MOJA LOŻA
Wielka
szkoda, że Władysław Kmiecik odchodzi na dziennikarską emeryturę. Bo
wielką robotę wykonał dla Echa Barlinka i dla samego Barlinka. Z
jego niepodważalnym autorytetem potrafił przekonywać wielu ludzi do
swoich racji, zacnych pomysłów, które wprowadzane są w życie i
funkcjonują.
Jego
niezwykła wprost obowiązkowość przyprawiała mnie o niesamowite
stresy. Jak już coś obiecał, to zrobił. Wiele lat przepracowałem z
nim w redakcji. Od 1997 roku już bardzo ściśle, przez wiele dni
każdego miesiąca, wspóltworzyliśmy wszystkie numery. Uczyliśmy się
makietowania, składu, tworzyliśmy tak zwany lay out Echa Barlinka.
Wiele godzin dyskutowaliśmy o redakcji i funkcjonowaniu Echa, co
kosztowało go, nie ukrywam, mnóstwo zdrowia. Mnie też... Takie
pranie było nam obu niezwykle potrzebne.
Wymyślił sobie, że najlepszą okazją do podjęcia takiej a nie innej
decyzji będą jego rocznice i jubileusze, jakie akurat przypadły w
tym roku. Może warto byłoby mu w jakiś specjalny sposób podziękować?
Mam nadzieję, że redaktorzy Echa coś wymyślą, bo tak trzeba i już.
Będzie
brakować w Echu jego Raptusa, wierszyków pod zdjęciem Barlinka,
celnych artykułów. Mam jednak nadzieję, że całkiem nie wyłączy się z
działalności redakcyjnej i dziennikarskiej. Bo swoim doświadczeniem
może doradzać w wielu przypadkach. Może jeszcze, jeżeli lekarze
podreperują mu zdrowie, rzuci jakimiś pomysłami, celnymi uwagami,
krytyką. Może pochwali kogoś...
No
cóż, czasy się zmieniają, latka lecą, zdrowie nie to samo. Zmienia
się rzeczywistość, przychodzą nowi ludzie, odchodzą kolejni... A co
będzie w Echu? Ano, zobaczymy...
I
jeszcze krótko o Dniach Barlinka. A właściwie i widowisku
świętojańskim, bo to ono sprawiło na mnie największe wrażenie. To
świetny pomysł połączenia tej tradycji z koronacją Królowej Puszczy.
Scenariusz i układy sceniczne – wymagało to katorżniczej pracy wielu
ludzi, lecz doprawdy opłacało się. Ci, co nie byli, niech żałują.
Lecz trzeba mieć nadzieję, że zobaczą to w przyszłym roku.
|