Z lamusa Raptusa
Wiedza na tyle jest pożyteczna, na ile
służy dobru społecznemu i pomyślności ludzi. Wiedza polityczna, w
naszej rzeczywistości, jak dotąd służy, niestety wyłącznie,
ideologicznym meandrom partyjnym. Każde działania społeczne,
polityczne, jeśli mają na celu dobro społeczne, to ich wartości
można oceniać jako humanistycznie uzasadnione. Jeśli natomiast służą
wyłącznie wizerunkowi określonej grupy, a w dodatku jako argument
wyborczy, to z góry musimy zakładać, że nie będzie to na przyszłość
władza dobra, lecz egoistyczna, służąca grupkom, kastom, „wybrańcom
narodu”. A to się nazywa populizmem partyjnym, od którego - mówiąc
oględnie - do niesprawiedliwości społecznej jest już tylko krok,
często do nacjonalizmu, skąd do brunatnego jego odcieni, już tylko
mgnienie oka.
Kolor róży jaki nam się podoba, to rzecz
gustu, ale czy róża posadzona przez sąsiada-antagonistę przestaje
być różą?... Oczywiście nie. Ale tak, niestety, traktowane jest
dzisiaj wszystko, gdy chodzi o sprawy narodu - nie moje, więc
brzydkie. A Jeśli coś jest nie moje - w duchu choćby słuszne, lecz
wraże - to radźcie sobie sami, bez nas, bo my jesteśmy opozycja.
Jeśli taki pogląd reprezentuje
polityczny ignorant, to byłbym skłonny machnąć na to ręką, ale gdy
słyszę coś takiego z ust radnego, posła, wysokiego urzędnika, w
dodatku z tytułem doktora lub profesora, to zaczyna mnie to
przerażać i pytam: kogo my wybieramy?
Ktoś zapyta: o czym ty, Raptus, mówisz?
Gdzie nam do wyborów, o ty już kraczesz! Spoko! Na mój raptusowy
nos, to nie tak daleko, a nauczony doświadczeniem minionych kampanii
uważam, że nie czas zastanawiać się przy urnie wyborczej kogo
skreślić, a komu przy nazwisku postawić znak „X”. O tym powinniśmy
pomyśleć już teraz. Zwłaszcza, że „interes” idzie nam nie najlepiej.
Tu przypomina mi się taki stary wic:
Pewien Izraelita prowadził interes,
dzisiaj określany jako „agencja towarzyska”. Kiedy mu to
„przedsiębiorstwo” zaczęło szwankować, poszedł do rabina po radę.
„Rabe, - mówi –
przemalowałem pomieszczenia, zmieniłem łóżka, meble i
wszystko na nic. Co, robić?”
Rabin na to:
„A dziewczynki ty zmieniłeś?”
Żydek odpowiada:
„Po co? One nie są takie stare?
„To ty mnie powiedz, Mojsze, po co
przychodzi do ciebie klient? Może oglądać twoje nowe łóżko albo inne
mebel?
- Twój mądry głów, rabe,
- powiada Mojsze - jest jak ocean - Wielki i Spokojny...
Dla mnie morał z tego wynika jeden:
myśleć powinien każdy - doradca, szef, kierownik. Jeśli szefostwo ma
problemy z szarymi komórkami, to szare masy zawsze pozostaną szare,
jeśli nie zrozumieją, że od szefostwa trzeba wymagać logicznego
myślenia. Aby się nad tym zastanowić, nigdy nie jest za późno, ale
także za wcześnie.
Zbyt dużo jest prowizorki w naszym życiu
społecznym i jak zwykle prywaty. Zjawiska te powstają w wyniku
rutyny powodowanej przebywaniem zbyt długo na tych samych
stanowiskach. Po to są awanse, degradacje, przesunięcia, aby
zapobiec sobiepaństwu (celowo nie używam słowa mafia) co powoduje,
że nie koniecznie trzeba czerpać zyski wymierne w gotówce. Można to
robić na wiele sposobów, np. obsadzanie w dowód wdzięczności
stanowisk osobami nie koniecznie nadającymi się do ich pełnienia,
tolerowanie arogancji w obsłudze interesantów wśród podwładnych, aby
sobie zapewnić pozorne posłuszeństwo. Ale wszystko to, wcześniej czy
później, odbije się czkawką jak nie na tolerancyjnym przełożonym, to
na petencie.
Mija 15 lat od zmian jakie zaszły w
naszej rzeczywistości. Czas na uporządkowanie tego bałaganu, jaki,
niestety, zawsze ma miejsce po burzliwych społecznych przemianach
obfitujących w populizm. O tym chciałem powiedzieć w tym felietonie.
Raptus
|