Moja loża
Ciągle głośno o wyciętych na Gorzowskiej jesionach.
Policja prowadzi śledztwo a prokurator znalazł paragraf, który grozi
kryminałem do 3 lat. Tymczasem jesionowe pieńki pocięto na dwumetrowe
kawałki i zwieziono do PGK. Diabli wiedzą, czy prezes PGK (niektórzy
nazywają go nowym baronem SLD) nie wiedział, że stanowią one dowód w
sprawie, bo ogłosił przetarg na ich sprzedaż. Niedużo tego drewna wyszło,
bo 5 m3, a cenę ustalono na 200 zł za jeden metr. Wychodzi z tego 1 tys.
zł. Kiedy się o tym na sesji dowiedział przewodniczący Adryjanowski, to z
dziką satysfakcją poinformował wszystkich, że wygląda na to, że prezes
chce się pozbyć dowodu rzeczowego. A żywego jesiona wyceniono na 100 tys.
zł.
Czy dojdzie do likwidacji BOSTiR-u? Jak znajdzie się chętny
na dzierżawę plaży z pensjonatem i kawałkiem dodatkowego terenu, to tak. A tak w
ogóle BOSTiR od samego początku, czyli od 1996 roku, funkcjonował z wieloma
perturbacjami. Już samo powołanie dożycia tej instytucji nazywaną polityczną
decyzją - celem udupienia Pogoni. Po 8 latach i Pogoń jest udupiona, i sam
BOSTiR. Bo ten drugi jakoś nie miał szczęścia do dyrektorów. Ciągle były jakieś
z nimi kłopoty. Od samego początku znajdowali się malkontenci, którzy
krytykowali poczynania tej średnio zasłużonej dla miasta firmy, finansowanej z
publicznych pieniędzy i z własnych dochodów. Teraz nie będzie się do czego
doczepić. Szkoda. Ale za to pozostanie pomnik rekreacyjny w postaci rury do
zjeżdżania, która miała być z początku dwa razy wyższa ale wyszło, że jest
taka... jaka jest.
Nie jest jeszcze tak źle z inicjatywami rekreacyjnymi. Oto
jeden z barlineckich przedsiębiorców chce uruchomić statek na akumulatory
pływający po bezkresnych toniach naszego jeziora. Ma mieć nawet jakiś specjalnie
wyznaczony do tego szlak. Ale szlag trafia za to żeglarzy, bo inicjatywa ta,
niewątpliwie atrakcyjna, odbierze im turystów chętnych do przejażdżek wodnych.
A tak w ogóle to jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
KK
|