Z lamusa Raptusa

 

Ogólnie rzecz biorąc, naszą ogólnonarodową przywarą jest minimalizm. Wszystko, lub prawie wszystko co robimy, rozpoczynamy bardzo radośnie, a dopiero później zaczynamy myśleć co z tego ma powstać. Krótko: czyny wyprzedzają plany, które w następstwie braku konkretnego wizerunku podjętego celu, zaczynamy poprawiać, przerabiać, korygować, żeby w końcu spartolić, lub co najgorsze - zaniechać.
 

Mieliśmy tego klasyczne przykłady w naszej historii dalszej i bliższej. Z tych śmieszniej szych przypominają mi się np. projekty tow. Gomułki budowy domów z ubikacjami na klatkach schodowych, w wyniku czego miało powstać więcej mieszkań dla ludu pracującego i inne jeszcze lepsze pomysły, których nie chciałbym przytaczać, żeby się nie okazać nihilistą. Nie mogę sobie jednak odmówić satysfakcji, aby nie przypomnieć jak to pierwsze kadencyjni samorządowcy Barlinka sprzedali parter Domu Gutenberga dla ratowania gminnej kasy. Kasie to nic pomogło. Muzeum Regionalnie nie ma się gdzie rozrastać, bibliotekę przeniesiono do Panoramy, straciliśmy setki czytelników, przed czym EB nie tylko ostrzegało, ale i protestowało, a teraz organizujemy wycieczki do Dębna Lub. żeby podziwiać nowo oddaną bibliotekę miejsko-gminną. Dobrze by się stało, gdybyśmy z tego wyciągnęli jakieś wnioski, ale obawiam się, że na wycieczce się skończy.


Dzisiaj mamy świeższe przykłady. Otóż trzeba przenieść Zespół Szkól Ekonomicznych na tzw. górkę do ZSZ Nr l, a stamtąd przeprowadzić w to miejsce działające tam Liceum Ogólnokształcące, a z ul. Leśnej podobne Liceum, tyle że z tradycjami i stworzyć drugi kombinat szkolny, czyli spartolić to co dobrze pracuje, po to, żeby jakaś któraś tam z kolei kadencja orzekła, że taki moloch jest nie do opanowania, więc trzeba coś zlikwidować, a w najlepszym razie rozparcelować. Że starosta powiada - Uporządkowaliśmy Dębno, Myślibórz, teraz czas przyszedł na Barlinek - można zrozumieć, ale żeby rodzimi radni kierowali się znanym i dokładnie już obeśmianym przez cały świat powiedzeniem W. Młynarskiego: Co by tu jeszcze spieprzyć, panowie, co by tu jeszcze spieprzyć?! - to tego nie jestem w stanie zrozumieć.


Ekonomiczne myślenie to takie myślenie, które pozwala nam wyraźnie określić obraz zamierzonego celu. Obraz mający szansę funkcjonować przez lata zaspokajając równocześnie potrzeby i ambicje środowiska, a nie minimalistyczne i wąsko pojęte ambicyjki pseudo polityków dokonujących - bez postawienia pewnej diagnozy -niebezpiecznych operacji na żywym organizmie w imię partyjniackich gierek.


Ten minimalizm daje się również zauważyć w programach niektórych (tak naprawdę u bardzo wielu z wielu) organizacji, stowarzyszeń, instytucji. Odnosi się wrażenie, że bardzo często robimy coś tylko po to aby robić. Nie ważne co, aby tylko nas było widać. Rzuca się hasło i do roboty! Nie ważne czy to odpowiada potrzebom, ważne natomiast, że jest tablica, jest popiersie, jest pomnik itp. itd., ale czy to ma się do naszej dumy, naszych tradycji, do naszych wewnętrznych potrzeb jako społeczności, to już nie ważne. Proszę, jak to ładnie ma się do ambicji grupki osób spragnionych cokołu. A później na cale lata zapominamy o tym kim był np. Emanuel Lasker, nie umiemy podtrzymać imprezy memoriałowej, która rzeczywiście promuje Barlinek, niesie jego piękno, kształt i zaradność w świat. Do tego już brak nam jest dobroczyńców, wytrwałości i wizji naszego miasta, w tym również reklamy konkretnych dziedzin działalności społecznie użytecznej, kulturalnej. gospodarczej.


No więc może zastanowilibyśmy się wspólnie: Co by tu jeszcze spieprzyć, moi państwo, co by tu jeszcze spieprzyć?

Ruptus