Za a nawet przeciw

Repertuar dla małego chórku

Coraz większe powodzenie w życiu gmin, większych i dużych miast, a nawet kraju i Barlinka zdobywają sobie małe chórki. Duże rozsypują się jakby były rządzącymi partiami. Co jest zrozumiałe. W przeciwieństwie do byłego reżimu obecna demokracja, która pozwala każdemu śpiewać, co mu się podoba, wzmaga przyrost ożywczych ambicji poszczególnych chórzystów, którzy wypisują się z dużych chórów i organizują małe chórki. Każdy dziś chce śpiewać swoje, a nie z góry narzucone przez kogoś melodyjki.

Zdarzają się nawet przypadki, że małe chórki wyrzucają starych i same spośród siebie wybierają zaufanych dyrygentów, bo fachowcy wyszkoleni w nowych modach na rapowanie i techno, zamiast ćwiczyć z chórkami Szła dzieweczka do laseczka, sięgają po tandetę z repertuaru Ustęp Babciu Miejsca, bądź Ciemnej strony pomidora Nastukanych Blantem. Rodzi się niezadowolenie i schizma. Uciekinierzy z chórków odkrywają więc w sobie przy okazji wrodzone talenty dyrygenckie. Bo co to zresztą za sztuka wywijać rękoma w prawo i w lewo, żeby każdy wiedział, jak ma śpiewać Przybyli ułani pod okienko. Toteż z dużych chórów montują oni małe chórki i sami sobą dyrygują. Praktyka życia publicznego pełna jest zadziwiających przykładów tego zdrowego zjawiska.

Teraz już nawet jeden chórzysta może zostać zarówno swoim własnym dyrygentem, jak i sam zaśpiewać jakąś dzisiejszą pieśń masową na dwa głosy. Obojętnie czy chodzi o śpiew w łazience przy goleniu, czy występ solowy na sesji powiatowej bądź gminnej albo miejskiej rady. Coś takiego w czasach komuny, przed lustracją, było nie do pomyślenia, bo komuna potrafiła dopaść każdą indywidualność, która chciałaby śpiewać i dyrygować chórkami, które zechciałyby śpiewać piosenki nie zatwierdzone do ogólnego śpiewania.

Dziś zdarzają się już przypadki zgoła nieprawdopodobnych osiągnięć w tej dziedzinie. Oto chórzysta, który zdecydował się odejść z większego chórku odkrywa w sobie nieprzeciętną właściwość indywidualnego śpiewania nawet na cztery głosy i osobiście też dyryguje on sam sobą w czasie występu z patriotycznej, bądź innej publicznej okazji. Czym budzi podziw słuchaczy akademii, rocznic, spotkań towarzyskich i debat na sesjach rady miejskiej. Co widać, słychać i czuć nawet w Barlinku. Gdzie mały chórek rozbił się już na dwa małe chórki, dyrygent został obalony, a na jego miejsce przyszedł nowy, który sumiennie będzie uzgadniał z władzami treść piosenek i konsultował się z nimi, kogo może przyjąć do chórku, a kogo nie. I słusznie. Chórek nie uzgodniony personalnie w szczegółach z władzami może w uroczystym momencie, zamiast zakwalifikowanej do śpiewania patriotycznej czy też innej wesołej piosenki o Barlinku, zaśpiewać coś nie nadającego się do słuchania. Jakąś nieprzyzwoitość występną. I tym sposobem może on narazić na kompromitację władzę i inne oficjalne osobistości, jeśli zdarzyłoby się to z okazji jakiejś wizyty zagranicznych gości albo, nie daj Boże, samego biskupa.

Słomka
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka