Góry Maroko
DŻABAL TUBKAL
najwyższy szczyt Afryki Północnej.
W lutym tego roku Dorota Dominik i ja
stanęliśmy na najwyższym szczycie Afryki Północnej - Dżabal Tubkal
(4.165m). Panorama rozpościerała się aż po krańce Sahary.
Szczyt ten leży w górach Atlas, na
terenie Maroka. Mimo, że na nizinach temperatury sięgały 25-300C,
to w Atlasie na wysokości powyżej 3 tys. metrów zalegał zimowy
śnieg. Wejście nie stanowi trudności technicznych, więc do zdobycia
szczytu wystarczyły nam tylko raki, czekany i chęć zdobycia
wierzchołka. Podczas kilku dni spędzonych w rejonie Tubkala byliśmy
jedynym zespołem atakującym szczyt. Spotkaliśmy tam tylko parę
Szwedów, którzy przylecieli do Afryki NA NARTY!
Aby zrealizować kolejny cel wspinaczkowy
naszej wyprawy musieliśmy pojechać na południe Maroka. Kilkanaście
kilometrów od miasteczka Tinerhir wjechaliśmy w malowniczą dolinę
pełną gajów palmowych i wiosek z domami, do budowy, których użyto
cegieł z mułu rzecznego. Na jej końcu znajduje się otoczony nagimi,
stromymi górami przełom rzeki Todry - przyrodnicza osobliwość
Maroka. Jest to wąwóz o ścianach 300m wysokości, lecz w najwęższych
miejscach mający tylko 10m szerokości, co wygląda naprawdę
imponująco. Jego dnem płynie kryształowa rzeczka. Następnych kilka
dni spędziliśmy na wspinaniu po monumentalnych ścianach i
podziwianiu uroku tego miejsca.
Nasz pobyt w Afryce nie ograniczył się
tylko do gór i wspinaczki. Przejechaliśmy po Maroku kilka tysięcy
kilometrów korzystając z lokalnych środków komunikacji, co bywało
sporym wyzwaniem.
Marakesz - miasto w barwie ochry - jest
miejscem, którego nie sposób nie odwiedzić. Założony przed niemal
tysiącem lat cieszy się czystą afrykańską atmosferą odróżniającą je
od miast leżących na północy kraju. Medina (stara część miasta) w
Marakeszu to przede wszystkim Dżemna el-Fna, olbrzymi skwer, gdzie
każdego wieczoru kurtyna idzie w górę i zaczyna się niewątpliwie
fascynujące widowisko. Plac zapełnia się stoiskami, z których unoszą
się egzotyczne aromaty, wokół pojawiają się żonglerzy, gawędziarze,
zaklinacze węży czy nieszkodliwi szaleńcy sprzedający eliksir
wiecznej młodości. Wszystko to tworzy atmosferę, która pozwoliła nam
poczuć magię tego miasta.
Zmęczeni już trochę naszą wędrówką
uznaliśmy, że nadszedł czas powylegiwać się nad Atlantykiem.
Większość odwiedzających Maroko na pobyt nad oceanem wybiera Agadir.
My trafiliśmy do As-Suwajry, małego miasteczka z cudowną, ciągnącą
się wielokilometrowym łukiem plażą. Ogromne wrażenie wywarła na nas
Medina, która jest tam mieszanką architektury Portugalczyków i
Berberów. Klimat tworzą białe domy z niebieskimi drzwiami, labirynt
wąskich uliczek, przy których mieszczą się małe warsztaty
rzemieślnicze. Kupić tam można było prawie wszystko, ale dla nas
królowały oliwki sprzedawane w przeróżnych zalewach i smakach.
Naprawdę pycha.
Casablanka była ostatnim miastem na
trasie naszej podróży. Z położonego nieopodal lotniska odleciał
samolot, którym opuściliśmy Afrykę. Żałujemy tylko, że zabrakło nam
czasu na prawdziwe dotknięcie bezkresnych piasków Sahary…, ale może
będzie to powód by kiedyś wrócić do Maroka. Bo warto.
P.S. W naszej podróży uczestniczył
również Drupi, który swą znajomością francuskiego nie raz i nie dwa
wybawił nas z opresji.
Jardo
|