Obwodnica na semaforze

Barlinek nie leży na głównych strategicznych dla kraju drogach, nie mniej dziś już każdy z nas doświadcza na co dzień niedogodności związanych ze wzmożonym ruchem samochodowym na wąskich miejskich ulicach.

Władzom Barlinka polecam szczere rozmowy z mieszkańcami ulic Niepodległości, 1 Maja, Strzeleckiej, co myślą o hałasie i smrodach wydzielanych przez przejeżdżające samochody. Ale nie tylko, bo można także wymienić poglądy o pękających ścianach domostw.

To, że problem komunikacji jest złożony i brak jest pieniędzy na budowę obwodnicy, bądź modernizację istniejących ciągów komunikacyjnych, to wiemy o tym wszyscy. Lecz dziwi mnie lansowana od jakiegoś czasu koncepcja uspokojenia ruchu budowy obwodnicy po nieistniejącym szlaku kolejowym Północ – Południe, tj. z Gorzowa do Choszczna i odwrotnie.

Jeden z dziennikarzy gazety NIE nr 50 z 9 grudnia 2004 napisał, że cyt: Urzędasy tak się znają na autostradach, jak my na strukturze węglików spiekanych – mówiąc o drodze A4 z Wrocławia ku zachodniej granicy, po której do dziś nie można jeździć. Powstał tam wielki skandal na skalę europejską.

W świetle tego nie dziwią mnie pomysły urzędników ministerstwa infrastruktury, kiedyś kierowanego przez Marka Pola – zwanego Vinie-tu, a obecnie przez Krzysztofa Opawskiego, który podobnie jak jego poprzednik pragnie haraczu od nas biednych kierowców za każdy przejechany kilometr drogi publicznej, niezależnie od stanu jej nawierzchni. Obmyśla się nawet dodatkowe opłaty za przejazdy mostami, wiaduktami i przy wjazdach dom centrum miast. Jakie to będą opłaty na razie nie wiadomo, bo projekt opracowywany jest na lata 2007-2013.

Wracając do naszych lokalnych problemów, to bez satysfakcji, a nawet z żalem stwierdzam, że w Echu Barlinka od lat piszemy o naszych zniszczonych drogach oraz o potrzebie budowy obwodnicy, podając mniej lub bardziej przemyślane propozycje i pomysły rozwiązania problemu. Dopiero w ostatnich latach wybudowano w Barlinku jedno rondo, a zasługi za przypisuje sobie były marszałek województwa zachodniopomorskiego. Takie ronda ma już prawie każde miasto, a niekiedy i wieś w Polsce. Taka moda, która problemu nie rozwiąże, a uroku doda.

Obwodnica przez miasto po torach PKP nie podoba mi się, bo:

  1. Hałas i spaliny pozostają w mieście.

  2. Należy wybudować minimum drugą nitkę drogi na wiaduktach, a kto wie, czy nie wyburzyć kilka budynków – jakie będą tego koszty.

  3. Taka obwodnica nie rozwiązuje problemu przejazdu z zachodu na wschód Szczecin – Strzelce – Międzychód.

  4. Budowa obwodnicy po torach PKP przekreśla na zawsze możliwość korzystania z alternatywnego transportu kolejowego, pozostanie tylko kołowy. Trakcja szynowa np. w Choszcznie była i będzie przez najbliższe 100 lat. A być może w niedługim już czasie nastanie moda na tzw. tramwaje szynowe. Kto wie?

  5. Na początek wystarczy wyrugować z miasta i poprowadzić poza jego obszar ciężkie samochody, powyżej 15 ton oraz te samochody, które przejeżdżają przez Barlinek tranzytem.

Jest jeszcze szereg innych ważnych argumentów, które przemawiają przeciwko budowie takiej dziwnej obwodnicy na semaforze.

Tomek
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka