Felieton sportowy
Polski sport potrzebuje wstrząsu... Ostatnie dni pokazują
nieudolność i niemoc sportowych działaczy. I czas najwyższy przejść
do zdecydowanych rozwiązań!
Uff,
ale się działo…
Oj
działo się w polskim sporcie ostatnio bardzo wiele ciekawego. Oj
działo! Wiosna obudziła wszystkich, także sportowych malkontentów. W
kwietniu wystartowała przecież liga żużlowa, nabierają również tempa
rozgrywki piłkarskie. Ostatnio śledziliśmy także z uwagą występy
naszej hokejowej reprezentacji. Z uwagi na mistrzostwa świata i
walką o awans do światowej elity. Niestety po raz kolejny okazało
się, że hokej nie jest naszą narodową specjalnością. Tym razem
stanęli nam na drodze Norwegowie. Zawsze ktoś, jak nie Turcja, to
Białoruś albo Łotwa. Dlaczego tak być musi?! Polskiemu hokejowy
potrzebny jest jak wielu jeszcze innym dyscyplinom gruntowny remont,
a najlepiej zrobiłby jakiś duży wstrząs czy kataklizm. Bo już od
kilku lat jest niby dobrze, tylko czegoś zawsze brakuje. Jeżeli w
hokejowym związku nie zrobi się porządku to wyniki takie jak obecnie
będziemy mieć przez następne dziesięć lat. A wiadomo, że ryba psuje
się od głowy. A polskiego hokeja znajdującego się w takim kształcie
już nie odmieni już żadna zmiana trenera reprezentacji czy wymiana
dwóch, trzech zawodników. Obserwując hokejowe reformy w ostatnich
latach można dojść do wniosku, że nic one nie przyniosły. Czekamy
więc na hokejowe trzęsienie ziemi! Oby ono nastąpiło, choć jest to
bardzo wątpliwe…
W
związku z wydarzeniami ostatnich dni, których świadkami był niemalże
cały świat, w związku ze śmiercią papieża, na pewien czas wstrzymano
w Polsce rozgrywki sportowe. I naprawdę w tym okresie działo się
naprawdę coś wyjątkowego. Sportowcy a także kibice mieli okazję do
refleksji. I że ten czas taki dla nich był świadczą organizowane
wówczas msze pojednania czy wspólne stadionowe modlitwy. Tylko, że
tydzień później, ci sami piłkarze, ci sami kibice zrywali pakty i
przyrzeczenia. Już się razem nie modlili, bo przyszły mecze, na
których co się dzieje mamy okazję śledzić na bieżąco. Cała Polska
miała nadzieję, że znikną stadionowe walki. Jednak oprócz tej
optymistycznej wizji jest obraz o wiele gorszy, otóż są twardo
stąpający po ziemi stadionowi bandyci, których żadne pojednania nie
interesują. Mają przecież swoją ligę, swoją tabelę, swoje zasady i
ingerowanie w ich wolność spotyka się twardym oporem. Skutecznych
sposobów na walkę z piłkarskimi zadymiarzami jest naprawdę wiele.
Lecz zasada wynagradzania tych dobrych, a pobłażanie zachowań
przestępczych skutecznym sposobem nie jest (sic!). Tu trzeba sięgnąć
do zdecydowanych rozwiązań! Nad wszystkim czuwa nienajlepsza ustawa
o organizowaniu imprez masowych, która hamuje działania co
odważniejszych prezesów klubów. I póki co lepiej na mecz nie
zabierać dziecka, tylko lepiej zbroję, aby przypadkiem czymś nie
oberwać!
Zachowania kibiców to jedno. Zachowania sędziów, piłkarzy i
działaczy piłkarskich to inna działka! Choć w tej materii działo się
w polskiej piłce ostatnio bardzo wiele. Od pierwszej ligi, poprzez
drugą, trzecią, na czwartej kończąc. W ekstraklasie za dobry zwyczaj
przyjęło się po każdym meczu krytykowanie sędziów, bo jak był słaby
to trzeba nawtykać, że kalosz, że taki i owaki. W drugiej lidze
sędziom nawet już grożą?! W naszej czwartej lidze również, bo co za
sędzia, który pokazuje cztery czerwone kartki jednej drużynie?? Co
wtedy robić? Jednym ze sposobów jest zejście z boiska na polecenia
prezesów. Ale w jakim celu? Przecież nic to nie zmieni. Jeżeli
sędzia ma coś wydrukować, to i tak wydrukuje… Coraz bliżej końca
sezonu i kontrowersji będzie coraz więcej. Ale cóż taka nasza piłka.
I za to właśnie wszyscy ją kochają!
Paweł Barabasz
pab_eb@op.pl
|