Edwarda Gierka budowy drugiej Polski okazała się kompletnym niewypałem, jedynym jej efektem było koszmarne zadłużenie, które, nota bene, spłacać będziemy do 2021 roku. Wizyta Jana Pawła II w czerwcu 1979 pokazała Polakom jak w rzeczywistości wyglądało poparcie dla władzy, aby powitać Ojca Świętego na ulice kraju wyszły miliony Polaków. Przeciętny Kowalski doszedł do wniosku, że nie jest sam ze swoimi poglądami. Propaganda sukcesu w telewizji, radiu powodowała, że ludzie mieli dość obłudy i zakłamania. Pamiętajmy o tym, że wtedy walczono nie tylko o przysłowiową kiełbasę, ale także o podstawowe prawa człowieka. Lista 21 postulatów „Solidarności” została uznana przez UNESCO za jeden z niewielu polskich dokumentów, godny umieszczenia na liście „Pamięć Świata”(Pozostałe dokumenty to „O obrocie sfer niebieskich” Mikołaja Kopernika, Archiwum Ringelbluma getta warszawskiego, rękopisy Fryderyka Chopina, Akt Konfederacji Warszawskiej). Obecność 21 postulatów wśród powyższych dokumentów świadczy o tym jak wysoko w świecie jest cenione dziedzictwo „Solidarności”. Był to rzeczywiście ruch niezwykły, takiego wybuchu społecznej energii, powszechnego entuzjazmu nie mieliśmy od odzyskania niepodległości w 1918 roku. Solidarność dla wielu ludzi w tamtym czasie stała się symbolem pewnych uniwersalnych wartości, mających w owym czasie wymiar dużo bardziej istotny i podniosły niż obecnie. Umęczeni Polacy naprawdę uwierzyli w sens walki, a „Solidarność” ucieleśniała nasz sen o wolności.

 

Niestety czas zaciera kontury, zmienia proporcje i powoli zapominamy, w jakim absurdzie żyliśmy w Polsce tzw. demokracji ludowej. Pamiętajmy, że to nie tylko kolejki, kartki itd.. Był to okres powszechnej pogardy do człowieka, łamania charakterów, propagandy i indoktrynacji rozpoczynającej się już od przedszkola. „Mierny, ale wierny” piął się po szczeblach kariery tylko dlatego, że miał „jedynie słuszne” poglądy i czerwoną legitymację w kieszeni i nikt nie interesował się jego kompetencją, od tego byli podwładni (czytaj: ci niekoniecznie „prawowierni” lub o korzeniach niezgodnych z linią partii, tzw. „wrzody na zdrowym ciele robotników, chłopów i inteligencji pracującej”) czujnie obserwowani przez władze. Metody nacisku na jednostkę były różne, wystarczyło nie dać paszportu, zablokować awans, nie przyjąć na studia, odwołać decyzję o przyznaniu mieszkania, zagrozić represjami w stosunku do rodziny.

 

„Solidarność” była próbą przywrócenia Polakom godności i normalności świata, w którym białe jest białe, a czarne czarne, gdzie za Katyń odpowiadali Rosjanie, a nie Niemcy, gdzie można otwarcie głosić swoje poglądy, można nie zgadzać się z innymi i spokojnie o tym mówić. „Solidarność” była dla nas przejawem człowieczeństwa w jego najwyższym wymiarze.

 

Jedyną rzeczą odróżniającą nas od zwierząt jest właśnie GODNOŚĆ i to wszystko, co z niej wynika. Fakt, że sami kierujemy naszym losem, że dokonujemy wyborów, lepszych lub gorszych, ale własnych, że możemy powiedzieć „nie”. To „Solidarność” była naszym zbiorowym NIE dla Systemu i jeżeli mamy być dumni z naszej historii, to niewątpliwie powinniśmy być dumni z roku 1980.

 

21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego

Gdańsk, 17 sierpnia 1980 roku

  1. Zalegalizowanie niezależnych od partii i pracodawców związków zawodowych.

  2. Zagwarantowanie prawa do strajku.

  3. Przestrzeganie zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku i publikacji.

  4. Przywrócenie do poprzednich praw ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976 i studentów wydalonych z uczelni za przekonania, zniesienie represji za przekonania.

  5. Podanie w środkach masowego przekazu informacji o utworzeniu MKS oraz opublikowanie jego żądań.

  6. Podjęcie realnych działań wyprowadzających kraj z kryzysu.

  7. Wypłacenie strajkującym zarobków za strajk, jak za urlop wypoczynkowy, z funduszu Centralnej Rady Związków Zawodowych (CRZZ).

  8. Podniesienie zasadniczej płacy o 2 tys. zł.

  9. Zagwarantowanie wzrostu płac równolegle do wzrostu cen.

  10. Realizowanie pełnego zaopatrzenia rynku. Eksport wyłącznie nadwyżek.

  11. Zniesienie cen komercyjnych oraz sprzedaży za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym.

  12. Wprowadzenie zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz zniesienie przywilejów Milicji Obywatelskiej, Służby Bezpieczeństwa i aparatu partyjnego.

  13. Wprowadzenie bonów żywnościowych na mięso.

  14. Obniżenie wieku emerytalnego - dla kobiet do 50 lat, dla mężczyzn do 55, lub zapewnienie emerytur po przepracowaniu w PRL 30 lat dla kobiet i 35 dla mężczyzn.

  15. Zrównanie rent i emerytur starego portfela.

  16. Poprawienie warunków pracy służby zdrowia.

  17. Zapewnienie odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach.

  18. Wprowadzenie płatnych urlopów macierzyńskich przez 3 lata.

  19. Skrócenie czasu oczekiwania na mieszkania.

  20. Podniesienie diety z 40 do 100 złotych i dodatku za rozłąkę.

  21. Wprowadzenie wszystkich wolnych sobót wolnych od pracy.

Andrzej Rudnicki


Wspomnienia nauczycielki

Zbliżająca się 25 rocznica „Solidarności” spowodowała, że sięgnęłam pamięcią do sierpnia, a także do listopada 1980 r., kiedy to NSZZ „Solidarność” został zarejestrowany w Sądzie Najwyższym w Warszawie.

Pamiętam, że kiedy w sierpniu zaczął się strajk w Stoczni Gdańskiej, nie wiedziałam, co o tym sądzić. Środki masowego przekazu, które w tym czasie głosiły jedynie słuszne racje, potępiały strajk. Mówiły o stratach, jakie z tego powodu powstają i nawoływały do zaprzestania destabilizacji państwa. A ja, początkowo zdezorientowana, stopniowo, coraz bardziej solidaryzowałam się ze stoczniowcami. Ich postulaty miały nie tylko charakter socjalny, ale zawierały też żądania wolnościowe i demokratyczne.

31 sierpnia strajk zakończył się zwycięstwem stoczniowców. Podpisana została umowa między komitetem strajkowym, któremu przewodniczył Lech Wałęsa a stroną rządową, którą reprezentował Mieczysław Jagielski.

1 września ludzie poszli do pracy, dzieci i młodzież do szkół. Czuło się ulgę i radość.

Niedługo potem zaczęły się kłopoty z rejestracją „Solidarności” w Sądzie. Sprawa ciągnęła się, aż do 10 listopada. Byłam wówczas wychowawczynią klasy maturalnej. Młodzież miała trochę odłożonych pieniędzy, wcześniej zarobionych na wykopkach i przy różnych innych pracach. Wyliczyliśmy, że starczy na kilkudniową wycieczkę do Warszawy. Zanim pozałatwialiśmy telefonicznie i listownie wszystkie formalności – noclegi w internacie zaprzyjaźnionej z nami szkoły w podwarszawskiej miejscowości, bilety do teatru, różne wejściówki i przewodnika - był już listopad. Kiedy zjawiliśmy się 9 listopada na nocleg w internacie, przyjęto nas bardzo serdecznie, ale po chwili padło pytanie – Nie bała się pani jechać w takim „gorącym” czasie z młodzieżą do Warszawy? My tu siedzimy jak na beczce prochu. Przed Sądem Najwyższym demonstruje pół Gdańska i nie tylko. Jutro ma zapaść decyzja. Jeżeli będzie negatywna to ze zwiedzania stolicy będą „nici”.

Trochę się przestraszyłam, ale i tak pojechaliśmy rano podmiejskim pociągiem elektrycznym, żeby zgodnie z programem wycieczki zwiedzać Stare Miasto, spacerować po Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie.

W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Sąd Najwyższy wydał pomyślne orzeczenie o rejestracji i że z tej okazji, a także z okazji przypadającego w następnym dniu Święta Niepodległości, odbędzie się manifestacja – spotkanie członków „Solidarności”, sympatyków i mieszkańców Warszawy przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Poszliśmy tam. Nasza klasowa kronikarka Małgosia i jej pomocnice miały pełne ręce roboty przy zbieraniu autografów od znanych osobistości, które można było tam spotkać. Kilku moich uczniów otrzymało wówczas znaczki „Solidarności” od Tadeusza Mazowieckiego i rozmawiało z wielu znanymi aktorami np. Danielem Olbrychskim, Mają Komorowską i innymi. Do tej pory pamiętają ten dzień – wigilię Święta Niepodległości, które w PRL nigdy przedtem nie było obchodzone.

Jadwiga Drwięga
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka