MOJA LOŻA

Ale piękną mieliśmy jesień w lipcu. Kilka dni zasługujących na miano typowo letnich nie mogło wprowadzić radosnego nastroju na turystycznym rynku. A tych kilkaset osób, które zakwaterowało się w Barlinku po to tylko, aby wystawić swe ciała na działanie promieni słonecznych i potaplać się w toni jeziora musiało zmienić swoje plany. A to jedni rozeszli się po szlakach, ścieżkach i duktach leśnych, drugich można było spotkać w licznych u nas knajpkach i kafejkach, a jeszcze inni nudzili się jak mopsy. Dla tych drugich i trzecich recepty żadnej nie znajdziemy, jednak ci pierwsi nie za bardzo wiedzieli, jak i gdzie się po okolicach ruszać, bo znowu zabrakło planów i map. A to wszystko przez tą nieszczęsną pogodę. Anglicy mówią, że lepsza taka, jak żadna…

Sezon ogórkowy nie okazał się wcale taki ogórkowy. Bo oto jakiemuś durnemu dowcipnisiowi zachciało się żartu, który postawił na nogi wszystkie odpowiedzialne służby bezpieczeństwa. Bomba w Gaspolu! Służby zadziałały profesjonalnie: teren zabezpieczono, część ludzi z Przemysłowej i Moczkowo ewakuowało się w pośpiechu. Dzięki technice i precyzji działania „miłośnika działań terrorystycznych” szybko ujęto. Gratulacje. I należy mu się sroga kara za to – tak dla przykładu, żeby komuś innemu nie wpadło coś podobnego do łba.

A co tam, panie, w gminnej polityce? Ano, nic nowego. Decyzja radnych o niesprzedawaniu leśnej działki pod budowę hotelu, jednych mogła zdziwić, lecz inni uważają to za normalne. Rada Miejska zrobiła babci na złość i odmroziła sobie uszy. Czy te uszy odpadną, już wkrótce się dowiemy, bowiem inwestorzy otrzymali wyraźny sygnał – w Barlinku nic się nie da zrobić i jeden Bóg tylko wie, dlaczego tak jest. Bo co kogo obchodzi, że jeden radny nie lubi drugiego i będzie zawsze przeciw niemu? Mili Państwo, po raz pierwszy chciałbym przypomnieć Wam, że macie służyć miastu i jego mieszkańcom, a nie samym sobie.

Jednak jest dobrze, ale nie beznadziejnie.

KK
 

Copyright (c) 2004 Echo Barlinka