O czytaniu
Na
temat książki i jej wartości dla naszej kultury pisano już
niejednokrotnie. Chciałam i ja dorzucić swoje „trzy grosze”.
Pracuję z młodymi ludźmi, którzy w większości po prostu nic nie
czytają. Wielkim problemem staje się przeczytanie jakiejkolwiek
książki z kanonu szkolnych lektur. Uważają, że jest to strata czasu,
ograniczając się do opracowań i oglądania filmów. Niejednokrotnie
uczniowie starszych klas czytają na poziomie pierwszoklasistów,
składając litery i sylabizując. Często rodzice dorzucają: „ja też
nigdy nie lubiłem czytać i nigdy nie czytałem”. Słyszałam jak pewna
mama, gdy dowiedziała się, że trzeba przeczytać lekturę „W pustyni i
w puszczy”, powiedziała synowi z klasy piątej: „Po co się męczyć i
tracić czas na czytanie, kiedy można to obejrzeć na kasecie wideo”.
Jak w
takiej sytuacji młody człowiek może nabrać szacunku do czytania w
ogóle i zachwycania się powieściami?
Później tacy rodzice zgłaszają się do psychologa z dzieckiem,
najczęściej przed egzaminami do gimnazjum i mówią wówczas, iż
dziecko ma dysleksję, trudności w nauce nie potrafi opowiadać,
pisać, robi dużo błędów. Warto wtedy zapytać, jaką książkę dziecko
aktualnie czyta. Często tłumaczę dzieciom, że gdy zaczną czytać, ich
brama wyobraźni otworzy się i odkryją, że nie używają już wciąż tych
samych zwrotów na określenie tak różnych zdarzeń: „fajnie”,
„ekstra”, „super”, które są jak chwasty – zajmują miejsce i nie
pozwalają zaistnieć słowom, które przepełnione są treścią.
Zachęcajmy dzieci do czytania. Nieraz lepiej podarować im godzinę na
czytanie ciekawych, pouczających, poprawnie napisanych książek niż
zapisać je na różne dodatkowe zajęcia w niezliczonej ilości godzin.
Halina Kasprzak
|