Jak to z Brukselą było?

„Jak żyć, skoro nie wiadomo, do jakiego portu płynąć?”- pisał mędrzec Seneka. Czy miarą naszych czasów mają być coraz bardziej zapchane poczekalnie gabinetów lekarzy psychiatrów? Czy człowiek, który ma 20 lat i mówi, że nie ma po co żyć, bo wszystkiego już zakosztował i dobrego, i złego, i tak naprawdę to już nie wie, za kim podążać, komu zaufać, jaki system wartości przyjąć- czy taki człowiek może zapewnić przyszłość Narodowi, Ojczyźnie, nam? Z pewnością nie.

Przed trzema laty, uczestnicząc w Dniach Młodzieży w Lipianach, zetknęłam się z przedstawicielami Młodzieży Wszechpolskiej. Poznałam młodych ludzi, których światopogląd, spojrzenie na Ojczyznę, jej teraźniejszość i przyszłość są zbieżne z moimi zapatrywaniami.

Stopniowo poznawałam program tej organizacji, uczestnicząc w różnego rodzaju prelekcjach, spotkaniach formacyjnych, wyjazdach do Warszawy oraz do Brukseli (o czym za chwilę).Najpierw kilka słów o programie oraz członkach organizacji. Tworzą ją młodzi, inteligentni ludzie, znający bardzo dobrze historię Polski i Europy, władający kilkoma językami, studiującymi w większości prawo (organizacja zupełnie inna niż kształtują ją media).

Statut organizacji w punkcie 3. wskazuje: „Celem Młodzieży Wszechpolskiej jest wychowanie członków w duchu wartości narodowych i katolickich, wykształcenie w nich pełni poczucia obowiązków patriotycznych tak, by na każdym stanowisku starali się być pożyteczni Ojczyźnie”.

 Celem jest wychowanie, a nie jak, niestety, podają media, inicjowanie spektakularnych akcji, w celu uzyskania tzw. „nagłośnienia”. Akcję, owszem, podejmujemy, ale zawsze z uwagi na jej wychowawczy cel, np. przemarsze upamiętniające wydarzenia historyczne lub w obronie życia ludzkiego.

Warto wiedzieć, że Młodzież Wszechpolska nie powstała w latach ostatnich. Już w 1922 roku z inicjatywy Romana Dmowskiego powstało to młodzieżowe stowarzyszenie. Zostało ono reaktywowane w 1989 roku.

A jak to było z Brukselą?

10 grudnia 2004 roku na zaproszenie eurodeputowanego Sylwestra Chruszcza zebrało się w Szczecinie ok.50 osób, by wygodnym autokarem udać się do siedziby parlamentu europejskiego – Brukseli.

Grupę tą tworzyli laureaci Konkursu im. Bolesława Chrobrego zatytułowanego „Ruch demokratyczno-narodowy w Polsce w latach 1887 – 1939” oraz aktywni działacze stowarzyszenia MW.

Gmach Parlamentu Europejskiego wywarł na mnie niesamowite wrażenie, jest po prostu ogromny. Od początku czuliśmy powagę miejsca: przed wejściem ochrona, „wejściówki”. Weszliśmy do sali, w której Sylwester Chruszcz opowiadał nam o parlamencie, o istniejących w nim frakcjach, o tym, jak my, Polacy jesteśmy tam postrzegani. Nie obyło się bez licznych anegdot.

I wreszcie sala plenarna. Usiedliśmy na miejscach eurodeputowanych, włożyliśmy słuchawki, obejrzeliśmy szereg przycisków (co ciekawe, tłumaczenia na język polski nie ma). Nasi eurodeputowani najczęściej słuchają tłumaczeń angielskich. Następnie obejrzeliśmy pomieszczenia, w których pracują europosłowie. I wreszcie obiad w stołówce parlamentarnej i zwiedzanie miasta. Jest po prostu piękne. S. Chruszcz, z wykształcenia architekt, był naszym przewodnikiem. Obejrzeliśmy min. kościoły z XIII – XVII w., gotycki ratusz i Dom Królewski, kamienice i słynna fontannę z XVII w. – Manneken – Pis.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Kolonii w Niemczech. Tu także zwiedzaliśmy liczne kościoły romańskie i słynną katedrę gotycką..

Tę edukacyjną wycieczkę w pełni sponsorował Sylwester Chruszcz (LPR). Okazało się, że każdy z europosłów otrzymuje pewną kwotę pieniędzy na to, by np. zaprosić swoich gości do zwiedzania gmachu parlamentu, ale rzadko kto to robi.

Wszystkich młodych ludzi zachęcam do tego, by znaleźli jakiś port, do którego płyną, popularyzowali „etykę idei”, tę etykę, która opisuje właściwy sens naszego życia. Przecież już wkrótce losy Polski będą zależeć od nas, młodych.

Basia Kasprzak
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka