Stare kryminałki

Pomyłki się zdarzają

Dawno, dawno temu, może jakieś 28 lat temu, w parku Delta, młody chłopak dokonał napadu rabunkowego na mieszkańcu Barlinka. Poszkodowany był dość spostrzegawczy i dokładnie opisał napastnika. Na dodatek zdarzenie obserwował przypadkowy przechodzień-świadek, który równie dokładnie opisał sprawcę napadu i na dodatek zasugerował, kim może być ten przestępca. Na tej podstawie milicjanci dość szybko zatrzymali potencjalnego przestępcę. W toku okazania i konfrontacji, zarówno poszkodowany jak i świadek rozpoznali sprawcę napadu. Jednak rozpoznany przestępca nie przyznawał się do dokonania tego napadu i przysięgał, że o nie on. Podejrzanego zatrzymano więc w areszcie na noc, aby w dniu następnym wykonać kolejne czynności. Dokonano przeszukania pokoju, gdzie mieszkał sprawca i odnaleziono skradziony w napadzie portfel. Mimo to zatrzymany wciąż nie przyznawał się do dokonania napadu i nawet na kolanach mówił, że to nie on. Prowadzący czynności nie mogli zrozumieć przyczyn uporu zatrzymanego o napad.

Dopiero w godzinach wieczornych, w drugim dniu po napadzie, jeden z milicjantów, dobrze znających miasto, doszedł do wniosku, że zatrzymany ma brata, który jest podobny do zatrzymanego. Dokonano zatrzymania tego brata i po powtórzeniu okazania i konfrontacji, brat zatrzymanego przyznał się do dokonania rozboju. Milicjanci długo klęli tę nieszczęsną pomyłkę, która przysporzyła im podwójnej roboty dochodzeniowej. Pytali się też pierwszego zatrzymanego brata, dlaczego nie wyjaśnił od razu tej pomyłki?

Odpowiedział, że domyślał się, że chodzi o brata, ale przecież nie mógł sypać brata. Prawdziwy sprawca napadu rabunkowego, został tymczasowo aresztowany, a później skazany przez sąd i odsiedział swoją karę. Milicjanci długo komentowali tę oczywistą pomyłkę procesową i pamiętają ją do dziś.

BIS
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka