Gorzelniane imieniny
W czasach, kiedy istniały jeszcze liczne
zakłady rolne i równie liczne gorzelnie, w jednym z ZR imieniny
miało aż czterech Ryszardów. Solenizantom szkoda było forsy na kupno
imieninowej wódki, więc wpadli na pomysł skombinowania spirytusu
gorzelnianego z ich gorzelni. Polak ma niebywałą inwencję działania,
więc wkrótce spreparowano koktajl alkoholowy z bezbarwną oranżadą i
pod koniec pracy przystąpiono do przyjęcia imieninowego.
Wypadało zaprosić szefa, który jednak
miał świetny węch i wyczuł gorzelniany spirytus. Zrobił z tego
porządną awanturę i powiedział, że ukarze złodziei. Solenizanci
wpadli w panikę, ale od czego jest polska wyobraźnia.
Pod pretekstem jakiegoś zdarzenia,
wywołali dyrektora z biura i w czasie jego nieobecności wylali
gorzelniany koktajl, butelkę wypłukali i nalali do niej oranżady.
Gdy szef wrócił i zagroził, że zgłosi to na Komisariat, solenizanci
zapytali: Ale dlaczego? O co chodzi?
- Ja wam dam, dlaczego! - sierdził się
szef - a co jest w tej butelce?
Odkręcił zakrętkę, powąchał i
zaniemówił. Po chwili, wprawdzie wkurzony, że solenizanci zrobili mu
taki kawał, ale już lekko rozbawiony, pogroził im mówiąc, że kiedyś
i tak ich upoluje.
X-MEN
|