Wymeldowana wbrew
własnej woli
Mieszkaniowe utarczki
Na
wniosek teściowej została wymeldowana z jej mieszkania. Teraz wraz z
córką mieszka kątem u ojca i nie bardzo wie, czy jej sytuacja
kiedykolwiek się zmieni. Czy ktokolwiek może jej pomóc?
Kilka
faktów złożyło się na to, że nasza czytelniczka (imię i nazwisko do
wiadomości redakcji) została wymeldowana z mieszkania, które
zamieszkiwała wraz z mężem, córką i teściową. Mieszkania, którego ta
ostatnia była głównym najemcą. I to na jej wniosek właśnie została
wymeldowana. Dlaczego? Jak wyjaśnia - po kolejnej domowej awanturze,
agresywnym zachowaniu męża i zastraszeniu nożem, zabrała swoją córkę
i udała się do ojca. Po pewnym czasie teściowa wystąpiła z wnioskiem
do urzędu miasta i gminy o wymeldowanie jej i jej córki.
Po
przeprowadzonym postępowaniu administracyjnym burmistrz Barlinka
Zygmunt Siarkiewicz, podpisał decyzję o wymeldowaniu. Uzasadniając
ją napisał m.in., że z akt sprawy wynika, iż nasza czytelniczka nie
posiada w lokalu, z którego została wymeldowana żadnych swoich
rzeczy osobistych. Opuszczając go stwierdziła, że do mieszkania tego
nie powróci. Jednocześnie burmistrz powiada, że swoje potrzeby
mieszkaniowe zaspakaja ona poza lokalem, w którym jest zameldowana.
W świetle tego dalsze zameldowanie byłoby utrzymaniem fikcji
meldunkowej.
Na nic
zdały się odwołania od decyzji burmistrza do wojewody
zachodniopomorskiego. Z odpowiedzi wynika, że wszystko odbyło się
zgodnie z prawem. Obecnie nasza bohaterka mieszka u swojego ojca
wraz ze swoją córką i siostrą. Cztery osoby w mieszkaniu o
powierzchni 22,06 metra kwadratowego. Starała się o mieszkanie z
zasobów gminy. Okazało się, że zgodnie z uchwałą Rady Miasta
należałoby się jej takowe, gdyby powierzchnia mieszkalna na osobę
nie przekraczała pięć metrów. W tym wypadku przekroczyła o pół
metra. Nie wie co ma robić. Jak dalej żyć?
- W
tym konkretnym przypadku gmina niewiele może pomóc – wyjaśnia
wiceburmistrz Amelia Pakosz. – Obecnie gmina nie ma obowiązku
budowania lokali komunalnych. Dlatego osoby, które znajdują się na
liście do przydziału takiego lokalu muszą na niego czekać nawet
kilka lat, ponieważ pozyskiwane są one z tzw. ruchu ludności. Takich
osób w chwili obecnej jest 58. W tym konkretnym przypadku został
przekroczony ustalony przez radnych metraż, który nie pozwala na
przyznanie innego lokalu. Jeżeli jednak u tej pani zaszły jakieś
istotne zmiany w stosunku do poprzedniego wniosku, powinna ona
złożyć nowy. – Zostanie on rozpatrzony i jeżeli zajdą inne
okoliczności pani ta zostanie wpisana na listę oczekujących na
mieszkania komunalne – zapewnia pani wiceburmistrz.
(jac)
|