Obwodnica na torach

Niech zadecydują fachowcy!

Rozpoczynając lekturę artykułu „Obwodnica na semaforze” z tegorocznego 2 numeru, sądziłem, że dowiem się czegoś konkretnego o budowie drogi wzdłuż nieistniejącego szlaku kolejowego. Pomysł taki wydawał mi się rozsądny. Pozwalał najmniejszym kosztem znacznie ograniczyć ruch po jedynej drodze przelotowej przez Barlinek. Sądziłem, że dowiem się czegoś ciekawego o tej inwestycji. O projekcie, terminach realizacji, sposobie zdobycia na tą inwestycję środków z funduszy centralnych (a może unijnych?).

Myliłem się – przeczytałem typowy głos „pospolitego Polaka”, który to zawsze ma odmienne zdanie na każdy temat i na każdy pomysł rozwiązania problemu, nie podając zresztą własnego sposobu rozwiązania tego problemu. No bo prawdę mówiąc, co miałby zaproponować? Budowę tunelu pod Barlinkiem, albo obwodnicy przez lasy barlineckie? Oczywiście mógłby to zrobić, ale zakładam, że oprócz tradycyjnie nieufnemu podejściu do tego, co proste i nowatorskie, autor tego artykułu jest jednak osobą rozsądną i wie, że skoro Barlinek nie leży na głównej strategicznej dla kraju drodze (czytamy to zresztą w pierwszym zdaniu artykułu), to nie może liczyć na tego rodzaju nierealne mrzonki jak: tunel, wielka obwodnica, itp.

Autor „Obwodnicy na semaforze” widząc problem (patrz drugie zdanie artykułu mówiące o hałasie, smrodzie i pękających ścianach po wzmożonym ruchu pojazdów głównymi ulicami miasta), proponuje jednak, aby wszystko zostało po staremu. Przytacza nawet na pierwszy rzut oka rozsądne argumenty przeciw inwestycji.

Pierwszym argumentem jest to, że hałas i spaliny i tak pozostaną w mieście. Nie jestem co prawda specjalistą, ale myślę, że samochód, który przejeżdża przez miasto w czasie 2 minut, zostawi w tym mieście 5 razy mniej spalin, niż samochód posuwający się tym miastem (zatrzymując się na skrzyżowaniach, pasach dla pieszych, stojąc w korkach) w czasie powiedzmy 10 minut.

Drugim argumentem przeciw budowie drogi jest zdaniem pana Tomka (tak podpisał się autor tego artykułu), możliwość wyburzenia kilku budynków, co dodatkowo zwiększy koszty inwestycji. Należy zatem rozumieć, że wycięcie tysięcy drzew i pociągnięcie trasy przez las będzie tańsze? - bzdura!

Trzecim argumentem torpedującym pomysł poprowadzenia trasy „po torach” jest to, że inwestycja ta nie rozwiąże 100% problemów komunikacyjnych. (oczekiwanie takie jest oczywistym nonsensem!), tak jakby rozwiązanie problemów komunikacyjnych powiedzmy w 70% nie mogło nas usatysfakcjonować.

Kolejnym przedstawionym przez pana Tomka powodem przeciw jest nostalgia za trakcją kolejową, którą z chęcią zobaczyłby jeszcze w Barlinku chociażby w postaci szynowego tramwaju.

W kolejnym punkcie proponuje pan Tomek, aby najpierw rozpocząć od wyrugowania z miasta ciężkich powyżej 15 ton samochodów, oraz o wyprowadzenie tych samochodów ciężarowych z obszaru miasta.. Ciekawi mnie tylko, jakim sposobem? Stawiając na drogach dojazdowych do Barlinka znaki zakazu ruchu pojazdów powyżej 15 ton? Innego sposobu nie znam.

Jeszcze innym kontrargumentem, którym chce nas straszyć, jest możliwość wprowadzenia w dalekiej przyszłości dodatkowej opłaty za korzystanie z tej trasy, o której to pan Tomek wyczytał w gazecie NIE. Proszę mi wybaczyć, ale tego to już nawet nie będę komentował.

Zamiast wymyślać nierealne pomysły rozwiązania problemu, jakim jest faktycznie coraz większy ruch pojazdów przemieszczający się na osi ulic 1 Maja i Niepodległości, popatrzmy realnie na ten problem. Zauważmy, a dało to się odczuć zwłaszcza w okresie przedświątecznym, kiedy to wjeżdżając na barlineckie rondo należało odczekać w długiej kolejce samochodów, że miasto staje się coraz mniej przejezdne. Powodem nie jest jedynie ruch tranzytowy, ale sprawiają to w coraz większym stopniu samochody miejscowe, których z roku na rok przybywa, a które zmuszone są do korzystania z jedynej drogi przelotowej z wschodu na zachód.

Pomysłem usprawniającym przejazd głównymi ulicami miasta byłoby moim zdaniem uruchomienie równoległej trasy prowadzącej właśnie wzdłuż dawnej linii kolejowej. Droga ta przechwytująca część ruchu miejskiego oraz wszystkie przejazdy z linii Gorzów – Choszczno i Lipiany – Choszczno, znacznie odciążyłaby ruch na głównych ulicach miasta. Drogi tej nie nazywałbym obwodnicą, a raczej szybką trasą przelotową przez Barlinek.

Zgadzam się z panem Tomkiem, że Barlinek rzeczywiście nie leży na strategicznych dla kraju drogach, ale z faktu tego można jedynie wnioskować to, że pomysł obwodnicy mijającej Barlinek dużym łukiem nigdy nie będzie mógł liczyć na zaistnienie, nawet w dalekich perspektywicznych centralnych planach, a wiadomo przecież, że miasto tej inwestycji samo nie udźwignie.

Należy zatem realnie popatrzyć na sprawę, a nie bujać w obłokach i wymyślać jakieś niedorzeczne i nierealne pomysły „wielkiej obwodnicy”. Skupmy się raczej na tym, na co nas stać i co może być realnym do osiągnięcia.

Nie znam zaawansowania prac nad zaadaptowaniem byłego torowiska na drogę przelotową. Czy są to tylko marzenia, może projekty, a może podjęto już jakieś decyzje? Nie ważnym jest, na jakim etapie idea drogi przelotowej istnieje, ważnym wydaje mi się, aby inicjatywie tej nie ukręcić łba. Jest to bowiem najtańsza, najkrótsza droga odciążająca jedyną drogę przelotową przez Barlinek, a jednocześnie uzupełniająca dotychczasową skąpą sieć miejskich ulic.

Myślę, że inwestycja ta, chociaż kilkunastokrotnie tańsza od pomysłu np. budowy obwodnicy przez barlineckie lasy, jest i tak bardzo kosztowna i wykracza znacznie ponad możliwości miejskiego budżetu. Warto jednak o niej pomyśleć. Namawiam zatem do: drążenia tematu i szukania sprzymierzeńców, przedstawienia mocno udokumentowanych planów inwestycyjnych, szukania i zdobywania środków finansowych na tą inwestycję z kasy pozamiejskiej.

Wiem, a właściwie jestem pewien, że każdy pomysł nawet najrozsądniejszy napotka na malkontentów. Gdzie ich nie ma?. Ważnym jest zatem, aby nad rozwiązaniem tej sytuacji dyskutowali i podejmowali decyzje fachowcy, a nie laicy, którzy z reguły stają w opozycji do każdego pomysłu. (Dobrze, że o budowie ronda w Barlinku decydowali fachowcy, bo gdyby pytać mieszkańców od razu utworzyłyby się dwa obozy. Jedni – za, drudzy – przeciw. Przeciwników zresztą znając życie, byłoby pewnie więcej.)

Andrzej
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka