Dezinformacja
W n-rze 2/2005 „EB” w „Mojej loży”
redaktor naczelny p. Krzysztof Kędzior deklaruje postawę
odpowiedzialności redakcji za słowo. Wobec tego jak to się ma do
krótkiej niepodpisanej notki w Rozmaitościach pt.; „Myśliborzacy się
śmieją” o treści, której fragment cytuję: „Po Myśliborzu krąży
anegdota, że radni powiatu z Myśliborza poparli projekt emisji
obligacji na przebudowę ul. Szosowej w Barlinku, gdy tymczasem dwóch
radnych z Barlinka nie poparło tej inicjatywy... Ponoć dlatego, aby
nie był to sukces lewej strony.”
Typowa, po raz kolejny spreparowana
fałszywka. Nie było takiego głosowania! ani projektu emisji
obligacji na przebudowę ul. Szosowej w Barlinku. Zatem co z tą
odpowiedzialnością za słowo? Od podobnych krótkich dezinformacji aż
się roi w „EB”.
Kiedyś przy Komitecie Centralnym PZPR
była specjalna sekcja dezinformacji opinii publicznej, teraz wydaje
się, że podobnymi metodami „nieodżałowanej” SB posługuje się pewien
redaktor (czyżby nasz nieoceniony pełnomocnik pani posłanki?).
Dlaczego redaktor naczelny to akceptuje, jednocześnie puszczając oko
do opinii publicznej o szacunku redakcji dla słowa?
Bolesław Bortnowski
Dezinformacji ciąg dalszy
W
numerze 6/2005 Echa Barlinka wydrukowaliśmy materiał autorstwa
Bolesława Bortnowskiego pod znamiennym tytułem „DEZINFORMACJA”.
Zapowiedziałem wówczas, że odniosę się do jego treści, co niniejszym
czynię teraz.
Bolesław Bortnowski – prywatnie znamy się już prawie 13 lat, mając
głębokie przekonanie, że nie będzie to dla nas feralna liczba –
twierdzi na samym początku, że we wcześniejszym felietonie „Moja
loża” deklarowałem postawę odpowiedzialności redakcji za słowo.
Chociaż bardzo się starałem doszukać jakiejkolwiek mojej deklaracji
postawy odpowiedzialności redakcji za słowo – nie znalazłem jej.
Stwierdziłem wówczas, że „staramy się być odpowiedzialni za słowo
drukowane” oraz, że „życzymy wszystkim Czytelnikom (sobie z resztą
też) większej odpowiedzialności za słowo”.
Według
mojej skromnej opinii nie była to żadna deklaracja. Jesteśmy po
prostu zobligowani do przedstawiania rzeczywistości w sposób...
zgodny z rzeczywistością – jak to kiedyś powiedział pewien wybitny
dziennikarz definiując słowo PRAWDA.
Każdy
żąda, i słusznie z resztą, abyśmy pisali prawdę. Z drugiej jednak
strony, gdybyśmy zapytali pięciu świadków wypadku drogowego, jak do
niego doszło i co widzieli, to mielibyśmy przynajmniej 3 różne
wersje zdarzeń tego wypadku.
Często
powtarzam niektórym moim kolegom redakcyjnym, aby uważali na
przejściach dla pieszych, skoro tak przedstawiają rzeczywistość jak
ją widzą. Nieraz można mieć obawy o ich stan wzroku, więc niech
lepiej na tych przejściach uważają, bo nie zobaczą nadjeżdżającego
samochodu. To nie dziennikarz ma tworzyć rzeczywistość, on ma ją
tylko prezentować na podstawie wielu (najlepiej) opinii z różnych
stron.
A
teraz co tej „fałszywki”, jak się wyraził B.Bortnowski. Notatka „Myśliborzacy
się śmieją” mówiła o krążącej po Myśliborzu anegdocie, jakoby dwóch
radnych powiatowych z Barlinka nie poparło uchwały Rady Powiatu o
emisji obligacji na budowę ulicy Szosowej. I ponoć dlatego to
zrobili, aby nie był to sukces rządzącej w powiecie lewej strony.
Już z samego założenia notatka prasowa dotyczyła konkretnie anegdoty
i tego B.Bortnowski nie może zaprzeczyć, bo jednak krążyła ona po
określonych środowiskach i dotarła nawet do Barlinka. Taka jest
niestety rzeczywistość, drogi Bolesławie.
Twierdzisz dalej, Bolesławie, że nie było takiego głosowania. Fakt,
nie było głosowania dotyczącego stricte ulicy Szosowej. Było
natomiast głosowanie nad emisją obligacji, z której środki miały być
przeznaczone na cztery inwestycje powiatowe: budynków i drogowe,
wśród nich także budowę ul. Szosowej. Zgłosiłeś poprawki do tej
uchwały, być może jak najbardziej słuszne, ale w związku z tym, że
nie zostały one przyjęte przez Radę Powiatu, nie poparłeś całej
uchwały, wstrzymując się wspólnie z radnym Andrzejem Potyrą od
głosu. To chyba logiczne, że nie głosując za, czegoś się nie
popiera.
Czy w
związku z tym nasza notatka prasowa była „spreparowaną fałszywką”?
Czy od takich dezinformacji „aż się roi w EB”? Czy koniecznie jest
przy tym potrzebne obrażanie niektórych redaktorów Echa, nazywając
ich metody działania SB-eckimi? Nie lepsza byłaby konstruktywna
dyskusja, nawet na łamach naszego zacnego pisma, od czego nigdy się
nie odżegnywnałem?
Krzysztof Kędzior
|