Wypijmy za błędy

Ktoś postanowił zmienić sprawdzony już od kilku lat sposób wypłacania zasiłku rodzinnego i pielęgnacyjnego. Jeszcze miesiąc temu owe świadczenia można było pobierać w kasie naszego urzędu. Teraz to zmieniono, bo 15 lutego pod budynkiem OPS, a właściwie w budynku też, ustawiła się ogromna kolejka do kasy. Jak się później dowiedziałam kasjerka tego dnia miała obsłużyć około 600 osób. Jest to awykonalne, tym bardziej, że kasa czynna jest od 9.00 - 15.00, a obsługę prowadzi tylko jedna osoba. Mimo tego kierownik OPS zdecydowała, że będą obsługiwać do godziny 18.00.

Poddenerwowane matki z dziećmi oraz ludzie chorzy musieli swoje odstać.  Stojąc w tłumie bezradnych ludzi, można było usłyszeć, jak trudno jest niektórym związać koniec z końcem. Część tych osób przyjechała za ostatnie pieniądze, a część nawet za pożyczone. Nadzieja, że zostaną w danym dniu obsłużeni malała z godziny na godzinę, emocje rosły, a każdy zastanawiał się, kto jest sprawcą tej dziwnej sytuacji. Takie kolejki pamiętamy z lat 70 -tych, kiedy to ustawiano się w ogonek  o 2.00 w nocy. Czy ktoś chce tym ludziom zafundować podróż w czasie? Lepiej nie! Mają dość problemów na co dzień. W rozmowach padło parę ciekawych pomysłów pt: Jak doświadczyć urzędników w biedę. Może i niezły pomysł, bo gdyby tak dać komukolwiek pieniądze,te, z których żyją ci ludzie, nie daliby rady się utrzymać. A ci muszą i do tego w poniżający sposób je pobierają. Dla ciekawości zasiłek na dziecko to kwota - wow!- 43 złote - żyć nie umierać!

Doszło tam nawet do niegroźnego incydentu, kiedy to jeden pan nie wytrzymał nerwowo i próbował wejść bez kolejki. Niestety nie udało się, przyjechała policja i zabrała pana na posterunek celem wyjaśnienia.

Jednym puszczały nerwy, inni mdleli z wyczerpania, a jeszcze inni, bardzo chorzy, stali w niemocy i bezradności. Dlaczego do takiej sytuacji doszło? Czy zła ustawa? Może czyjeś niedopatrzenie, w wyniku, którego wszyscy dostali jeden termin? Dlaczego inni muszą świecić oczami za czyjeś błędy?

Co jakiś czas przychodziła do tych ludzi pani kierownik starając się rozładować napięcie. Niestety bezskutecznie. Każda próba kończyła się krzykiem i różnymi epitetami rzucanymi w jej stronę. Sytuacja zrozumiała, ktoś musiał oberwać.

Ale miejmy nadzieję, że taka sytuacja była jednorazowa i za miesiąc tego samego dnia, o tej samej porze pójdę do OPS i... nie zostanę w kolejce celem pisania kolejnego artykułu.

Anetta Staniewska
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka