U nas jak nie urok, to
..., albo przemarsz wojsk. Skończyło się jedno zamieszanie – zaczyna się
następne. A wszystko dlatego, że nikt do końca nie potrafi ludziom wszystkiego
wytłumaczyć jak należy.
Było referendum na temat przystąpienia do Unii Europejskiej? Było.
Zagłosowaliśmy na tak. Zagłosowaliśmy. A teraz nowy problem – będziemy wybierać
do Parlamentu Europejskiego, a później jeszcze następne referendum
zatwierdzające Konstytucję UE. Za dużo jak na biednego Polaka, który chce mieć w
końcu spokój i żyć jak człowiek. A ci nasi politycy opowiadają czasami takie
bzdury, wykonują takie wolty, że się człowiekowi kiszki w środku przewracają.
Jadą na posiedzenie Parlamentu UE nasi niby to tymczasowi posłowie i ochrzaniają
naszą Panią Komisarz, że jest anty polska, a ona przecież jest już komisarzem
Unii, a nie Polski. Powinni wiedzieć co przegłosowują. Inni opowiadają banialuki
na temat, że tamtejsi parlamentarzyści popierają potencjał ekonomiczny Unii
Europejskiej, zamiast się wziąć do roboty i pomóc polskiemu rolnictwu, a pewnemu
liderowi, pewnej bardzo charakterystycznej polskiej opcji, mało się nie wyrwało,
że ci posłowie w tym parlamencie unijnym, to siedzą i tylko p... w stołki. Boże,
jaki wstyd!
No, a teraz pozostają jeszcze te wybory. I nadal nikt nie umie prostemu
człowiekowi wytłumaczyć, że nie będzie wybierał polskich posłów, tylko
europejskich, że oni tam nie będą pracowali w polskim porąbanym politycznie
parlamencie, tylko w partyjnych grupach, razem z 24 podobnymi programowo opcjami
poszczególnych państw wchodzących w skład UE i nie będą debatować np. o
racji PiS-u, czy PO, ale o potrzebach, o racji i ekonomii całej Unii, a tym
bardziej nie o ilości krów w polskim gospodarstwie i ile litrów, i jakie mleko
mają dawać. Każda próba sprowadzenia tematu tylko do spraw polskiego rolnictwa,
czy jakiejkolwiek innej gałęzi naszej gospodarki spotka się natychmiast z ostrą
reakcją pozostałych parlamentarzystów danej opcji (prawica, lewica, jakieś tam
centrum, zieloni itd., a kto by to wszystko policzył?).
Dlatego też musimy wybierać ludzi inteligentnych, rozsądnych, a nie populistów.
Czyli takich, którzy potrafią reprezentować nasze interesy na tle interesów
ogólno europejskich. Do tego trzeba wielkiej mądrości, wykształcenia, olbrzymich
zdolności dyplomatycznych, nie tylko politycznych, opartych na populizmie
narodowym, a nie... kształcenia kotka za pomocą młotka. Nie pomogą żadne krawaty
– czarne, czerwone, zielone, czy... mieszane. Tam potrzebny będzie intelekt
zdolny wyselekcjonować, co w propozycjach rzucanych na szalę obradujących
parlamentarzystów jest korzystne w równej mierze dla całej Europy, jak i dla
Polski.
No cóż, jeśli tego nie zrozumiemy, to będzie nasza przegrana. A jeśli tego robra
przegramy, to z własnej głupoty, na własne życzenie. Mam jednak nadzieję, że
nasze społeczeństwo już się mniej więcej zorientowało, jakimi kategoriami myślą
nasi politycy i nie pozwoli się zrobić w tego... no, w kota. To jest za duża
stawka, aby bawić się w ciu-ciu babkę.
Do spotkania przy urnach wyborczych.
Raptus
|