Za a nawet przeciw


Czym się bąki puszcza   

Odbyło się ogólne święcenie jaj, kawałków kiełbasek podwędzanych, chrzanu i szczypty soli, bo życie nie zawsze musi być słodkie. Wszystko to zostało pozjadane i przepite w Wielkanoc i w śmigus-dyngus. Na inaugurację w muzeum na Paderewskiego wystawili jaja na pokaz. Były pisanki malowane przez lud polski zrzeszony w Krajowym Stowarzyszeniu Kobiet Wiejskich w Nowogródku. Jaja wielkanocne na ogół powinny być malowane. Były też witki palmowe, duże i małe palmy w muzealnym westybulu, mniejsze wisiały na ścianach. Na ulicach widać było również zasuszone i występujące w charakterze palm wiechcie niesione do pokropienia. Część ludności miejskiej i wiejskiej pozapominała już, że palma to symbol odradzającego się życia, a nie polakierowany zabytek muzealny. 

Jak było, tak było, ale nawet w przeddzień i zaraz po Wielkanocy telewizja pokazywała politykę i polityków, którym też palma odbija. Niektórym nie są do tego potrzebne żadne święta. Palma im odbija codziennie. To już teraz dość powszechne zjawisko zaraziło niektórych obywateli oddelegowanych przez społeczeństwo do rad niższego i wyższego szczebla, sejmików pośrednich i sejmu głównego, rad nadzorczych i doradców rządowych oraz lokatorów licznych gabinetów z ministrami i wiceministrami w środku. Nie mówiąc o tłumie kandydatów do tych organów, którzy z przepracowania zapominają nawet, gdzie mają głowę, czym się myśli, a czym się bąki puszcza, myląc te atrybuty w pośpiesznych dysputach i oskarżeniach kogo się da w telewizji, jeśli kto im się nawinie pod rękę. Ukazując bez skrępowania odwrotną stronę medalu. Hm! W palmowym kontekście można zaryzykować twierdzenie, że im już nawet wiecheć odbił. Toteż trzeba było uważać, co który w śmigus-dyngus na głowy nam lał z okien i z ekranów.    

Na publicznym rynku pojawiły się chałupniczej roboty maglownice. To proste urządzenie z korbą wzorowane jest na tradycyjnie staropolskich wyrobach i zwyczajach maglowniczych. Masowo produkowane jest ono obecnie na salonach i na mityngach partyjnych, tajnych i transmitowanych przez telewizję naradach i posiedzeniach. Strugają je nawet nigdzie nie zrzeszeni amatorzy polityczni, samorządowi czy osiedlowi. Liczni chętni zapisują się na to jak za komuny na wieprzowinę albo dwie golonki na kartki zarówno w małych mieścinach, gminach, powiatach, jak i w Warszawie. Nauka komentuje ten fakt dającym się wypreparować z chaosu zdarzeń oraz oczekiwań ludzi pracy miast i wsi, a także tych, którym udało się ukraść pierwszy milion, aby zarobić następny, powrotem do korzeni. Polacy wracają do korzeni. Maglownice korzeniami głęboko tkwią w polskiej tradycji. Nie bez powodu myszy zjadły Popiela. Tyle że teraz za myszy robią fachowcy od public relations. Widać wyraźny postęp technologiczny. Zagranica może nam w tej dziedzinie naskoczyć. Nawet jaj nie potrafią malować jak my.

Słomka

brsl@wp.pl
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka